Przyszłość należy do nowoczesnych technologii i nauk ścisłych. Doskonale zdają sobie z tego sprawę brytyjskie władze. Chcą uczyć informatyki pięcioletnie dzieci. Polski rząd również powinien postawić na wychowywanie przyszłych inżynierów. W dużej mierze to właśnie od nich zależy rozwój państwa.
Rząd Wielkiej Brytanii zaplanował rewolucyjne zmiany w systemie nauczania. Już od najmłodszych lat dzieci będą uczyły się podstaw programowania. Większy nacisk zostanie również położony na zgłębianie tajników matematyki. Pięciolatkowie mają liczyć do stu, poznawać podstawy mnożenia, a także wykonywać działania na prostych ułamkach, takich jak 1/2 czy 1/4. Młodzi Brytyjczycy będą również uczyć się dodawania i odejmowania w pamięci na liczbach nie większych niż 20.
Do tej pory tego typu umiejętności młodzi Brytyjczycy zdobywali dopiero w wieku 10-11 lat. Wraz z rosnącymi wymaganiami zwiększą się również nakłady na edukację. Jak dowiedział się dziennik "The Guardian" każda ze szkół zostanie wyposażona w co najmniej trzy drukarki 3D. Zmiany mają wejść w życie od września 2014 roku.
Brytyjczycy, skupiając się przede wszystkim na nowoczesnych technologiach i naukach ścisłych, nie zapominają również o wykształceniu humanistycznym swoich pociech. W szkole podstawowej najmłodsi poddani królowej mają poznać więcej dzieł najwybitniejszych pisarzy i poetów, między innymi Williama Shakespeare'a. Jednak nowy program ma kształcić przede wszystkim przyszłych inżynierów. - Są to fundamenty do nauki zaawansowanych umiejętności, które desperacko potrzebują uniwersytety oraz biznes - stwierdził brytyjski minister edukacji Michael Gove.
Nastawienie na nauczanie matematyki oraz innych przedmiotów ścisłych nie jest niczym nowym w Wielkiej Brytanii. - Naukę pięciolatków wprowadzono jeszcze w 1870 roku. Było to następstwo rewolucji technicznej. Przemysł rozwijał się wtedy wraz z edukacją. Oprócz m.in. nauki czytania młodzi Brytyjczycy uczyli się wtedy również liczenia - przypomina fizyk profesor Łukasz Turski, przewodniczący rady programowej Centrum Nauki Kopernik, pracownik PAN.
Brytyjskie władze zdają sobie sprawę z tego, że aby móc konkurować z największymi potęgami na rynku nowoczesnych technologii, musi odpowiednio wykształcić młodych obywateli. - Brytyjczycy rozumieją, że świat się zmienia - komentuje prof. Turski.
Patrząc na program nauczania w polskich szkołach możemy dojść do wniosku, że nasza edukacja pozostaje daleko w tyle za Wielką Brytanią. W Polsce, w klasach 1-3 dziecko w założeniu powinno posiąść jedynie umiejętności takie jak korzystanie z systemów w szkolnej bibliotece, czy nauczyć się odtwarzania dźwięków. O bardziej zaawansowanych czynnościach nie ma nawet mowy. Oczywiście taki stan rzeczy można tłumaczyć mniejszymi możliwościami finansowymi, jednak jest to jedynie część prawdy.
Prof. Turski podkreśla, że do wykształcenia wśród najmłodszych umiejętności technicznego myślenia wcale nie są potrzebne wielkie pieniądze. Fizyk twierdzi, że zamiast kupować komputery czy laptopy, lepiej zainwestować w tańszy sprzęt, który wyzwoli chęć poznawania świata nauki. - Dając do ręki przedmiot stwarzamy przyszłych ekspertów. Możemy na przykład nauczyć dzieci obsługi GPS. Nie wymaga to wielkich inwestycji -zapewnia.
Można spytać jednak, czy rzeczywiście kilkuletnie dziecko jest w stanie nauczyć się zaawansowanej obsługi komputera, czy innych, nowoczesnych urządzeń.
- Nauka informatyki kojarzy się głównie ze skomplikowanymi wzorami, zapamiętywaniem trudnego języka programowania. Tymczasem edukacja dzieci odbywa się głównie poprzez zabawę. Istnieją specjalne narzędzia, które umożliwiają naukę informatyczną wśród najmłodszych. Jednym z nich jest opracowany przez ekspertów z Massachusetts Institute of Technology program Scratch. Ma on formę atrakcyjnej dla dzieci zabawy komputerowej. W ten sposób programowania uczyła się moja pięcioletnia córka - opowiada psycholog dr Radosław Sterczyński z sopockiej filii SWPS.
Nasz rozmówca zauważa też, że do programowania używa się języka. Szczególne przyspieszenie rozwoju kompetencji językowych dzieci następuje po skończeniu 3 lat. Być może właśnie wtedy należałoby rozpocząć też naukę języków programowania. Dr Sterczyński przyznaje, że warto wypróbować ten pomysł. Stawia jednak jeden warunek. - Dzieci i tak spędzają dużo czasu przed monitorami różnych urządzeń. Należy zadbać o to, aby kilkulatek umieszczony w środowisku elektronicznych informacji nie zatracił kontaktu z „żywą” rzeczywistością. - podkreśla.
Podczas dyskusji na temat obowiązku szkolnego dla polskich sześciolatków często pojawia się argument, że nauka wiąże się ze stresem. Nie zgadza się z tym prof. Turski. - Edukacja nie musi różnić się od zabawy - stwierdza fizyk. Rację przyznaje mu dr Sterczyński. - Często nauka informatyki jest większym stresem i wyzwaniem dla nauczycieli niż dla uczniów. Nasze kadry nauczycielskie składają się niejednokrotnie z osób, które od niedawna stykają się z internetem i komputerami. Dla najmłodszych to naturalna rzecz - podkreśla.
Warto zatem, aby polskie władze wzięły przykład ze swoich brytyjskich odpowiedników. Rozwój państwa w dużej mierze zależy dziś od tego, jak radzi sobie na polu nowoczesnych technologii. - Martwimy się o gaz łupkowy. Tymczasem od jego zasobów, z perspektywy polskich interesów, ważniejsze jest wykształcenie młodzieży - stwierdza prof. Łukasz Turski.