Konstanty Radziwiłł uważa, że in vitro "naraża nowo tworzonego człowieka na bardzo wysokie ryzyko utraty życia"
Konstanty Radziwiłł uważa, że in vitro "naraża nowo tworzonego człowieka na bardzo wysokie ryzyko utraty życia" Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta
Reklama.
Podczas rozmowy z "Rzeczpospolitą" Konstanty Radziwiłł podkreślił, że powszechny dostęp do procedury in vitro nie jest lekiem na obecne problemy demograficzne, ponieważ za jej sprawą może się urodzić stosunkowo niewiele dzieci. Niemało państw zachodnich, które oferują swoim obywatelom metodę zapłodnienia pozaustrojowego, w dalszym ciągu ma kłopot z niską dzietnością i starzeniem się społeczeństwa.
Radziwiłł zauważył przy tym, że znaczna część społeczeństwa polskiego jest przeciwna stosowaniu metody in vitro, w związku z czym państwo nie powinno obejmować jej programem refundacyjnym. Przeznaczone na jego finansowanie pieniądze pochodzą bowiem z obligatoryjnych danin publicznych, a te pobierane są także od osób niepochwalających zapładniania pozaustrojowego.
Konstanty Radziwiłł
Dla "Rzeczpospolitej"

O ile nikt nie wyraża wątpliwości co do tego, by finansować budowę dróg, wałów przeciwpowodziowych czy policję, o tyle tu kontrowersje są bardzo ostre. Są zwolennicy tego problemu, którzy nie widzą problemu, ale też zagorzali przeciwnicy. W tej sytuacji powinien znaleźć się inny sposób finansowania in vitro, niepochodzący przynajmniej z pieniędzy tych, którzy mają prawo wyrazić swój sprzeciw.


Wątpliwości związane z etycznym wymiarem metody in vitro ma sam Radziwiłł, który zaznaczył, że "człowiekiem jest się od poczęcia". Jego zdaniem w zapłodnienie pozaustrojowe wpisana jest więc "manipulacja na człowieku w bardzo wczesnym okresie jego życia". Radziwiłł przypomniał jednocześnie, że podczas wykonywania procedury in vitro zapładnia się zawsze wiele komórek jajowych. Następnie dokonuje się oceny powstałych zarodków, wywołując tym samym pokusy o charakterze eugenicznym. Odrzucone zarodki są zamrażane.
Konstanty Radziwiłł
Dla "Rzeczpospolitej"

Dla znacznej części zarodków pojemnik z ciekłym azotem to nic innego jak odroczony wyrok śmierci. Warto przy tym wspomnieć, że jest jeszcze okres gwarancji tego zamrożenia, bo według wielu doniesień po upływie pięciu lat nie powinno się ich wszczepiać w ogóle.

Moim zdaniem wytwarzanie większej liczby zarodków niż przewidziana do wszczepienia jest po prostu niedopuszczalne. Ale też postęp techniczny nauk towarzyszących in vitro jest tak duży, że alternatywą może być już obecnie mrożenie gamet (plemników i komórek jajowych). Wtedy nie mamy do czynienia z przechowywaniem w lodówce ludzi przeznaczonych prawdopodobnie na śmierć.

Radziwiłł podkreślił, że dyskusja o metodzie in vitro nie musi podnosić kwestii religijnych, ponieważ wiele wątpliwości dotyczących jej stosowania mogą mieć również osoby niewierzące.