Reforma OFE Rostowskiego znalazła się pod ogniem krytyki samego Forbesa. I nie chodzi tu tylko o amerykański magazyn, ale o jej naczelnego i właściciela Steve'a Forbesa. Amerykański wydawca w felietonie, który zostanie opublikowany w październikowym papierowym wydaniu oskarżył rząd Tuska o stosowanie sowieckich sztuczek, by oszukać wzrost gospodarczy. Na koniec mówi, że konsekwencje tego ruchu zostaną odczute w kolejnym kryzysie.
Zazwyczaj premier i jego gabinet miały dobrą prasę zagranicą. Na przykład dwa tygodnie temu niemiecki tygodnik „Tagespiegel” na swoich łamach chwalił Tuska. Pisano tam, że Polska powinna być wzorem dla ogarniętych kryzysem krajów z południa Europy, że mamy bardzo dobry wzrost. Jedyną większa krytyka, jaka Tuska spotkała był artykuł w „The Economist”, który zarzucał rządowi brak odważnych reform. Teraz dołącza do nich „Forbes”, który bezpośrednio atakuje zmiany w otwartych funduszach emerytalnych.
„Polska dokonała sztuczki godnej Argentyny” — pisze Forbes, dodając, że nasz rząd przywłaszcza ponad połowę prywatnych funduszy emerytalnych Polaków. Publicysta mówi, że to część taniej sztuczki, jaką Rostowski zastosował, aby obniżyć dług narodowy. Natomiast to, co rząd nazywa reformą systemu emerytalnego, Forbes nazywa nacjonalizacją. Po czym dodaje: „Duchy Stalina i Lenina na pewno się uśmiechają”.
Znany ze swoich prawicowych przekonań Forbes zastanawia się nad tym, czy Amerykanie nie wezmą przykładu z Rostowskiego. Pisze, że Barack Obama pewnie głowi się nad tym, dlaczego on nie wpadł na taki pomysł. Następnie przypomina, że socjaliści, czyli Demokraci już się wypowiadali na temat przywłaszczenia prywatnych funduszy.
Forbes następnie chwali OFE, które zostały wprowadzone w 1999 roku przez rząd Jerzego Buzka. Tłumaczy, jakie przynosiły korzyści Polakom i jakie osiągnęły zyski. Następnie wyjaśnia, co z OFE zrobił Jan Rostowski. Choć tłumaczy, że na razie rząd kładzie rękę na część obligacyjną, to prędzej czy później zabierze się też za akcje zwykłe. W końcu władze same się przyznały, że już teraz mogły zabrać całość.
Amerykański publicysta mówi, że skutki tego ruchu mogą być złe dla naszego kraju. – Polska będzie zdana na łaskę zagranicznych inwestorów. Ci z kolei nie zawsze będą tak pobłażliwi wobec destruktywnego zachowania rządu. Więc raczej zainwestują w obligacje – uważa Forbes, który następnie się zastanawia nad tym, jakie motywy kierują działaniami rządu.
Amerykanin twierdzi, że fałszywy dogmat Keynesa doprowadził do tej sytuacji. Mówi on o tym, że wydatki rządowe stymulują wzrost gospodarczy. Poza tym dzięki akcji z OFE dług narodowy nie przekroczy poziomu 55 procent.
Forbes uważa, że celem rządu wcale nie było ratowanie gospodarki, a zdobycie głosów wyborców. Po pierwsze rządzący nie będą krytykowani za doprowadzenie do sytuacji, w której poziom zadłużenia przekroczy 55 procent. Po drugie poprzez ten ten ruch rząd pozyskał dodatkowe fundusze na inwestycje publiczne, które mogą stymulować gospodarkę. Jednak zdaniem Amerykanina jest to działanie krótkowzroczne i idiotyczne. Dodaje też, że w tej głupocie nie jesteśmy sami, bo podobnie postąpili Węgrzy trzy lata temu.
Następnie Forbes pisze o tym, jakie mogą być konsekwencje zmian w OFE. Przypomina sytuację z Cypru, gdzie rząd postanowił skonfiskować część majątków trzymanych w bankach. Mówi także, że amerykańskie fundusze również mogą mieć problemy. Obecnie są one wypełnione po brzegi rządowymi obligacjami, których się nie da zamienić na pieniądze. To oznacza, że kiedy przyjdzie odpowiednia pora, to nie będzie skąd brać funduszy na wypłacanie świadczeń emerytalnych.
Forbes kończy swój felieton mówiąc: „Sytuacja w Polsce wskazuje na wirus, który zaraża wiele rządów. Sprawi on, że następny kryzys finansowy będzie znacznie gorszy niż mógłby być”. Natomiast nam pozostaje zastanowić się, czy pod wpływem tekstu w "Forbes" inne media zagraniczne nie zaczną krytykować dotychczas wychwalanego ministra Rostowskiego.