Anna Komorowska, dotychczas trzymająca się na uboczu i będąca raczej cieniem swojego męża, dziś pojawiła się na konsultacjach o reformie emerytur. Jak mówią nam uczestnicy spotkania, pani prezydentowa brała udział w merytorycznej dyskusji z przedstawicielami klubów parlamentarnych. Czy pierwsza dama zaangażuje się w poważną politykę i pójdzie drogą Michelle Obamy?
Duże zdziwienie wywołało pojawienie się Anny Komorowskiej na konsultacjach prezydenta z przedstawicielami klubów parlamentarnych na temat zmian w reformie emerytalnej. Dotychczas prezydentowa nie włączała się zbyt aktywnie w politykę. Pojawiała się przy okazji spotkań z młodzieżą, pokazów filmów, które czasem odbywały się w Pałacu. Większość jej publicznych wystąpień to oficjalne uroczystości, w których towarzyszyła mężowi. Do rzadkości należą takie inicjatywy jak spotkanie z zawodnikami Olimpiad Specjalnych czy przedświąteczny koncert kolęd z żonami ambasadorów.
Rozpoczynając dzisiejsze konsultacje z klubami parlamentarnymi prezydent przypomniał - Nie może nam uciekać z pola widzenia, że nawet 40 procent kobiet może otrzymywać świadczenia, które po prostu nie pozwolą na utrzymanie - powiedział Bronisław Komorowski - Stoimy w obliczu zbliżającego się nieuchronnie momentu (...), kiedy trzeba będzie podejmować decyzje, co do przyszłości systemu emerytalnego w Polsce - stwierdził prezydent wzywając jednocześnie, by dyskusja nie skupiła się na krytyce pomysłów rządu ale była rozmową o szeroko rozumianych problemach demograficznych.
Aktywna Michelle Obama
Żona amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy aktywnie włącza się w politykę. Już na początku kadencji zapowiedziała, że będzie się skupiała na reformie systemu opieki zdrowotnej. Ustawę przyjęto w marcu 2010 roku. Pierwsza Dama wspiera też swojego męża w kampanii wyborczej biorąc udział w zbiórce funduszy i licznych programach telewizyjnych. Niedawno założyła konto na serwisie Twitter. CZYTAJ WIĘCEJ
Nie obyło się jednak bez dyskusji o problemach bieżących. Wśród wielu wątków rozmawiano o propozycji Polskiego Stronnictwa Ludowego. Ludowcy chcą, by za każde urodzone dziecko kobieta mogła przejść na emeryturę trzy lata wcześniej. Sceptycznie do tych pomysłów odnosi się Donald Tusk. Jak zdradził poseł PO, który uczestniczył w spotkaniu Anna Komorowska brała czynny udział w konsultacjach. - Prezydentowa opowiedziała o swojej wczorajszej wizycie w rodzinnym domu dziecka, gdzie była piątka dzieci, które matka porzuciła. Z samego faktu urodzenia dzieci nie powinny wynikać przywileje - powiedział Sławomir Piechota. Te słowa dość mocno uderzają w propozycje, które forsuje od kilku tygodni partia Waldemara Pawlaka.
Nieco inaczej spotkanie relacjonuje Jan Bury - Uwagi pani prezydentowej były przyjazne projektowi PSL. Pani Komorowska mówiła, że trzeba docenić rolę kobiety w wychowaniu dzieci. Myślę, że nasz pomysł zyskał jej aprobatę - powiedział przewodniczący klubu PSL.Czy więc pierwsza dama stanie się adwokatem pomysłu ludowców i będzie starała się lobbować u Donalda Tuska?
Poseł Sławomir Kopyciński, który uczestniczył w spotkaniu w Pałacu Prezydenckim mówi nam, że zgodnie z wolą prezydenta dyskusja nie skupiła się na rządowych planach reformy - Pani prezydentowa zabrała merytoryczny głos w dyskusji, zwróciła uwagę na problemy kobiet i problemy demograficzne. Mówiła także o potrzebie prowadzenia przez państwo aktywnej polityki prorodzinnej. Myślę, że zyskała sporą sympatię tą wypowiedzią - mówi w rozmowie z nami parlamentarzysta Ruchu Palikota, dodając, że Anna Komorowska nie odniosła się bezpośrednio do propozycji PSL-u.
- To było wiele znaczące, ale jednorazowe wydarzenie. Nie jest zadaniem małżonków głów państw angażowanie się w bieżącą politykę. Anna Komorowska wystąpiła na tych konsultacjach trochę w w roli matki, która wychowała dzieci. Myślę, że chodziło też o ocieplenie tego spotkania, no bo przecież nie wypada w obecności pierwszej damy wypowiadać się jak to posłowie mają w zwyczaju podczas debat - wyjaśnia specjalista marketingu politycznego dr Bartłomiej Biskup. - To była praktyka komunikacyjna przyjęta przez prezydenta.
Przy okazji spotkania przypominają się głosy krytyki, które spadły na Bronisława Komorowskiego po jego drugim spocie wyborczym w kampanii prezydenckiej w 2010 roku. Zarzucano wtedy ówczesnemu marszałkowi Sejmu, że promuje patriarchalny model rodziny. - Nie łączyłbym tych dwóch spraw. Oczywiście prezydent chce pokazać, że jego żona zajmuje się poważnymi sprawami, ale nie dlatego, że chce zmyć plamę z 2010 roku. To było zbyt dawno - dodaje ekspert z Uniwersytetu Warszawskiego.