Od wczoraj Kazachstan to kolejny kraj wschodu w portfelu inwestycyjnym Berlina. Porozumienie podpisane przez prezydenta tego kraju Nursułtana Nazarbajewa z niemieckim rządem warte jest aż 3 mld euro. Jak zwykle, Niemcy dadzą technologię, a Wschód surowce i siłę roboczą.
Niemieckie Ministerstwo Gospodarki poinformowało, że kazachski przywódca sygnował około 50 umów. Nie podało jednak szczegółów dotyczących ich treści. Z wyliczeń Federacji Przemysłu Niemieckiego wynika jednak, że ubity w Berlinie biznes jest wart prawię połowę dotychczasowego rocznego bilansu handlowego z Astaną. Który i tak wzrasta w ostatnim czasie średnio o ok. 20 proc.
Bo ten daleki kraj o dziwacznej nazwie kryje pod ziemią prawie wszystko. Jak piszą niemieckie media, to "skład surowców potrzebnych do zrobienia od iPoda po rakiety". Węgiel, ropa, gaz, rudy żelaza, miedzi, cynku, ołowiu, fosforytów, chromu, manganu, srebra i złota - to krótkie wyliczenie bogactwa tego wielkiego państwa w sercu Azji. I większość z nich prawdopodobnie nie jest jeszcze nawet w połowie wykorzystana.
Gdzie leży Kazachstan?
Kraj położony jest w środku Azji, na bogatych złożach surowców naturalnych
Prawdopodobnie, bo z Kazachstanem nigdy nie można być do końca pewnym. A raczej z jego wieloletnim prezydentem Nursułtanem Nazarbajewem. Nowy partner biznesowy Niemców to bowiem miękki autokrata, który od uzyskania przez Kazachstan niepodległości 21 lat temu nieprzerwanie wygrywa każde wybory. Trochę dzięki fałszerstwom, a trochę za sprawą umiejętnego dbania o interesy tych, którym w jego kraju żyje się dobrze. Parlamentarzystom, którzy przyznali mu niedawno dożywotni tytuł "Lidera Narodu", producentom odrębnej gałęzi kinematografii sławiącej jego dokonania, no i przede wszystkim urzędnikom i szefom przedsiębiorstw wydobywczych.
Nursułtan Nazarbajew
Kim jest prezydent Kazachstanu?
Chyba gorzej jest zwykłym obywatelom, którzy odrobinę zdziwili się, gdy Nazarbajew wygrał kolejne wybory i wyszli na ulice. Musiał jednak wygrać, skoro opozycja odmówiła w nich udziału, a OBWE stwierdziło, że wybory wyglądały tak, jak wszystkie poprzednie - nie były wolne i sprawiedliwe. Zrozumieć swój błąd pomogła wówczas narodowi służba bezpieczeństwa, która zresztą dba o jego dobro co dnia.
Jak jednak Nazarbajew powiedział w Berlinie, od tego czasu zmieniło się "bardzo dużo". Dlatego kanclerz Angela Merkel nie miała wątpliwości wchodząc z nim w interesy. - Jest wielkie zainteresowanie niemieckich firm inwestowaniem w Kazachstanie - powiedziała. Podkreślając jednocześnie, że nie ma mowy o tym, że Niemcy stawiają biznes ponad prawa człowieka.
Jest w tej historii coś, co sprawia, iż wydaje się znajoma? Owszem. Wczorajsze spotkanie Nursułtana Nazarbajewa z Angelą Merkel, jak żywo przypominało początek nowego tysiąclecia, gdy strategiczne partnerstwo nawiązywali Gerhard Schröder i Władimir Putin. Gdy dzisiaj czytamy nagłówki niemieckich gazet, donoszą one o tym samym: "Surowce, pieniądze, z prawami człowieka już OK".
I tak Niemcy mają w kieszeni kolejny kawałek Wschodu. Być może, że nie ostatni. Teraz wszyscy czekają, co na tak ostrą grę na własnym podwórku powie Kreml. Bo jeżeli nie powie nic, będzie jasne, że tym podwórkiem po prostu się podzielił.