Zmiany w Orange. Prezes Maciej Witucki odchodzi ze stanowiska
Franciszek Orliński
08 lipca 2013, 09:01·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 lipca 2013, 09:01
Puls Biznesu informuje dzisiaj, że Maciej Witucki, wieloletni szef Orange Polska, odchodzi z funkcji prezesa spółki. Sam Orange nie komentuje sprawy. Jednak dziennikarze PB dotarli do nazwiska jego następcy, francuskiego menedżera, Bruno Duthoit. Jeśli to prawda, to szykuje się koniec pewnej epoki w telekomach.
Reklama.
Puls Biznesu pisze o "końcu epoki". To nie przesada. Witucki kieruje Telekomunikacją Polską (teraz Orange) od 2006 roku. W ostatnich miesiącach między nim a Francuzami z France Telecom pojawiły się znaczące różnice zdań co do strategii. Według PB Witucki chciał szukać nowych przychodów, a Orange miało sprzedawać dodatkowe usługi: od prądu po bankowość. Francuzi tymczasem chcą "przykręcić śrubę" i nadal ostro ciąć koszty.
Dlatego przysyłają do Polski na prezesa swojego doświadczonego managera. Bruno Duthoit był prezesem Orange w Mołdawii i Armenii, teraz pracuje dla firmy w Etiopii. Ma 59 lat. Zmiana jest symboliczna także z tego powodu. Witucki, gdy zostawał prezesem, miał 39 lat. W tym czasie świat przyspieszył, mobilność, 4G są na ustach wszystkich. Mimo to Francuzi stawiają na zarządzającego z zupełnie innego pokolenia, który przeżył większość życia w czasach, gdy internet nie był tak dostępny jak dziś.
Dyskusja na temat zwolnienia prezesowskiego fotela w Orange zaczyna się na chwilę przed przeprowadzką firmy do nowoczesnego „Miasteczka Orange” w Alejach Jerozolimskich w Warszawie. Wybudowanie nowej siedziby i przeniesienie do niej wszystkich pracowników z kilkunastu lokalizacji to efekt decyzji Wituckiego sprzed kilku lat. To symboliczny moment dla firmy. Ale przede wszystkim - dla Wituckiego, który 7 lat temu, w wieku 39-ciu lat, zostawał prezesem Telekomunikacji Polskiej i jednym z najmłodszych szefów giełdowych spółek. Fotel prezesa Lukas Banku zamienił na tron telekomunikacyjnego giganta. Zrobił to gdy firma miała wizerunek znienawidzonego monopolisty. Dziś jest nowoczesnym operatorem radzącym sobie na jednym z najbardziej konkurencyjnych rynków na świecie. Klienci traktują dziś Orange jak normalną firmę telekomunikacyjną. Coraz częściej wracają do niej od konkurencji.
Witucki mówił w zeszłym roku: - Czuję dumę, kiedy myślę o przeprowadzonym w ubiegłym roku rebrandingu na Orange i rozszerzeniu marki Orange na usługi stacjonarne. Chcieliśmy, żeby dla naszych klientów nie była to jedynie zmiana znaczka na fakturze czy szyldu w salonie sprzedaży, ale realne korzyści m.in. w postaci poprawy obsługi klienta, czy nowych ofert”.
Przełomowym momentem w transformacji, którą przeszła firma pod kierownictwem Wituckiego było porozumienie z Urzędem Komunikacji Elektronicznej. Spór z Anną Streżyńską stanowił bez wątpienia jeden z najbardziej spektakularnych konfliktów między firmą a urzędem we współczesnej Polsce. Do dziś Maciej Witucki przechowuje w biurze pierwszą stronę jednego z dzienników ze swoim zdjęciem i podpisem "Za błędy monopolisty zapłaci prezes". Do tego 1,5 mln zł kary, którą musiał zapłacić z własnej kieszeni. Porozumienie TP SA - UKE na nowo zdefiniowało polski rynek telekomunikacyjny. Zyskali przede wszystkim klienci. Powstał 1 mln nowych linii do szybkiego Internetu. Właśnie kończy się budowa kolejnych 220 tysięcy.
Orange w ostatnich latach przeszło wielkie zmiany. Kiedyś TP SA była firmą telekomunikacyjną, zorientowaną przede wszystkim na produkty, nowe usługi i technologię. Teraz jest w coraz większym stopniu zorientowana na klienta.
- Postawiliśmy sobie ambitny cel: chcemy zostać operatorem najczęściej polecanym przez klientów. Obecnie ponad 90 proc. klientów Orange Polska jest zadowolonych ze sposobu obsługi przez pracowników na tzw. pierwszej linii, czyli w salonach, na infoliniach oraz przez kurierów i monterów – mówi Maciej Witucki. Prokliencki program Orange "Misja klient" został uznany za najlepszy tego typu program w Europie.
Orange od lat walczy z wykluczeniem cyfrowym. Od 2009 r. prowadzi program internetyzacji bibliotek. Bezpłatnie podłączyła do Internetu 3500 gminnych bibliotek. Badania pokazały, że 37 proc. osób właśnie w bibliotece po raz pierwszy skorzystało z sieci, a dla jednej trzeciej jest ona jedynym miejscem kontaktu z Internetem.
- Nie wierzę w liderów królów, ale w potęgę zespołu. W tak dużych organizacjach jak Orange, kult jednostki i jednoosobowe przywództwo nie sprawdzają się - mówił Witucki.
Teraz jego firma przejść musi wielką zmianę. Witucki wiele razy mówił, że zmiana jako proces bardzo go interesuje. W biznesie, jeśli przestajesz się zmieniać, przestajesz żyć. Prezes Orange sam teraz musi znaleźć dla siebie nową drogę. Jak na czterdziestosześciolatka Witucki ma za sobą imponujące doświadczenia w kierowaniu wielkimi spółkami, wciąż pozostając jednym z najmłodszych prezesów.
Spekuluje się, że już szykuje się do objęcia poważnego stanowiska w dużym biznesie. W grupie Orange, czy poza nią? Czas pokaże. Rozmówcy Pulsu Biznesu podkreślają, że Wituckiemu nie zabraknie propozycji, bo jest młody i bardzo ambitny.