- Najmłodsza dziewczyna jaka się do nas zgłosiła miała... 12 lat i już była aktywna seksualnie. To chyba wiele mówi o skali zjawiska - mówi naTemat Anna Grzywacz z Grupy "Ponton". Choć organizacja robi wszystko, by mniej było w naszym kraju nielegalnych aborcji, czy przemocy seksualnej, konserwatyści wysuwają przeciwko niej coraz poważniejsze oskarżenia. Czy edukatorzy seksualni naprawdę namawiają do przestępstwa i deprawują nasze dzieci?
Edukatorzy seksualni z Grupy "Ponton" kolejny raz znaleźli się pod ostrzałem konserwatystów, którym nie podoba się, że w polskich szkołach dzieci uczą się o bezpiecznym współżyciu, czy antykoncepcji. "Rodzice, dzieci i nauczyciele skarżą się na treści przekazywane w szkołach przez Grupę „Ponton” - donosi najnowszy "Nasz Dziennik". Dziennikarze i komentatorzy gazety oburzają się, że MEN milczy na temat skarg rodziców, a "Ponton" dalej deprawuje młodzież "wulgarnymi treściami" i "destrukcyjną dla ludzkiej godności ideologią". Prawica nie wierzy też, w raporty organizacji, z których wynika, że dzieci nie wynoszą z domu odpowiedniej wiedzy na temat seksu.
Dziennik wysuwa przeciwko popularnym edukatorom seksualnym także inne niezwykle poważne oskarżenia. W tym o przyczynianie się do popełnienia przestępstwa, czy kwestionujące wiedzę wolontariuszy organizacji. Na nie wszystkie w rozmowie z naTemat odpowiada Anna Grzywacz z Grupy "Ponton".
Rodzice podobno coraz częściej skarżą się na waszą działalność w szkołach. Na pewno też dostajecie te sygnały.
Anna Grzywacz, Grupa "Ponton":
Grupa "Ponton" chętnie odniosłaby się do wszelkich uwag rodziców, jednak rodzice do nas ich nie przysyłają. Absolutnie nie mamy takich zgłoszeń.
A Ministerstwo Edukacji Narodowej nie strofuje was, że deprawujecie dzieci?
MEN traktuje nas jako partnera społecznego. I taki status nasza grupa ma już w ministerstwie od ponad czterech lat, co potwierdził wiceminister edukacji na spotkaniu z nami w 2009 r. Jesteśmy także wymieniani w ministerialnych raportach jako jedna z organizacji, które uzupełniają działania państwowe w zakresie edukacji seksualnej. Nasza współpraca z MEN jest dobra i wciąż się poprawia. Niedawno wraz z przedstawicielkami Kongresu Kobiet uczestniczyłyśmy w spotkaniu z minister Krystyną Szumilas, z którą rozmawiałyśmy o naszych pomysłach i postulatach.
Niektórych szczególnie bulwersuje jednak, że na waszych stronach można podobno znaleźć informacje namawiające do stosowania antykoncepcji nawet przez osoby poniżej 15 roku życia.
Mogę to tylko stanowczo zdementować. Grupa "Ponton" nie namawia młodzieży ani do aktywności seksualnej, ani do stosowania antykoncepcji. Naszą rolą jest po prostu edukacja. Informowanie młodzieży o tym, jakie istnieją możliwości wyboru. Warto przypomnieć, że w Polsce antykoncepcja nie jest wcale zakazana dla osób poniżej 15. roku życia. Niezgodne z prawem są tylko kontakty seksualne z takimi osobami.
I my też informujemy młodzież jaki jest obowiązujący stan prawny. Jeśli więc zgłasza się do nas ktoś młodszy, kto planuje rozpocząć życie seksualne, lub już je prowadzi, tłumaczymy, że stosunki z osobami poniżej 15. roku życia są niezgodne z prawem. Nawet jeśli to kontakty pomiędzy nastolatkami. Informujemy też, że dla nich dostęp do antykoncepcji na receptę jest ograniczony.
Ktoś powie, że nadal namawiacie do popełnienia przestępstwa. Dając im właśnie te wszystkie informacje.
Nie można mówić, że informowanie na temat antykoncepcji jest namawianiem do przestępstwa, bo antykoncepcja w żadnym wypadku nie jest uważana przez polskie prawo za przestępstwo. Osoby przeciwne antykoncepcji używają różnych takich określeń, ale musimy trzymać się litery prawa.
Jak wiele osób młodszych niż pozwala prawo już współżyje?
Najmłodsza dziewczyna jaka się do nas zgłosiła miała... 12 lat i już była aktywna seksualnie. To chyba wiele mówi o skali zjawiska. Osób, które angażują się w różne formy aktywności seksualnej typu petting, seks oralny poniżej 15. roku życia jest naprawdę bardzo dużo. Mamy wciąż też sygnały o różnych seksualnych zabawach w szkołach, typu tzw. "słoneczko". To się dzieje już w pierwszych klasach gimnazjum.
Za jakiś wyznacznik może służyć też to, że co roku kilkaset dziewczyn poniżej 15. roku życia rodzi dzieci. A nie wiemy, ile kolejnych dziewcząt zaszło w ciążę, ale poroniło, albo usunęło ją nielegalnie. Skala tego zjawiska wśród najmłodszych jest więc bardzo duża. Jednak nic nie pomoże ignorowanie tego faktu czy uznanie, że młodzież jest zdemoralizowana i tyle. Trzeba tej młodzieży pomóc, a to jest możliwe tylko przez rozmowę i edukację.
Kiedy zgłasza się do was uprawiająca seks 12-latka nie lepiej po prostu wezwać policję? Pomyśleliście kiedyś o tym?
Nasza działalność opiera się na anonimowości. Rzadko mamy więc jakiekolwiek dane. Jednak jeśli jest jakieś podejrzenie, że nastolatek jest ofiarą molestowania seksualnego i mamy jakikolwiek kontakt do takiej osoby, oczywiście podejmujemy odpowiednie kroki. Wtedy staramy się zainteresować sprawą organizacje zajmujące się molestowaniem dzieci lub zgłaszamy to od razu na policję.
Pojawiają się też wątpliwości co do kwalifikacji waszych edukatorów. Kim oni właściwie są, co potrafią?
Wystarczy zajrzeć na naszą stronę, by dowiedzieć się więcej na temat procesu rekrutacji i szkoleń edukatorów. Grupa "Ponton" działa na zasadzie edukacji rówieśniczej, która jest we wielu krajach zachodnich bardzo popularną forma wolontariatu, pracy społecznej. Bo polega na tym, że młodzi ludzie uczą innych młodych ludzi. A ten poziom edukacji, który my oferujemy to bardzo podstawowe informacje. O prawach dotyczących antykoncepcji, prawach pacjenta, czy profilaktyce HIV/AIDS.
Do prowadzenia tego typu pogadanek wystarczy więc kilka szkoleń, na których nasz wolontariusz przechodzi spotkania z ginekologami, seksuologami i pedagogami. Później najpierw chodzi na obserwacje, by dopiero samemu uczyć. My nie prowadzimy ani terapii seksualnej, ani zaawansowanych wykładów.
Choć prawda jest też taka, że większość osób w naszej grupie to studentki, albo już absolwentki studiów psychologicznych, pedagogicznych, seksuologicznych. Każda z osób z naszej grupy ma jakąś specjalizację. Są ludzie zajmujący się głównie kwestią przemocy seksualnej, inni specjalizują się w temacie antykoncepcji, ponieważ to np. przyszłe położne.
Ewa Kowalewska, dyrektor Human Life International Polska w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" twierdzi, że uczycie ideologi "niebezpiecznej i destrukcyjnej dla ludzkiej godności".
Ta pani reprezentuje organizację znaną ze sprzeciwu wobec prawa kobiet do usuwania ciąży nawet w przypadkach zagrożenia życia i zdrowia. Ja nie wiem jednak o jakiej ideologi mówi, ponieważ nasza grupa nie zajmuje się przekazywaniem żadnej ideologi. Przekazujemy po prostu informacje. Oparte na najlepszej wiedzy naukowej - psychologicznej, seksuologicznej i medycznej.
Czym jest zatem edukacja seksualna?
To najlepszy sposób na redukcję pewnych niepożądanych zjawisk w naszym społeczeństwie. Niechcianych ciąż nastolatek, nielegalnych zabiegów aborcyjnych, oraz bardzo wcześnie podejmowanie aktywności seksualnej i przemocy seksualnej. Jeżeli myślimy na poważnie o tym, by zmniejszyć skalę tych zjawisk, musimy inwestować w edukację seksualną. Tylko dzięki niej damy młodzieży narzędzie, by potrafiła zaprotestować, gdy ktoś popróbuje wymusić na nich stosunek. By młodzi ludzie wiedzieli z czym wiąże się podejmowanie aktywności seksualnej i jak chronić się przed ciążą, czy chorobami przenoszonymi drogą płciową.
Jeśli tylko powiemy, że seks jest zły, grzeszny i nie należy go uprawiać, to nie osiągniemy niczego. Bo młodzież ma to do siebie, że jeśli jej się czegoś stanowczo zakazuje, będzie robiła na przekór.
Antykoncepcja i przyjazna opieka ginekologiczna to prawa człowieka!
Dlaczego jednak dzieje się tak, że mimo dużego wyboru środków i metod nadal się o nie kłócimy? Dlaczego w świecie, w którym tak ochoczo podkreślamy „Mam prawo!”, odmawia się kobietom możliwości decydowania o tym, kiedy i z kim chcą mieć dziecko? Temu antykoncepcja służyć powinna, ale częściej jest jedynie „narodową ością niezgody”. CZYTAJ WIĘCEJ
Co to jest prezerwatywa – czyli skąd się biorą dzieci?
Pewien tata, na spotkaniu w szkole, zapytał mnie co powinien odpowiedzieć swojemu 7 letniemu dziecku, gdy na stacji benzynowej mając wzrok na wysokości rzędu kolorowanych pudełeczek z nieznaną zawartością, syn koniecznie chciał jedno z nich dostać. Gdy tata powiedział, że to nie dla dzieci, synek nie rezygnował i zapytał co to? i do czego służy? CZYTAJ WIĘCEJ