Jeden z najbardziej rozpoznawalnych ludzi w Polsce, o którym niewiele wiadomo. Człowiek bez majątku obracający milionami. Sprzeczności w życiu Tadeusza Rydzyka jest wiele, ale wszystkie one składają się na intrygujący obraz ciekawego człowieka. Doskonale kreślą go w autorzy książki "Imperator". My za ich pomocą przedstawiamy trzy twarze ojca Rydzyka.
Trudno odpowiedzieć na pytanie zadane w tytule w kilku tysiącach znaków. Piotrowi Głuchowskiemu i Jackowi Hołubowi, autorom wydanej właśnie bigrafii "Imperator. Wszystkie tajemnice o.Tadeusza Rydzyka" potrzebne było na to 440 stron. Autorzy zajmują się dziełami (bo tak nazywa się wszystkie biznesy dowodzone przez Ojca Dyrektora) od ponad 20 lat, są stałymi słuchaczami Radia Maryja, więc każda ich teza jest dokładnie udokumentowana. Czasami nieco nuży to czytelnika, bo cytatami z anteny popierane są nawet najbardziej oczywiste opinie o redemptoryście.
A te są bardzo wyważone, co wprawiło w zdumienie część sympatyków Ojca Dyrektora. Książka pojawia się w serii "Biblioteka Gazety Wyborczej", gdzie pracują obaj autorzy, więc wielu krytyków dziennika spodziewało się jednostronnej i zmanipulowanej pozycji, którą łatwo będzie skrytykować. Tymczasem Głuchowski i Hołub sami nawet obalają część mitów – jak ten o Maybachu, którym rzekomo rozbija się Rydzyk. Przedstawiamy trzy twarze ojca Rydzyka.
Tadeusz
Ojciec Rydzyk bardzo strzeże swojej prywatności, więc jego dzieciństwo i młodość są owiane mgłą tajemnicy. Niechętnie wypowiada się o tamtych czasach, bo był nieślubnym dzieckiem. Mąż jego matki zginął podczas II wojny światowej, a Stanisława Rydzyk związała się z Bronisławem Kordaszewskim, który jest ojcem Tadeusza. Z tego powodu przyszły redemptorysta miał sporo nieprzyjemności w niewielkim Olkuszu, gdzie mieszkał. Strofował go proboszcz, przez co mały Rydzyk musiał zrezygnować z posługiwania do mszy.
Ale nadal był wychowywany w bardzo religijnej rodzinie. Jest wspominany jako grzeczne i posłuszne dziecko. Jest religijny, ale nie do przesady. Lubi jednak śpiewać i grać. Mama kupuje mu akordeon, chociaż w rodzinie się nie przelewa.
Już w podstawówce Rydzyk miał antysystemowe zapędy. Do przedszkola poszedł tylko dwa razy, bo nie chciał mówić peanu na cześć Stalina. Później w podstawówce zostanie usunięty z harcerstwa, bo zbiórki były w niedziele, a on wtedy chodził do kościoła. Po szkole Rydzyk dostaje szansę wyrwania się z biedy i beznadziei – postanawia wstąpić do zakonu redemptorystów. Ale jako, że nie ma średniego wykształcenia może liczyć tylko na zostanie bratem zakonnym, a nie ojcem.
Wcześniej próbuje dostać się do liceum, na krótko zahacza się w zawodówce, próbuje dostać się do niższego seminarium duchownego. Bracia redemptoryści kierują Tadeusza na nauki do Braniewa, gdzie ten ma się przygotować do matury, by móc zostać ojcem zakonnym.
Chociaż uczniem jest raczej miernym, zdaje wreszcie maturę. W Braniewie poznaje też swoich przyszłych współpracowników i rozwija muzyczną pasję. W latach 60. zespół gitarowy to ekstrawagancja. "Ty się nie mieścisz w zgromadzeniu" – mówi przyszłemu Ojcu Dyrektorowi jeden z przełożonych, nie zdając sobie sprawy jak prorocze słowa wypowiada.
Pomimo bogactwa, jakie zgromadziły toruńskie dzieła, sam o. Rydzyk jest biedny. Mieszka w skromnej celi, nie ma oszczędności na koncie ani samochodu. Jest skromny (przeszkadzają mu wyrazy uwielbienia natchnionych słuchaczek) i dowcipny - w rozgłośni panuje podobno bardzo rodzinna atmosfera.
Z drugiej strony jest bardzo emocjonalny i porywczy. Potrafi ostro ofuknąć pracownika, by później przeprosić go za nadmierne uniesienie się. Jednocześnie jest bezwzględny - jeśli kogoś nie potrzebuje, nie zwraca na niego uwagi i nagle przerywa kontakt. Wymaga od współpracowników bezwzględnego posłuszeństwa.
Polityk
Po święceniach Tadeusz Rydzyk zostaje katechetą w Toruniu, gdzie zakłada i prowadzi kilka zespołów muzycznych, a w jednym z nich gra Jerzy Wenderlich – dzisiaj wicemarszałek Sejmu z ramienia SLD. Otwartość wobec młodych powoduje konflikty z konserwatywnymi ojcami, więc zostaje przeniesiony do Szczecinka. Tam organizuje ogromną akcję wieszania krzyży w szkołach. Przekonuje się jaka jest siła słowa popartego autorytetem Kościoła.
Później będzie służył w Krakowie, gdzie znowu zadrze z władzą ludową. Jego środowe msze będą przyrównywane do tych, które odprawia ks. Jerzy Popiełuszko. Pomimo to, organizuje liczne pielgrzymki zagraniczne i zawsze dostaje paszport. Prężnie działają też grupy modlitewne. Jednak w pewnym momencie zaczynają wymykać się spod kontroli – część członków domaga się reformy Kościoła i ociera się o małą schizmę.
W pełni politykiem Rydzyk staje się jednak dopiero po powstaniu Radia. Zarzeka się od początku, że nie popiera żadnej partii, ale konkretne osoby. Najmocniej zaangażowanie polityczne w pierwszym okresie działalności rozgłośni widać w 1995 roku, kiedy wspiera Lecha Wałęsę w wyborach prezydenckich. To rewanż za przyznanie przez nominata Wałęsy ogólnopolskiej koncesji na nadawanie.
Później jego sympatia przenosi się na AWS. W ugrupowaniu ma silną grupę swoich posłów, nazywanych Partią Maryja. Z tą koterią będą musieli sobie radzić liderzy kolejnych partii, które poprze o. Rydzyk. Najsłabszą pozycję będzie miał Roman Giertych, niemal całkowicie zależny od mediów z Torunia. To ręka w rękę z nim prowadzi kampanię przeciwko wejściu Polski do Unii Europejskiej. Przerywa ją dopiero wyraźne poparcie integracji udzielone przez Jana Pawła II. Z kim jak z kim, ale z papieżem Rydzyk nie zamierza polemizować.
Jednak Liga to już zgrana karta. W 2005 roku Ojciec Dyrektor stawia na kolejną, a właściwie dwie, bo Polskę czekają podwójne wybory. Tym razem Radio namawia do głosowania na PiS i Lecha Kaczyńskiego. I ten związek trwa dotychczas, chociaż bywa burzliwy. Kłopoty pojawiają się na przykład, kiedy redemptorysta krytykował prezydenta i jego żonę.
To zresztą jedna z niewielu tak konkretnych wypowiedzi o. Rydzyka. Jego styl jest nieporównywalny do tego, co słyszymy w telewizji czy radiu. O. Rydzyk mówi, ale właściwie... nic nie mówi. Jego wypowiedzi są pełne zaskakujących metafor, niedopowiedzeń, urwanych w połowie zdań. Ale każdy wie o co chodzi. Taki styl Rydzyk stosował już w latach 80. w Krakowie. Nie atakował wprost jak ks. Popełuszko, ale robił nieco dookoła.
Imperator
Pomysł stworzenia dzisiejszego imperium rodzi się w głowie Rydzyka jeszcze za komuny. W 1986 roku spotyka się z Janem Pawłem II i dostaje błogosławieństwo dla stworzenia "centrum nowej ewangelizacji". Postanawia nie wracać do Polski z tej pielgrzymki i przez ponad rok mieszka w Niemczech. Ojciec zajmuje się tam miedzy innymi handlem samochodami – te środki staną się później częścią kapitału założycielskiego Radia Maryja. Ale swoje plany może wdrażać w życie dopiero w 1990 roku.
Najpierw próbuje w Krakowie, ale kard. Franciszek Macharski zapewne pamięta kłopoty, jakie kilka lat wcześniej wywołała apostolska działalność o. Tadeusza. Udaje mu się w Toruniu. Wyposażony w pismo od prowincjała, który pozwala mu właściwie na wszystko, zaczyna z mozołem budować Radio. Pomagają mu ludzie z zagranicy, bo w Polsce nadal panuje za duża bieda, by udało się sfinansować takie przedsięwzięcie.
Ale Imperium szybko rośnie. Z głośników płynie to, co ludzie chcą i potrzebują usłyszeć, a w drugą stronę – do Torunia, płyną datki. Właściwie nikt nie ma nad nimi kontroli. W pewnej chwili ginie cała reklamówka pieniędzy zebranych od wiernych. Radio Maryja nie przypomina jeszcze dobrze zorganizowanej machiny, którą się stanie. Ojcowie tracą sporo pieniędzy na chybionej inwestycji w firmę budowlaną. Od tego czasu będą ostrożniej dysponowali pieniędzmi.
Ale "ostrożnie" nie znaczy "bez rozmachu". Po sukcesie Radia Maryja do imperium dołącza "Nasz Dziennik" (wcześniej był nieudany eksperyment z "Ilustrowanym Kurierem Polskim"). Później dowodzona przez redemptorystę (i niezależna od władz zakonu) fundacja Lux Veritatis inwestuje w Telewizję Trwam.
Poza tym pod auspicjami Ojca Dyrektora działają: prywatne gimnazjum i liceum, Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, centrum kształcenia nauczycieli, telefonia komórkowa W Naszej Rodzinie oraz budowa kompleksu zasilanego wodami geotermalnymi. To one mają przynosić zyski i napędzać inne dzieła, kiedy Ojca Dyrektora zabraknie. Imperium musi przeżyć twórcę.