- Przekroczeniem granicy jest samo zorganizowanie takich konferencji, jakie obserwujemy po śmierci małej Magdy. Szukanie newsa zdominowało tę sprawę. Zabrakło podstawowych ludzkich odruchów jak delikatność czy oględność - mówi nam prof. Paweł Łuków, etyk z Uniwersytetu Warszawskiego. Po pięciu dniach od informacji, że Magda z Sosnowca nie żyje, zaczynają pojawiać się pytania o kondycję dziennikarstwa i stosunek Polaków do śmierci.
Co o Polsce i Polakach mówi medialne show, które obserwujemy wokół śmierci małej Magdy z Sosnowca?
W tej sprawie są dwa wątki. Szukanie newsa zdominowało tą sprawę. Szukanie newsa i próba pokazania kto jest lepszy. Przerażający jest brak podstawowych ludzkich odruchów takich jak delikatność czy oględność, w tym co się mówi i pisze. Dziennikarze niezbyt dobrze zachowali się po śmierci tej dziewczynki.
Media kreują newsa czy odpowiadają na zapotrzebowanie widzów?
Trochę jedno, trochę drugie. To kwestia proporcji. Dziennikarze zwracają na pewną sprawę uwagę widzów, czyli kreują uwagę społeczną. Ale jednocześnie odpowiadają na odruchy społeczne i potrzeby widzów, wścibstwo każdego z nas. To trochę kreowanie, odpowiadanie na potrzeby ludzi.
Co o kondycji dziennikarstwa mówią pytania "czy wciąż kocha pan żonę" albo "za co ma pan największy żal do żony"? Takie podały na wczorajszej konferencji zorganizowanej przez Krzysztofa Rutkowskiego. Czy to nie przekroczenie granicy?
Przekroczeniem granicy jest samo zorganizowanie takiej konferencji. Dziennikarze nie powinni brać udziału w takim show. Te pytania to przejaw takiego naszego wiwisekcjonizmu. A że odpowiedzi były bardzo zdawkowe teraz można się spodziewać jeszcze podkręcania tematu, dodawania komentarzy, konfabulowania, żeby był ciekawszy. Dziennikarze zapominają o tym, co jest ich podstawowym zadaniem. Przecież nie ma obowiązku publikowania każdej wypowiedzi, każdej opinii - i mądrej i głupiej. Powinni odsiewać co pokazują swoim czytelnikom.
Mówimy teraz o kolejnych pozwach i śledztwach, zastanawiamy się, kto popełnił błędy w dochodzeniu a kto nie powinien był się w nie w ogóle mieszać. Czy nie zniknęło nam z oczu to, co najważniejsze, czyli śmierć małej dziewczynki?
Traktujemy śmierć jako pretekst. Dziennikarze wykorzystują śmierć jako pretekst do tego, by mieć newsa. Ludzie do budowania poczucia własnej wartości. Widać taki sposób myślenia "Ona przez tyle dni kłamała po tym jak jej dziecko zmarło. Ja jestem takim samym człowiekiem jak ona a nie robię takich rzeczy, jestem dobrym człowiekiem".
W mediach coraz częściej widzimy "śmierć na żywo" jak w przypadku małej Magdy czy wcześniej pułkownika Przybyła. Straciliśmy szacunek dla śmierci?
Nie wszyscy. Kultura trywializuje śmierć - kino akcji, gdzie trup ściele się gęsto, gry komputerowe w których mamy pięć żyć. A z drugiej strony śmierć jest pomijana milczeniem. Nie mówi się o śmierci, to nadal coś mistycznego i tajemniczego. Kultura ma więc ambiwalentny stosunek do śmierci - z jednej strony ją trywializuje, z drugiej to nadal temat tabu. Ale media traktują śmierć jak sensację, która się dobrze sprzedaje. Jak reality show, w które można upchnąć dużo reklam.