Dzisiaj wszystko udostępniamy na Facebooku, Twitterze czy Instagramie, a tym samym – pozbawiamy się prywatności. Przez to w związkach tracimy intymność. To dzisiaj największy problem w relacjach par – twierdzi Steve Ward, który prowadzi w VH1 program "Trudna miłość". Czy telewizyjny doradca w sprawie miłości ma rację?
Powszechnie uważa się, że to pieniądze są największym problemem we współczesnych związkach. Ale Steve Ward, gwiazda telewizyjnego programu "Trudna miłość", w którym doradza singlom i parom jak sobie radzić z problemami sercowymi, twierdzi, że dzisiejsza plaga związków to coś zupełnie innego. Ward jest także właścicielem firmy, która dopasowuje ludzi w pary – prężnie rozwija ją od 2004 roku. Jego doświadczenie w łączeniu par doprowadziło go właśnie do "Trudnej miłości".
Facebook niszczy związki?
Według Warda, dzisiaj związki psują media społecznościowe, przez które tracimy intymność i prywatność. - Ludzie nie zdają sobie sprawy, że dzisiaj intymność polega na dzieleniu sekretów z drugą osobą. Więc jeśli Wasza miłość, kłótnie albo tematy rozmów stają się dostępne dla innych ludzi, to znacznie obniża to poziom intymności w związku – wyjaśniał Ward w rozmowie z "Huffington Post".
Moja rada numer jeden: trzymajcie innych ludzi z dala od Waszego związku. On jest dla was, więc przestańcie pytać wszystkich dookoła o opinię na temat waszej relacji, no chyba, że jesteście nieszczęśliwi – podkreśla gwiazda "Trudnej miłości".
Brzmi to całkiem sensownie, ale czy można w tak ważnej kwestii ufać człowiekowi, który żyje z łączenia par i jest bohaterem telewizyjnego show?
To na pewno nie jest największy problem par
Mateusz Grzesiak, psycholog, terapeuta i specjalista od rozwoju osobistego, który zawodowo od lat pomaga parom i singlom, wskazuje, że brak intymności i dzielenie się związkiem w internecie to nie jest największy problem współczesnych par. Statystycznie bowiem do kłótni dochodzi najczęściej z powodu pieniędzy, zaś do rozwodów – przez "niezgodność charakteru". - Czyli ludzie po prostu nie potrafią się ze sobą dogadać – wyjaśnia Grzesiak. - Jeśli zaś chodzi o pieniądze, to pary przy rozwodzie potrafią dzielić szafę na pół – dodaje nasz rozmówca.
Steven Ward zwraca jednak uwagę na bardzo ważną tendencję – dodaje zaraz Grzesiak. Jak przypomina, w psychologii powstał nawet termin "związków Facebookowych". Oznacza to tyle, że nasze relacje są konsumpcyjne – trwają, dopóki wszystko jest dobrze. - A jak okazuje się, że księżniczka nie jest księżniczką albo książę nie ma białego konia, tylko chrapie w nocy, to związek się rozpada – wskazuje Mateusz Grzesiak.
Kryzys prywatności
Psycholog podkreśla, w dzisiejszych czasach "niewątpliwie mamy do czynienia z kryzysem konceptu prywatności". - Pamiętam czasy bez komputera i to, co dzisiaj młodzi ludzie wrzucają na portale społecznościowe, według mojego wychowania było wstydliwe. Oni mają zupełnie inny, o wiele bardziej publiczny, koncept intymności – wyjaśnia nasz rozmówca.
Grzesiak zaznacza, że intymność to pewien mały zbiór w naszej relacji, którym – jeśli zaczniemy się dzielić na lewo i prawo – przestaje być intymnością, a staje się produktem. - W momencie, gdy zaczynamy dzielić się naszą intymnością z innymi osobami, to nasz związek staje się produktem do chwalenia się przed innymi – tłumaczy psycholog. Koncepcja portali społecznościowych, które w dużej mierze polegają na tym, że chwalimy się życiem, tylko sprzyja takiemu "uproduktawianiu" relacji.
Mateusz Grzesiak podkreśla, że takie konsumpcyjne związki niszczą relacje międzyludzkie, bo nie uczymy się w nich komunikować, a jedynie przeskakujemy od związku do związku, tak by wciąż móc się czymś chwalić.
Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog, również nie uważa, by problem intymności w mediach społecznościowych był największym problemem w związkach. Nasza rozmówczyni podkreśla też, że nie można demonizować samych mediów społecznościowych. - To, że coś istnieje i funkcjonuje, a to, jak z tego korzystamy, to dwie różne rzeczy – dodaje.
Od zawsze się dzielimy
Nasz rozmówczyni przyznaje, że media społecznościowe nas w jakimś stopniu zmieniają, ale nie na tyle, byśmy nie umieli kontrolować swoich zachowań. - Poza tym, od zarania dziejów przecież niektórzy z nas dzielili się z innymi swoimi przeżyciami, a inni nie. Kobiety mają często przyjaciółki, do których po kłótni od razu dzwonią. Tak samo jest z dzieleniem się na portalach społecznościowych: jedni to robią, inni nie – wskazuje Ostaszewska-Mosak.
Psycholog zaznacza, że dopóki udostępniamy innym swoje przeżycia, bo po prostu chcemy dzielić radość z przyjaciółmi, to wszystko jest w porządku. Gorzej, jeśli – tak jak wskazywał Mateusz Grzesiak – jesteśmy z kimś, żeby się tym chwalić. Przy czym znowu – nie jest to problem samych mediów społecznościowych, tylko danej osoby, jej charakteru. - Trzeba wtedy zadać pytanie, czemu ktoś to robi. Czy potrzebuje uwagi, chce podnieść swoją samoocenę – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Dogadaj się z partnerem
Oczywiście, może być tak, że zbytnie dzielenie się związkiem na Facebooku czy Instagramie wyrządzi szkody. Ale nie można tego uogólnić, bo to kwestia indywidualna. - W momencie, gdy ktoś mówi: wiesz, przegiąłeś/aś z tym zdjęciem lub statusem, trzeba się zastanowić, czy właśnie nie naruszyliśmy naszej intymności. Trzeba dojść do porozumienia, gdzie dla obu osób jest ta granica intymności, bo na przykład jedna z nich może nie chcieć, by udostępniać wspólne zdjęcia – wskazuje psycholog.
Social media to po prostu kolejny czynnik, który może potencjalnie prowadzić do konfliktów. Wcześniej go nie było. Kłóciliśmy się o pieniądze i wiele innych rzeczy, teraz do tego trzeba zwrócić uwagę na serwisy społecznościowe – dodaje nasza rozmówczyni. Jak radzi, by uniknąć konfliktów na tym tle, partnerzy powinni uzgodnić, na co sobie pozwalają, a na co nie, czym chcą się dzielić, a co zachować dla siebie. - Nośnik informacji nie jest problemem, tylko to, jak się z niego korzysta – podsumowuje Tatiana Ostaszewska-Mosak.