Czy dni abp. Józefa Michalika na stanowisku przewodniczącego KEP są policzone? W rozmowie z "Newsweekiem" wielu duchownych otwarcie przyznaje, że mają taką wielką nadzieję. Księża oczekują jednak, że ster w polskim Kościele odda nie tylko on, ale i inni hierarchowie należący do pokolenia, które każdy problem zamiata pod dywan, jak kard. Stanisław Dziwisz, który chronił Jana Pawła II przed informacjami o pedofilii w Polsce.
- Na głównych stanowiskach kościelnych muszą nastąpić jak najszybsze zmiany. Dla dobra Kościoła - przekonuje w najnowszym "Newsweeku" ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. I w tej opinii nie jest odosobniony. Po osławionym "lapsusie" abp. Józefa Michalika na temat pedofilii w Kościele chyba już większość polskich duchownych chce zmiany w najwyższych władzach polskiego episkopatu. Teoretycznie kadencja abp. Michalika trwa do wiosny przyszłego roku, ale wśród duchowieństwa toczy się dyskusja o sposobie na to, by kompromitujący Kościół hierarcha ustąpił wcześniej.
Mają dość Michalika
Bo przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski odstrasza od Kościoła od dawna. Jest wiernym obrońcą interesów o. Tadeusza Rydzyka i nigdy nie przeszkadzało mu upolitycznienie oraz antysemityzm Radia Maryja i Telewizji Trwam. Przyczyn problemu pustoszejących świątyń doszukuje się w działaniach wszechobecnej masonerii i lewackich mediów, którymi są wszystkie nie nadające na przedmieściach Torunia. To dla przeciętnego duchownego świat absurdu, ale biskupi lubią swego rodzaju nijakość abp. Michalika i metropolicie przemyskiemu powierzyli już dwie kadencje na fotelu przewodniczącego KEP.
Gdy jednak w środku największego skandalu pedofilskiego w historii polskiego Kościoła, jego przywódca w rozmowie z dziennikarzami bez chwili namysłu całą winą za pedofilię obwinił molestowane dzieci i ich rodziców, czara goryczy się chyba przelała. "Wielu molestowań udałoby się uniknąć, gdyby relacje między rodzicami były zdrowe. Niewłaściwa postawa wyzwala się, kiedy dziecko szuka miłości. Lgnie, szuka. I zagubi się samo, i jeszcze drugiego człowieka w to wciąga" - przekonywał przewodniczący KEP w miniony wtorek.
Całe pokolenie do wymiany
I według ustaleń "Newsweeka", od tej chwili wielu hierarchów i szeregowych duchownych nie myśli już tylko, jak tę wizerunkową katastrofę opanować, ale w jaki sposób doprowadzić do ważnych zmian. Które należy zacząć od zmian personalnych. Duchowni przekonują dziennikarzy tygodnika, że nad Wisłą konieczna jest zmiana pokoleniowa. Odejść musi dawne pokolenie hierarchów, którzy za najlepsze rozwiązanie każdego wstydliwego dla Kościoła problemu uważają tuszowanie go.
Nie chodzi tylko o abp. Józefa Michalika. Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", zamiataniem problemu pedofilii w polskim Kościele z o wiele większą premedytacją zajmował się bowiem kard. Stanisław Dziwisz. Pedofilów w sutannach w Polsce zaczęto demaskować już dekadę temu. Wszyscy do dziś zastanawiali się, jak więc to możliwe, że w tej sprawie milczał ukochany dla Polaków papież Jan Paweł II. To on zaczął antypedofilską kampanię w Watykanie, ale jakby bez przekonania i zupełnie nie zajmując się sprawami z naszego kraju.
Dla jednych był to dowód, iż biednych księży się po prostu szkaluje. Inni kwestionowali z tego powodu świętość papieża-Polaka. Tymczasem Jan Paweł II o wielu pedofilskich skandalach prawdopodobnie nigdy się nie dowiedział. Jeśli nie pisały o nich wielkie międzynarodowe tytuły, nie miał innej okazji.
Zaklęty krąg milczenia
Tak było z przypadkiem księdza-pedofila z Tylawy. Prawomocnie skazany nadal pełnił posługę. Jego ofiary i wielu wiernych apelowało w tej sprawie do wszelkich możliwych instytucji kościelnych, w tym samego Ojca Świętego. Jego korespondencję pilnie analizował jednak ówczesny papieski sekretarz, a dziś metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. To on uznał, że list z Tylawy nie jest dla oczu papieża. Odesłał go do... abp. Michalika.
Dlatego nie dziwi dziś oburzenie innych członków polskiego duchowieństwa. - Nie chodzi o jednostkową dymisję, ale o zmianę pokoleniową. Pokolenie myślące, że o pewnych sprawach lepiej nie rozmawiać, musi ustąpić temu, które rozumie, jak ważna w życiu publicznym jest przejrzystość - stwierdza w rozmowie z "Newsweekiem" o. Maciej Biskup - przeor klasztoru dominikanów w Szczecinie.