
Czy minimalistyczne przestrzenie mogą być szkodliwe? Powieść Willa Wiles'a ostrzega przed graniczącym ze szpitalną sterylnością urządzaniem domu. Co jest dla nas naprawdę zdrowe? Życie w nadnaturalnym porządku, którego utrzymanie przyprawia o zawrót głowy, czy w mieszkaniu, w którym będzie miejsce na fruwające po podłodze paprochy, ale i możliwość swobodnego egzystowania?
Will Wiles, autor książki "Care of wooden floors"
Zarysowania i plamy na meblach, tak jak blizny na naszych ciałach, są najlepszymi dowodami świadczącymi o ciekawości naszego życia.
Anna Lorens, architekt
Wnętrza domów są często zmieniane, wraz z nastaniem nowej mody, a nawet tuż po zmianie partnera.
Ale czy w otoczeniu z betonu, stali i szkła, w którym rodzinne pamiątki są zastępowane modnymi, ale nic nie znaczącymi gadżetami, żyje się dobrze?
- Już dawno stwierdzono, że aranżacja przestrzeni: głównie kolorystyka, faktura materiału, przedmioty, którymi się otaczamy, czyli tak zwane bodźce, wpływają na nasze samopoczucie.
Maria Rotkiel, psycholog
Ważne jest, by w życiu patrzeć na to, co lubimy. I to tyczy się także aranżacji wnętrz.
Minimalizm często idzie w parze z próbą utrzymywania idealnej czystości. To także może źle wpłynąć na samopoczucie. Otaczająca nas przestrzeń powinna być jak najbardziej naturalna. W pomieszczeniach sterylnych czujemy się spięci – od razu prostujemy plecy, mamy problem z rozluźnieniem się. Nie wydaje nam się, że otacza nas atmosfera prywatności.
Najważniejsze jest więc podążanie za własnymi preferencjami, a nie aktualnymi modami. Dom ma być przede wszystkim miejscem do życia, a nie obiektem muzealnym, którym będziemy mogli pochwalić się przed znajomymi.