W nocy przegłosowano ustawę, która pozwoli Irlandkom na aborcję w przypadku zagrożenia jej życia. Usunięcie ciąży będzie też możliwe, gdy ciężarna zagrozi popełnieniem samobójstwa. I choć zgodę będzie musiało wydać trzech lekarzy, to pojawiają się głosy, że ilość aborcji dzięki temu drastycznie wzrośnie.
Irlandia uchodzi za państwo mające jedną z najbardziej restrykcyjnych polityk traktujących o aborcji. Na początku lat dziewięćdziesiątych sąd najwyższy stwierdził, że aborcja jest dopuszczalna, gdy zagrożone jest życie kobiety. Irlandczycy nie podjęli jednak działań potrzebnych do wprowadzenia zmian w życie. Efektem tego były liczne zabiegi
aborcyjne, dokonywane za granicą, np. w Wielkiej Brytanii. W ubiegłym roku ok. 4 tysiące kobiet pochodzących z Irlandii udało się do tamtejszych lekarzy, by usunąć ciążę.
W nocy z czwartku na piątek tamtejsi politycy wzięli udział w głosowaniu. Ustawę poparło 127 deputowanych, 31 ją odrzuciło. Irlandczycy czekają obecnie na jej zatwierdzenie, które może dokonać wyższa izba parlamentu.
Debata o potrzebie zmiany prawa nastała, gdy zmarła jedna z kobiet, której lekarze odmówili aborcji. I choć jeden z czerwcowych sondaży pokazał, że zdecydowana większość Irlandczyków popiera nowy pomysł rządu, to na ulicy pojawili się liczni demonstranci. Ich oburzenie wywołał zapis, który mówi, że kobieta grożąca popełnieniem samobójstwa, przy opinii lekarzy, również ma prawo do dokonania aborcji.