Prześladowanie religijne katolików w Polsce - takie oskarżenia padają pod adresem PLL LOT. Pracownicy narodowego przewoźnika właśnie otrzymali zakaz noszenia wszelkich symboli religijnych.
"Niedozwolone jest noszenie w widocznym miejscu biżuterii obrazującej symbole religijne" - czytamy w nowych "Zasadach obsługi pokładowej", czyli dokumencie obowiązujący personel LOT-u w kontaktach z pasażerami. Biorąc pod uwagę, że większość załogi zazwyczaj stanowią kobiety, dział "Biżuteria" zawsze budzi najwięcej kontrowersji. Mocno ogranicza bowiem kreatywność w doborze ozdób, w których pracownice LOT-u mogą pojawić się w pracy.
Oburzenie w PiS
Protest posłanek J. Szczypińskiej i A. Sobeckiej
"Szanowny Panie Prezesie, wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec tych dyskryminujących działań...". CZYTAJ WIĘCEJ
Teraz wokół nowego regulaminu zrobiło się jeszcze bardziej gorąco, bo na listę ozdób zakazanych zostały wpisane popularne wśród katolików wisiorki z krzyżykiem. Gdy tylko wewnętrzny dokument linii lotniczych wpadł w ręce mediów, te o prawicowym nastawieniu natychmiast podniosły oskarżenia o prześladowanie religijne. Na stronie internetowej pisma Fronda można przeczytać teksty, potępiającego przewoźnika, a nawet podpisać list protestacyjny skierowany do LOT-u.
Brak krzyży ma zapobiegać awanturom
W wydanym w tej sprawie oświadczeniu LOT tłumaczy, że nowe przepisy dla pracowników nie są w nikogo wymierzone, a jedynie odpowiadają nowym realiom w jakich musi funkcjonować personel lotniczy. Co to oznacza? Na pokładzie samolotów LOT-u nie pojawiają się tylko wyznawcy jednej religii. Codziennie lata nimi setki muzułmanów, żydów, czy ateistów. Po prostu klientów, którzy na pokładzie mają czuć się komfortowo. A załoga musi mieć pewność, że nie będą sprawiać problemów.
LOT odpowiada na zarzuty
Odpowiedź na list otwarty "Frondy"
Intencją zapisu jest zapewnienie spokoju na pokładach samolotów, które są specyficznym miejscem, gdzie zachowanie i wygląd personelu musi wyrażać szacunek wobec każdego pasażera.(...) Musimy unikać sytuacji, w których ktokolwiek poczułby się dyskryminowany czy urażony.
Tymczasem nie wszyscy pasażerowie potrafią spokojnie zareagować na obce wobec ich wyznania symbole. - Stanowisko firmy podyktowane jest wieloletnim doświadczeniem naszym i innych przewoźników, którzy notowali niebezpieczne sytuacje, niekiedy kończące się nawet awaryjnym lądowaniem, spowodowanym przez awanturującego się pasażera - tłumaczył rzecznik PLL LOT, Leszek Chorzewski.
Przypomina on, że takie rozwiązanie ujednolica warunki pracy w LOT, z obowiązującymi u innych największych przewoźników. Wyeliminowanie czynników, które mogłoby zakłócić spokój i zagrozić bezpieczeństwu na pokładzie samolotu, to w erze po 11 września podstawa.
Na pewno dla ludzi głęboko wierzących nowe zapisy są w dużym stopniu uciążliwe. Większość największych religii zachęca swoich wyznawców do tego, by nosili przy sobie znak identyfikujący. W sferze marzeń pozostaje dzisiaj jednak powszechna tolerancja. Jak wyjaśniał rzecznik LOT-u, pokład samolotu jest "specyficznym miejscem, gdzie zachowanie i wygląd personelu musi wyrażać szacunek wobec każdego pasażera".
W British Airways katolicy gorsi
Linie lotnicze argumentują też, że podobne standardy obowiązują w innych liniach lotniczych na świecie. W mocno zeświecczonych w porównaniu z Polską krajach Europy Zachodniej po prostu wywołują mniej kontrowersji. Bo mniej jest osób zainteresowanych noszeniem symboli religijnych.
Choć i tam zdarzają się problemy. Kilka lat temu linie British Airways zmieniły swój regulamin po tym, gdy stewardessa Nadia Eweida wywołała skandal, oskarżając swoich pracodawców o łamanie praw człowieka wobec jej osoby. W BA zakazano bowiem noszenia chrześcijańskich symboli religijnych, zezwalając jednocześnie, by wyznawcy innych religii - sikhowie, czy muzułmanie - swobodnie prezentowali swoje.
Skandal jest, czy go wymyślono?
Czy w takim razie uzasadnione są zarzuty pod adresem polskiego przewoźnika? Rzecznik LOT-u twierdzi, że zamieszanie wokół nowych zasad obsługi wywołały osoby, które są inspirowane przez dążących do upadłości naszego narodowego przewoźnika. To chyba teza mocno wyolbrzymiona.
Jednak "Nasz Dziennik", "Fronda", czy "Gość Niedzielny" skupiając się wyłącznie na interesie katolików, nie wykazują odrobiny szacunku do wyznawców innych religii. I świadomie pomijają fakt, że zasady, które wkrótce zaczną obowiązywać w LOT nikogo nie różnicują. Od 1 marca na szyi stewardessy nie tylko nie zobaczymy krzyżyka. Gdy na pokładzie LOT-u zagości np. Tomasz Terlikowski, który całą tę burzę rozpętał, jego w oczy nie będą kłuć również symbole wszystkich pozostałych religii.
- W tej chwili podobne standardy obowiązują także w innych liniach, nie tylko europejskich, ale również należących do państw zamieszkałych przez wyznawców różnych religii.