Nasza czytelniczka w komentarzach przytoczyła niedawno historię przyjaciela geja. Nietolerancja doprowadziła do samobójczej śmierci nie tylko zaszczutego młodego mężczyznę, ale i jego ojca, który nie wytrzymał wyrzutów sumienia. W rozmowie z naTemat Mirosława Makuchowska z Kampanii Przeciw Homofobii ze smutkiem przyznaje, że podobnych historii w jej organizacji mogą opowiedzieć bardzo wiele.
Opublikowany w środę wywiad z homoseksualistą, który obraca się w środowisku kibolskim i żyje w ciągłym strachu przed ujawnieniem orientacji seksualnej wywołała lawinę komentarzy. Wielu z Was nie dowierzało, że wśród twardych i bezkompromisowych pseudokibiców mogą być ludzie homoseksualni. Inni tymczasem przytaczali historie wywołanej nietolerancją przemocy i zaszczucia, w świetle których trudno dziwić się, że rozmówca naTemat żyje w ciągłym strachu. Najbardziej dramatyczną historię nietolerancji przytoczyła jednak czytelniczka Marta:
Dziś tę dramatyczną relację komentuje w rozmowie z naTemat Mirosława Makuchowska - wiceprezeska zarządu Kampanii Przeciw Homofobii zajmująca się badaniem sytuacji społecznej osób LGBT.
W KPH na pewno znacie więcej podobnych przypadków.
Owszem. I to są zawsze takie historie, które wychodzą na jaw po latach. Ktoś popełnia samobójstwo i zostawia list, w którym ujawnia, że nie wytrzymał presji związanej z nietolerancją, był szykanowany w szkole czy innych miejscach, ale rodzice wtedy zwykle to ukrywają. Chowają taki list pożegnalny gdzieś bardzo głęboko. Do nas najczęściej piszą natomiast przyjaciele tych osób, którzy wiedzą, że samobójstwo miało związek z zaszczuciem homoseksualisty.
Homoseksualista w kraju takim jak Polska musi mieć silniejszą psychikę?
Musi, ale nie jest tak, że geje i lesbijki rodzą się z psychiką silniejszą. Wręcz przeciwnie. Ich psychika właśnie bardzo często jest mocno nadszarpnięta przez to, w jaki sposób homoseksualiści są traktowani w Polsce. Więc każdy musi uzbroić się w taki swego rodzaju pancerz ochronny. Jednym się to udaje, a inny niestety nie. I oni często kończą tak tragicznie.
Sytuacja gejów i lesbijek się różni? Wydaje się, że lesbijki nie mają aż takich nieprzyjemności jak geje.
Ich sytuacja rzeczywiście nieco się różni. Badania pokazują, że czysta przemoc fizyczna jest częściej skierowana wobec mężczyzn homoseksualnych. Mówimy tu o takiej przemocy na ulicy, szarpaniu i kopaniu. Natomiast lesbijki o wiele częściej doznają przemocy seksualnej. Padają ofiarami gwałtów naprawczych, albo są molestowane, składa im się niechciane propozycje seksualne.
Wczoraj opublikowaliśmy wywiad z homoseksualistą, który działa w środowiskach kibolskich. Nigdy nie zgodziłyby się pokazać twarzy czy wystąpić pod nazwiskiem. Mówił o życiu w ciągłym strachu.
Bo to jest bardzo prosty mechanizm. Żyjemy w kulturze, w której jakikolwiek uczucia jednego mężczyzny do drugiego są tematem tabu, Pocałunki, przytulanie, czy inne oznaki czułości są traktowane od razu jako przejaw homoseksualizmu. Mężczyźni w Polsce się więc przed tym bronią jak tylko mogą. I dla wielu takim najlepszym sposobem na obronę jest agresja. Sądzą, że im większą niechęć i agresję okazują wobec homoseksualizmu, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś z otoczenia weźmie ich za gejów. Tabu męskiego homoseksualizmu jest jednym z największych w naszej kulturze.
Dlaczego homoseksualizm budzi demony nawet w przyjaciołach i rodzinie osoby dokonującej comming out-u?
Dlatego, że wszyscy uczymy się tego samego na temat homoseksualizmu. Czyli potwornych, okrutnych stereotypów, że homoseksualista to jest ktoś, kto zajmuje się tyko i wyłącznie seksem. No i że ma tendencje do napastowania wszystkich dokoła. Stąd reakcje kolegów na coming out typu "weź się do mnie nie dobieraj". To obawa przed tym, że homoseksualista tylko czyha na heteroseksualnych mężczyzn i od razu wszystkich ich będzie podrywał, molestował. Natomiast druga obawa w nich jest taka, że to molestowanie jednak się spodoba. Czują lęk przed tym, że wtedy będą mieli taki sam problem jak ten gej, którego się obawiają.
I od lat niewiele się zmienia.
Zmienia się. Na pewno coś się zmienia. Choćby to, że zaczynamy rozmawiać na temat homoseksualizmu więcej.
I to cokolwiek daje?
Myślę, że tak. Daje większe poczucie swobody w rozmawianiu na ten temat. Więcej jest też coming out-ów. Wielu ludzi odważyło się już otwarcie mówić o swoim homoseksualizmie. Ten wczorajszy wywiad na przykład potwierdza, że geje są wszędzie. Nawet w środowiskach ultrakonserwatywnych.
Nasza czytelniczka wspomina, że kiedy rodzice jej przyjaciela zrozumieli, że popełnił samobójstwo także przez ich pretensje, w identyczny sposób zabił się także jego ojciec. Robienie z homoseksualizmu tragedii, prawdziwe tragedie ściąga?
Jasne, że tak. To potwierdza też, iż na rodzicach osób homoseksualnych ciąży ogromna presja społeczna. Bo wciąż panuje takie przekonanie, że to rodzice są odpowiedzialni za homoseksualizm swojego dziecka. I oni często dokładnie w ten sposób sami myślą. Zastanawiają się, gdzie popełnili błąd, że ich dziecko okazało się homoseksualne. Poczucie winy i leku o to, co ludzie powiedzą uważają za najgorszą tragedię. I to może doprowadzić do tego, że przez nietolerancję nawet rodzic homoseksualisty popełnia samobójstwo.
Mój przyjaciel z dzieciństwa popełnił samobójstwo gdy miał 17 lat. Przyznał się nieodpowiedniej osobie, że jest gejem. Został zaszczuty w szkole. Nie było dnia, żeby nie był poszturchiwany, wyzywany, wykpiony - kilkukrotnie dostał tęgie lanie. Bo był gejem. Mieszkaliśmy w małym miasteczku, dotarło to do rodziców, w domu też się zaczął koszmar. Któregoś dnia został znaleziony martwy - powiesił się we własnym pokoju. W liście napisał, że już dłużej nie wytrzyma.... list rodzice ujawnili dopiero po pięciu latach gdy do nich dotarło, że w jakimś stopniu sami przyczynili się do śmierci swojego dziecka. Krótko po ujawnieniu listu rodzinie i kilku osobom zaprzyjaźnionym wcześniej z ich synem, tata umarł - powiesił się w ten sam sposób, co syn. CZYTAJ WIĘCEJ