Szampan z serwatki, drzemka pod propagandowym plakatem, poranna gimnastyka w zakładzie pracy czy pocałunki pod surowym spojrzeniem Lenina – do niedzieli w warszawskiej Zachęcie możecie podglądać codzienność PRL-u.
Kurator wystawy Łukasz Modelski wybrał kilkadziesiąt zdjęć sześciu czołowych reprezentantów fotografii prasowej w Polsce Ludowej – m.in. Romualda Broniarka, Bogdana Łopieńskiego, Jana Morka czy Tadeusza Rolkego. „Obywatele PRL byli zajęci budowaniem socjalizmu do 16. Potem, w czasie wolnym stawali się innymi ludźmi” – stwierdził Aleksander Jałosiński, którego zdjęcia też są pokazywane w galerii.
Wbrew pozorom motywem przewodnim spajającym prezentowane prace nie jest nostalgia. W obiektywie fotografów peerelowska rzeczywistość zaskakuje zwyczajnością lub obnaża swoją absurdalność. Widać to zwłaszcza na tabliczkach informacyjnych („Miej ambicję zawodową – kontroluj sam siebie”), które z perspektywy lat wydają się przede wszystkim komiczne, choć kiedyś miały wymowę wychowawczą i propagandową.
Dzięki odpowiedniemu kadrowaniu czy łutowi fotograficznego szczęścia w tym, co wówczas było pospolite, autorom zdjęć udawało się dostrzec nowe, nieoczywiste znaczenia. „Zdawałem sobie sprawę z tego, że to był szalony czas, szalony kraj, w ogóle nic nie było prawdziwe. Ani ja, ani nikt nie wierzył w upadek komunizmu, więc każdy myślał, jak przeżyć to swoje życie” – podsumowuje Jałosiński.
Fotoreporterzy, których zdjęcia możecie zobaczyć na wystawie „Czas wolny”, publikowali we wszystkich znanych wówczas tytułach – od nowoczesnego „Przekroju” po „Przyjaźń”, należącą do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Są wśród nich zwykłe chałtury i sesje mody, projekty artystyczne, złowione spojrzenia przechodniów i sesje okładkowe.
Ich autorzy fotografowali oficjeli w prywatnych sytuacjach (np. Gierek przyłapany na zakładaniu butów) i zwykłych obywateli podczas świąt państwowych, popularne miejsca i przedmioty – wówczas rekwizyty codzienności, dziś relikty przeszłości kurzące się w muzeach i na pchlich targach. „Gdybym tak mógł cofnąć się w czasie. Teraz pokraczny niby-samochód SAM, wykonany ze starego motocykla i pralki Frania, to niesamowita egzotyka. W ciągu dnia mógłbym worek takich zdj zrobić. Ale wtedy pomijało się takie widoki, bo kogo to mogło zainteresować” – rozważa stracone szanse Jan Morek.
Rozmowy Łukasza Modelskiego z sześcioma fotoreporterami zostały wydane w książce „Fotobiografia PRL”.