”Pieniądzom należy rozkazywać, nie służyć” - tak twierdził starożytny rzymski retor Seneka Młodszy. Nie ma na to lepszego sposobu niż oszczędzanie. Zdecydowanie potwierdzają to blogerzy naTemat.
W lipcu pytaliśmy Was i naszych blogerów o stosunek do oszczędzania i wiedzę na jego temat. W sierpniu wspólnie z Bankiem Millennium chcemy poznać rzeczywiste postawy związane z pieniędzmi. Wyniki są jednoznaczne. Blogerzy portalu naTemat.pl wiedzą, co znaczą słowa rzymskiego filozofa. 85 proc. z nich ma bowiem poduszkę finansową, czyli żelazną rezerwę finansową, dzięki której może spokojnie żyć, bez obawy o przyszłość.
Pytanie tylko ile tych pieniędzy jest. Ponad 30 proc. pytanych o wielkość oszczędności odpowiedziało, że ich poduszka finansowa to ekwiwalent od 6 do 10 pensji. Gdy pytamy jednak Andrzeja Bliklego, znanego cukiernika i varsavianistę o jego poduszkę, nie ukrywa, że nie jest wielka. – Nie mam oszczędności na takim poziomie, że mógłbym się z nich długo utrzymać. Ciężko mi powiedzieć na jak długo by starczyło, gdybym stracił źródło stałego dochodu – mówi w rozmowie z naTemat.
Nasza czytelniczka Marta z Warszawy przyznaje, że najważniejsze jest systematyczne oszczędzanie. I z głową. – Nie może być tak, że ktoś jednego miesiąca wydaje na potęgę, a w kolejnym miesiącu oszczędza na niebotycznym poziomie – tłumaczy 30-letnia kierowniczka sklepu. Oszczędności powinny rosnąć stopniowo.
- Wyniki pokazują, że ankietowana grupa w znacznej części ma oszczędności (75%), ale niestety nie można tego powiedzieć o całości populacji – według badań NBP tylko ok 30% Polaków posiada jakąkolwiek poduszkę finansową - komentuje Marek Ubysz z Banku Millennium.
Wizja czarnej godziny
Po co właściwie oszczędności mają rosnąć? Po to, żeby mieć coś na tzw. czarną godzinę. 35 proc. naszych blogerów wskazało właśnie ten punkt jako najważniejszy przy poczuciu zabezpieczenia finansowego. Wiadomo, każdy ma wizję takiej czarnej godziny. Zawsze może wydarzyć się coś niezwykłego, niespodziewanego. – To taki bufor, dzięki któremu czuję się bezpiecznie. Zdarzają się bowiem sytuacje, w których takie finansowe zabezpieczenie przydaje się. Zawsze są jakieś nieprzewidziane wydatki – tłumaczy Andrzej Blikle. 27 proc. naszych blogerów podziela pogląd Bliklego i oszczędza na wypadek nagłych wydatków.
Oszczędzanie daje poczucie bezpieczeństwa - to kolejny wniosek opinii naszych blogerów. Każdy woli przecież mieć niż nie mieć. Jak pisał rosyjski prozaik Fiodor Dostojewski: "Pieniądze są jak raki – rozpełzają się na wszystkie strony". W oszczędzaniu chodzi o to, aby złapać te raki. A jak się nam uda to odczuwamy komfort psychiczny. 25 proc. naszych blogerów czuje go właśnie, dlatego że oszczędza. Nieco ponad 20 proc. w posiadaniu poduszki finansowej widzi przede wszystkim sposób na radzenie sobie w nagłych wypadkach.
Potwierdza to Marek Ubysz, finansista Banku Millennium. – Ten kierunek jest dobry, w miarę możliwości powinniśmy mieć odłożone minimum 6 pensji w razie utraty pracy właśnie na okres potrzebny na znalezienie nowej.
Oszczędzanie dla przyjemności
Polska medalistka olimpijska w kolarstwie Maja Włoszczowska oszczędza. Uważa, że to coś naturalnego i zdrowego. Ale nie na wakacje, czy samochód. – Nigdy nie wiadomo, co przyniesie los i jaka będzie przyszłość. Wiecznie przecież nie będę jeździła na rowerze. Po skończeniu kariery mogą przydać się pieniądze na rehabilitację – śmieje się w rozmowie z naTemat.pl Włoszczowska. Tłumaczy, że na co dzień nie przepłaca, jeśli nie ma takiej potrzeby. Patrzy na ceny.
Psycholog biznesu Karol Wolski zaznacza, że ludzie raczej nie patrzą w ten sposób. Prędzej odłożą na przyjemności, na to, co jest teraz. – Oszczędza się głównie po to, aby wydawać, ludzie nie patrzą raczej na to, co będzie potem – wyjaśnia Wolski. Tylko 16 proc. patrzy w ten sposób. Dzięki oszczędnościom realizują swoje cele i marzenia.
Komfort psychiczny
Dla blogerów ważny jest też komfort psychiczny oraz poczucie bezpieczeństwa, co towarzyszy także naszej czytelniczce Marcie, kierowniczce sklepu spożywczego w Warszawie. Odkłada pieniądze codziennie, czasem kilka złotych, czasem kilkanaście. Zależy od dnia. Po pewnym czasie wpłaca te pieniądze na specjalne konto oszczędnościowe i buduje swoją poduszkę. – Dzięki temu mam poczucie, że jestem bezpieczna finansowo. Wiadomo, że wiąże się to z pewnym ograniczeniem konsumpcji, ale coś za coś – wyjaśnia Marta w rozmowie z naTemat.pl
Nasza czytelniczka jest podobnego zdania, co blogerzy. Oszczędności są gwarancją w sytuacji nagłych wydatków. Marta skorzystała ze swoich oszczędności, gdy musiała kupić swojemu chrześniakowi coś ekstra na przyjęcie komunijne czy mogła pożyczyć bliskiej osobie z rodziny. Podkreśla, że nie wie skąd u niej taka chęć do oszczędzania. – Moi rodzice byli raczej rozrzutni – śmieje się.
To ciekawe, bowiem 16 proc. naszych ankietowanych przyznaje, że oszczędza, bo tak ich wychowano. Należy do nich Andrzej Blikle. – Oszczędzanie daje mi poczucie bezpieczeństwa. Byłem uczony, że należy oszczędzać, w takim duchu zostałem wychowywany. Teraz taka chęć wypływa ze mnie – przyznaje. Wśród blogerów na Temat nie ma jednak zgodności. Najwięcej, bo 27 proc. z nich po prostu lubi czuć się pewnie finansowo. Ich chęć do oszczędzania nie wypływa z wychowania. Każdy ma rację. Najważniejsza, szczególnie przy niestabilnej sytuacji gospodarczej, jest dziś taka pewność, że jestem bezpieczny, bo mam oszczędności.
Najważniejsze w całym oszczędzaniu jest jednak wyznaczenie celu. – Nawet jeśli jest dość ogólny – to dobrze wiedzieć po co to robimy – tłumaczy Marek Ubysz z Banku Millennium. Jego zdaniem warto powiedzieć sobie: „Ok. coś się może wydarzyć, w związku z tym odkładam 200 zł miesięcznie i nie ruszam tego pod żadnym pozorem”. To może być dobry początek oszczędzania.
A tym blogerom, którzy nie mają poduszki finansowej warto przypomnieć sytuację Grecji. Obecnie trwa tam ogromny kryzys, a bezrobocie wśród osób młodych wynosi 50 proc.. – Poduszka finansowa to coś, o czym Grecy jeszcze kilka lat temu nie myśleli, konsumowali na potęgę, nie widząc potrzeby zabezpieczenia. A w takiej sytuacji odłożone środki na czarną godzinę pozwalają normalnie funkcjonować w czasie kryzysu – podsumowuje Ubysz.