Ile godzin czekania potrzeba, aby spełnić swoje marzenia? Żeby nie koncentrować się na tym, by zarobić najniższą krajową? Przeczytaj opowieści Anety i Adama szukających szansy na castingach.
Może warto zainwestować w puder matujący*
Poczekalnia jest pełna ludzi. Czytają gazety, książki, przechwalają się dietami, nowymi torebkami, uczą się słówek, malują paznokcie, przeglądają Facebooka, spotykają dawno niewidzianych znajomych albo niedawno widzianych nieznajomych, wymieniają kontaktami i radami. Radami jak dobrze wypaść. Bo o to tu w tym wszystkim chodzi.
Robią to wszystko, albo nic, w oczekiwaniu. Na co? Na wymarzone wakacje, na kurs językowy, na swój pierwszy samochód. Ale w końcu ktoś wychodzi zza drzwi i przerywa. - Prosimy o ciszę, w studiu odbywa się casting! Milkną. Czekają na swoją kolej.
Nie noś krzykliwych ubrań – zamiast na Tobie, uwaga skupia się na Twoim stroju
Pośród nich jest Aneta. Niska blondynka o zgrabnej sylwetce. Długie kręcone włosy. Ma 27 lat, jest z Podlasia, ukończyła Akademię Teatralną. Od kilku lat mieszka już w Warszawie. Dzięki castingom jest w stanie zarobić naprawdę godne pieniądze. Krótka rola w reklamówce, np. proszku do prania, czy przyprawy do pieczenia ciast, może być warta nawet kilka-kilkanaście tysięcy złotych. Chodzi o prawa autorskie – przed wejściem na casting podpisujesz oświadczenie. Jeśli wygrasz – nie będziesz mógł/mogła zagrać w podobnej reklamie, np. przez rok. Dlatego musisz zarobić tyle, by nie musieć znów iść na casting.
Aneta zagrała już w kilku reklamówkach – w ilu, nie jest w stanie oszacować dokładnie. Proszek od bólu głowy, maści, dyskonty... - Dzięki temu mogłam skoncentrować się na pasji, czyli na grze w teatrze – mówi. - Oczywiście w międzyczasie robiłam mnóstwo innych rzeczy, ale nie musiałam koncentrować się na tym, by zarobić najniższą krajową i za to próbować utrzymać się w stolicy.
Aneta miała szczęście – jest obyta aktorsko, a czasem reżyserzy potrzebują kogoś z ikrą, z talentem. Ale jak sama przyznaje dostać rolę, to jak trafić „szóstkę” w totolotka. - Na korytarzach wciąż widzę te same osoby. Przychodzą, próbują, czekają na swoją szansę. Może w końcu im się uda. Ale trzeba mieć szczęście, cholernie dużo szczęścia – dodaje.
Unikaj ubierania się w jednym kolorze - w kamerze wyglądać będziesz jak jednobarwna plama
Adam ma kędzierzawe rude włosy, okulary od Ray Ban'a i aparycję Dennisa Rozrabiaki. Mówi, że skończył 25 lat, ale wygląda na 17-latka. Zerkam w jego formularz zgłoszeniowy – rocznik 86. Dużo gada, zaczepia innych bez pytania, opowiada przeróżne anegdotki, najczęściej o nic nie pytany.
Adam był na liście 42. To dobry wynik, przed nim tylko dwie godziny czekania.
Jest element garderoby, który w kamerze zawsze wygląda niekorzystnie - golf. Nigdy go nie zakładaj!
Ulica Chełmska w Warszawie, tuż przy Wytwórni Filmów Fabularnych i Dokumentalnych, to miejsce, gdzie mieści się większość liczących się agencji reklamowych. Gaża, Gudejko, Passa, Film Contract, Start, Gold Finger, Fedepico Film... To właśnie miejsce, gdzie ludzie próbujący swoich sił na castingach czekają na szansę życia. Szansę na duże pieniądze, szansę na szczęście.
Karina, która pracuje dla jednej z agencji i patrzy na sprawę od drugiej strony, podchodzi do sprawy na chłodno. - To, że ktoś przyjdzie na casting, to dopiero początek. To właściwie nic – mówi. Pytam, jaka jest szansa, że ktoś dostanie rolę na swoim pierwszym castingu. Karina długo milczy. W końcu odpowiada krótko: - Słaba, bardzo słaba.
- Bywa tak, że reżyser wybiera sobie kilka osób z katalogu i na casting zapraszamy tylko wyselekcjonowaną grupę. Ale czasem bywa tak, że o castingu informujemy za pośrednictwem strony internetowej, czy wysyłamy SMS do wszystkich tych, których mamy w bazie. I wtedy się zaczyna. Pod studiem czeka nawet po kilkadziesiąt osób. Muszą zachować cierpliwość, bywa, że na swoją kolej czekają po 12-14 godzin – dodaje.
Pytam o jeszcze jedną nurtującą mnie kwestię. Matki z dziećmi. Matki, które chcą, by ich pociechy zaczynały swoją karierę najlepiej jeszcze w kołysce. Marzy im się, np. kariera Gniewka, malutkiego aktora z serialu „Przepis na życie”. - Jego rodzice, choć nie mam dokładnych danych, dostają tysiąc złotych za dzień zdjęciowy swojego malucha. Inni chcieliby podobnie. Nieważne, czy casting trwa godzinę, czy pięć, czy jest – jak ostatnio – fala upałów i dzieciaki szybko się męczą. Matki przychodzą tu z pociechami i też czekają na szansę - kończy Karina.
Angie
Angelina nie ma dwóch przednich zębów, w trzech innych ma dziury, poza tym ma różową spódniczkę a'la baletnica i psa, który czeka z dziadkiem przed budynkiem. Dowiaduję się o jej przyjaciółkach z przedszkola, o babci, która lubi palić papierosy, spince którą zgubiła idąc na casting i lodach, które zje jak będzie grzeczna. To wszystko w 10 minut. Angelina na pytanie wchodzącej kobiety kto jest ostatni: - Ja nie jestem, jestem druga i dostanę lody, jak się będę uśmiechać ładnie, prawda babciu? A może ja już wejdę? Po co mamy czekać... Angie, bo tak każe się nazywać kolejnej pani, która pyta o jej imię, ma 5 lat. Wróżę jej spektakularną reklamową przyszłość. Tego dnia czekamy zadziwiająco krótko – 45 minut.
Bo tu mało kto zadaje pytania o cokolwiek, a już na pewno nie o pieniądze, każdy włącza się do rozmowy jakby znał cię od przedszkola, to normalne. Jak ktoś wchodzi rozglądając się po korytarzu niepewnie i nawet nie wpisze się na listę, to wiadomo, że pierwszy raz. A jak od razu wita się z dwoma, trzema osobami – znaczy, że stały bywalec. Z resztą to widać. Ja to teraz wpadam tylko raz w tygodniu, bo cierpliwość już nie mam. I czasu.