W mediach rozpoczyna się debata na temat podwyższenia wieku emerytalnego. Zdaniem ekonomistów to konieczność. Taki argument polityków raczej nie przekonuje. Renata Grochal w Gazecie Wyborczej doszła do wniosku, że Donald Tusk jest w tej sprawie osamotniony.
To jedna z najtrudniejszych reform zapowiedzianych przez premiera w expose. Dla kobiet praca do 67, a nie jak dotychczas, do 60 roku życia, to ponura wizja. Wydaje się zresztą, że największe kontrowersje budzi sprawa emerytur kobiet. Mężczyźni pracowaliby tylko 2 lata dłużej.
Prześledźmy więc, jakie jest stanowisko poszczególnych klubów parlamentarnych.
Platforma Obywatelska
Partia rządząca opowiada się, zgodnie z linią Donalda Tuska, za wydłużeniem wieku emerytalnego. Premier, przynajmniej na razie, wydaje się być w tej sprawie zdeterminowany. W tygodniku Wprost postawił sprawę jasno: Nie przeszkadzajcie, poprzyjcie, bo wszyscy wiedzą, że to jest dobre dla Polski, a i tak na mnie spadnie odpowiedzialność. I premier Pawlak to wie, powiedziałem mu to bardzo otwarcie. Oczekuję solidarności koalicyjnej, co nie znaczy, że takiego samego rozkładu odpowiedzialności. Jestem gotów publicznie wziąć na siebie odpowiedzialność i odciążyć partnera.
Platforma, przynajmniej na chwilę obecną, może pozwolić sobie na utratę części poparcia. Donald Tusk to sprawny polityk, więc jest w stanie przeprowadzić tą reformę w taki sposób, by stracić jak najmniej poparcia.
Polskie Stronnictwo Ludowe
Ludowcy zgadzają się na podwyższenie wieku emerytalnego, ale przy umożliwieniu matkom przechodzenia na wcześniejszą emeryturę. Problem w tym, że Platforma raczej niechętnie przystaje na taką propozycję. Premier zapowiedział, że nie uwzględni propozycji PSL w rządowym projekcie, bo projekt ma być prosty.
Ma być prosty, ale raczej z innego powodu. Szef rządu obawia się, że zbyt obszerna ustawa mogłaby zostać zmieniona. Ustawa ma być więc "czysta", by można było ją uchwalić w miarę sprawnie.
PSL boi się utraty poparcia. 8% to naprawdę nie jest dużo. Waldemar Pawlak i Donald Tusk pewnie się dogadają. Część ekonomistów uważa jednak, że reforma jest i tak bardzo ostrożna (poziom docelowy w przypadku kobiet zostanie osiągnięty dopiero w 2040r.), więc jakiekolwiek ustępstwa wypaczą sens ustawy.
Sojusz Lewicy Demokratycznej
SLD od kilku dni zbiera podpisy pod referendum ws. wydłużenia wieku emerytalnego. Oczywiście nie ma na to szans. Ale partia może pokazać się w pozytywnym świetle. Taka akcja oznacza jednak, że Sojusz nie poprze reformy, bo wyszedłby po prostu śmiesznie.
Ruch Palikota
Partia byłego posła Platformy nie poprze rządowej reformy, bo się to jej po prostu nie opłaca. Andrzej Rozenek powiedział wprawdzie, że podwyższanie wieku emerytalnego jest koniecznością, ale nie w takiej formie, jaką proponuje Platforma.
Solidarna Polska
Ugrupowanie Zbigniewa Ziobry, zgodnie z politykami PiS, mówi o potrzebie zorganizowania referendum. Platforma z Solidarną Polską i tak nie miałaby większości.
Osamotniony Tusk?
Jak widać, tylko koalicjant jest w stanie poprzeć, na swoich warunkach, reformę wydłużenia wieku emerytalnego.
Agnieszka Burzyńska na stronach RMF FM napisała tak: PSL pomarudzi i jeszcze raz pomarudzi aby ostatecznie poprzeć jednak twarde rozwiązania. Brutalna prawda zawiera się bowiem w jednym zdaniu, które usłyszałam od współpracownika premiera: "Jesteśmy dogadani, Waldek to rozsądny człowiek, który wie, ze koniec koalicji oznaczałby wielką miotłę w agencjach i utratę stanowisk przez setki działaczy".
Być może PSL poprze rządowy projekt w zamian za ustępstwa w innych sprawach. Nie byłby to zły pomysł. Dłuższa praca to przecież korzyść dla państwa (większe wpływy do budżetu) i dla obywateli (większa emerytura).