Gdzie zagrają Karol Bielecki i Krzysztof Lijewski wracający do Polski? Odpowiedź jest prosta i chyba nikogo już nie dziwi - w Vive Targi Kielce. No bo gdzie indziej mieliby zagrać regularni reprezentanci Polski? Niedługo Bogdan Wenta, trener kadry i… Vive będzie mógł wystawiać w podstawowym składzie kadry ten sam zespół, który gra w meczach ligowych w Kielcach ? Taka sytuacja to z pewnością nie byłoby nic nowego. Ani unikalnego. Robienie z klubu reprezentacji to praktyka znana od dawna.
Patrzymy, analizujemy. Wychodzi na to, że latem tego roku, po przyjściu Lijewskiego i Bieleckiego, w Vive Targi Kielce będzie występować aż jedenastu reprezentantów kraju. Dodajmy, że kadra liczy 24 osoby. Do większości bezwzględnej brakuje niewiele, tym bardziej, że w kadrze marszałkuje Wenta, też z Vive.
Specjalista ds. marketingu kieleckiego klubu, Paweł Papaj, zapewnia, że chodzi im przede wszystkim o dobro swojego klubu. A jeżeli przy okazji wzmocni to reprezentację, mającą tego samego trenera? Też dobrze, też fajnie.
Ale nie zawsze taka strategia przynosi odpowiednie sukcesy. Ciekawym przykładem są Czechowskie Niedźwiedzie, klub podmoskiewski, w którym występuje praktycznie cała reprezentacja Rosji. Zespół, który od 2001 roku nieustannie jest mistrzem kraju. Ale, co ciekawe, drużyna narodowa w ostatnich latach gra coraz gorzej. Na niedawnych mistrzostwach Europy nie wyszła z grupy. A także tutaj i w klubie, i w reprezentacji, jest ten sam trener.
Zresztą w piłce ręcznej sytuacja jest trochę inna niż w futbolu. Tutaj polski zawodnik z reguły nie jest droższy od zagranicznego, prezentującego podobny poziom. - Nasi szczypiorniści mają dobrą markę. O takiego Krzyśka Lijewskiego biły się niedawno największe kluby z Niemiec. Czemu wybrał nas? Nasz prezes (Bertus Servaas - przyp. aut.) nazywany jest przez ludzi "Holendrem o polskim sercu" - opowiada Papaj.
Dodaje, że Servaas doskonale wie, że mógłby zatrudnić Hiszpana, Chorwata z dużym nazwiskiem. Tyle że wtedy kibice mniej utożsamialiby się ze swoim graczem, nie mogli by z nim pogadać. A to jest ważne. - W polskiej drużynie powinni grać przede wszystkim polscy zawodnicy. To lepsze wyjście - kończy Papaj.
Kolektyw luksusem
Weźmy dobrze znany przykład. Mundial w RPA. Ten ostatni. Półfinał, Hiszpania gra z Niemcami. A w jej składzie siedmiu graczy Barcelony, do tego trzech z Realu Madryt i jeden z Villarreal. Cała formacja ofensywna jest z Katalonii. Efekt? Hiszpanie grają najlepszy mecz w turnieju, potem - w bardzo zbliżonym składzie - ogrywają Holendrów i zostają mistrzami świata.
Zdaniem Władysława Żmudy w tym przypadku nie chodzi jednak tylko o świadome opieranie kadry na jednej drużynie. - To trochę inna sytuacja. Tam po prostu nastąpił wysyp niebywale zdolnych piłkarzy. I teraz zbierają owoce
Zapytaliśmy Marka Motykę, byłego trenera m.in. Polonii Warszawa i Korony Kielce czy takie rozwiązanie jakie stosowane jest w ręcznej czy np. w piłce hiszpańskiej mialoby uzasadnienie w polskiej piłce. - To jest trochę inna sytuacja niż np. w tej w piłce ręcznej. Takie Vive Kielce może sobie pozwolić na ściągnięcie najlepszych zawodników. Wie Pan kto jest ich właścicielem? Bardzo bogaty Holender. Mogą sobie pozwolić na taki luksus. - powiedział nam trener - I potem w lidze szczypiornistów właściwie nie mają konkurencji, poza drużyną z Płocka. Pamiętam jak pracowałem w Kielcach, chodziłem na ich mecze to wszyscy się nie zastanawiali nie czy, tylko ile wygrają - tłumaczy.
Zgrany duet
A mecz takiej dajmy na to Legii Warszawa z reprezentacją Polski? Co by wzięło górę? Zgranie w klubie czy jednak jakość piłkarska reprezentantów kraju? Czy np. legijny duet Michał Żewłakow - Marcin Komorowski nie byłby lepszy niż Perquis - Głowacki? Jako główny czynnik przyjmując zgranie obu, a nie indywidualne umiejętności - No nie wiem, trudno powiedzieć. Nie powiedziałbym też, że w meczu Legii z reprezentacją Polski, faworytem byłaby drużyna z Warszawy. Ale nie mówię, że taka rywalizacja nie byłaby ciekawa - tłumaczy Motyka.
- W ogóle moglibyśmy zrobić takie spotkania np. Wy redaktorzy typujecie jak powinna wyglądać jedenastka reprezentacji i ona gra z kadrą którą wybiera Smudy. Ciekaw jestem który z dziennikarzy chciałby sie potem podpisać pod tym. Krytyka to jedno, wzięcie odpowiedzialności za wyniki drugie. Problem by był gdyby rzeczywiście potem wygrała typowana przez Was jedenastka. Selekcjoner nie miałby spokoju- odpowiada kojarzony z Krakowem trener...
W nieco innym tonie odpowiada Władysław Żmuda. - Szczerze? Myślę, że takie spotkanie Legii z kadrą byłoby bardzo ciekawe. Kiedyś zresztą odbywały się mecze tego typu - przypomina sobie Żmuda, po czym dodaje jednak - Ale stawiałbym na kadrę, ze względu na doświadczenie graczy. Po stronie Legii na pewno byłaby ambicja, takie myślenie w stylu "jak się pokażę, to może w tej kadrze kiedyś się znajdę".
Czy na pewno dobrze rozumiejąca się para Komorowski - Żewłakow nie zdałaby egzaminu w kadrze? W W lidze ten duet nie ma sobie równych. 17 meczów ligowych Legii, 10 straconych bramek. Rotacje w składzie były, ale akurat na tych pozycjach bardzo niewielkie. Z kolei stabilnością na tej pozycji akurat polska kadra pochwalić się nie może...
Podobnego zdania jest muzyk, Pablopavo, fan piłki nożnej - Dokładnie tak, Żewłakow w duecie z Komorowskim mogliby stanowić bardzo stabilną parę obrońców. W ogóle ja lubię takie myślenie blokami. Największym pozytywem w naszej kadrze jest przecież trójka z Borusii. Może dwadzieścia lat temu to nie było takie ważne, ale teraz jak zgrupowania trwają kilkanaście dni to aż się prosi żeby powoływać zawodników zgranych. - opowiada. Po chwili ciszy słyszymy - A i w ogóle dla mnie omijanie w kadrze takiego piłkarza jak Żewłakow jest nie do pomyślenia. Szczególnie na takiej pozycji jak obrona.
Siatkarski Wenta został w Bełchatowie
Dzwonimy do Jacka Nawrockiego, trenera Skry Bełchatów. Powód ? Trzon kadry siatkarskiej reprezentacji Polski od lat stanowią zawodnicy z Bełchatowa - Powiem szczerze, że to trochę zbieg okoliczności. Może po prostu dlatego, że i nasza kadra i Skra reprezentują poziom ścisłej czołówki światowej ? My jak budujemy zespół kierujemy się tylko względami sportowymi. Na pewno nie jest tak jak w polskiej piłce nożnej, że zagraniczni zawodnicy są tańsi - słyszymy.
Jeszcze nie tak dawno nasz rozmówca mógł zostać "siatkarskim Wentą". Zanim kadrę objął Andrea Anastasi propozycja powędrowała właśnie do trenera Skry. Burzliwe negocjacje. Nawrocki zostaje w Bełchatowie, Anastasi trenerem kadry. - Rzeczywiście, związek nie chciał się zgodzić z moją wizją. Byłem zdania, że obejmując kadrę nadal powinienem być trenerem Skry. Szczególnie na początku. To, że pracowałem właśnie w Bełchatowie mogło mi tylko pomóc. Współpracuję tu z najlepszymi fachowcami. Związek był innego zdania - tłumaczy Nawrocki. -Jak widać nie pomylili się. I Skra i kadra grają świetnie. Jakby to funkcjonowało gdybym został jednak trenerem kadry? Trudno wróżyć z fusów.
Opieranie kadry na zawodnikach jednego klubu? Zdania są podzielone. My natomiast nie mielibyśmy nic przeciwko gdyby polscy piłkarze nożni osiągali wyniki porównywalne do kolegów z hali. za równo tych od szczypiorniaka jak i tych spod siatki.