Według Reuters nieudolny system nie tylko opóźnia budowę polskich dróg ale i doprowadza do bankructwa kolejnych wykonawców. Agencja informacyjna w specjalnie opublikowanym raporcie obnaża błędy, jakich dopuściła się Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Natomiast rozmówcy Reutersa przetargi organizowane przez GDDKiA nazywają farsą.
Zyskać mieli wszyscy. Polska miała otrzymać nowoczesną sieć dróg, firmy budowlane cenne w dobie kryzysu zlecenia, a pracownicy zatrudnienie. Choć w ostatnich latach wiele się poprawiło pod względem jakości naszej infrastruktury drogowej, to jednak wciąż pojawiają się kolejne problemy. Kilka konsorcjów sądzi się z polskim rządem o miliardy Euro, a dziesiątki polskich firm zbankrutowało. Sprawa jest na tyle poważna, że aż sześć rządów europejskich państw wysłało do wicepremiera Janusza Piechocińskiego oficjalną skargę z powodu złego traktowania ich firm. Do tego Komisja Europejska otworzyła w tej sprawie śledztwo.
Brak elastyczności urzędników przyczyną problemów
Według Reutersa to nieudolność i brak elastyczności urzędników są przyczyną złej sytuacji. Dziennikarze agencji opisali, jak w naszym kraju wyglądają przetargi: rząd przedstawia budżet, a następnie wybiera tę firmę, która zaproponuje wykonanie projektu za najniższą kwotę. Tyle że zleceniodawca przedstawia niejasne wytyczne, zaś uczestnicy przetargu nie mają wglądu we wszystkie dokumenty. Firmy, które chciały zdobyć kontrakt muszą podjąć ryzyko, bo nie mają jak zweryfikować szczegółów projektu.
W rezultacie wg. Reutersa polskie przetargi przeypominają rosyjską ruletkę. Jako przykład skuteczniejszego rozwiązania agencja przytacza system niemiecki, w którym rząd przedstawia projekt, następnie firmy rozmawiają z urzędnikami na temat ewentualnych problemów. Po konsultacjach nanoszone są poprawki i dopiero po tym ogłasza się przetarg.
Największe bankructwo w powojennej historii Austrii
Ofiarami polskich dróg stały się austriacki koncern Alpine Holding GmbH i jego firma córka Alpine Bau, które złożyły wnioski o upadłość. Jest to największe bankructwo w powojennej historii Austrii. Kolejnych pięć firm walczy z naszym rządem o zwrot zaległych pieniędzy. Cztery z nich złożyło pozwy w sądzie.
Reuters podkreśla, że Donald Tusk broni swoich urzędników, ale firmy budowlane przedstawiają przykłady systemowych absurdów. Przedstawiciele koncernów skarżyli się, że w budżecie nie przewidziano dodatkowych kosztów, wynikających np. z odkrycia niewypałów bomb z II wojny światowej. Według firm Leon Witecki, szef GDDKiA, odrzucał jakiekolwiek prośby o zmiany w projekcie, czy dopłaty do budowy. Witecki w rozmowie z Reuters powiedział, że kiedy sytuacja tego wymagała, konsultował z wykonawcami zmiany. Jednocześnie dodał, że nie zawsze ulegał presjom tych firm, i pilnował, żeby wypełniały swoje zobowiązania zgodnie z podpisaną umową.
Ambitny projekt przyczyną problemów
Alpine z kolei twierdzi, że Witecki i jego pracownicy pozostawali nieugięci i nie byli otwarci na proponowane zmiany. Przykładem jest podwieszany most w Mszanej, który rozciąga się nad rzeczką o szerokości czterech metrów. W większości takich przypadków przeprawy autostradowe są podtrzymywane z dwóch stron przez kable rozciągnięte od wieżyczek. Tymczasem most w Mszanej jest podtrzymywany przez przęsła umieszczone między dwiema jezdniami. Odpowiedzialny za ten nietypowy projekt Stefan Jendrzejek twierdził, że nie powinny z tego wynikać żadne problemy. Eksperci Alpine byloi jednak innego zdania.
Austriacka firma poinformowała GDDKiA, że nie może rozpocząć inwestycji dopóki nie zostaną wprowadzone pewne poprawki. Agencja rządowa uznała, że kontrahent nie wypełnia warunków kontraktu i ogłosiła nowy przetarg, który ponownie wygrał Alpine. Od tamtej chwili GDDKiA i Austriacy wymienili między sobą ponad 300 stron oficjalnych dokumentów. Z nich wynika, że nawet trzech byłych i obecnych inżynierów zatrudnionych przez agencję rządową uważało projekt mostu za zbyt ambitny. Z tych dokumentów wynika także, że Witecki i spółka pozostali nieugięci i twierdzili, że wykonawca stwarza problemy po to, by znaleźć wymówki na swoją nieudolność, oraz by zwiększyć koszta inwestycji.
Alpine ostatecznie postąpił zgodnie z wytycznymi GDDKiA, tymczasem przewidziane problemy wyszły na jaw. W niektórych miejscach beton zaczął kruszeć. Choć różni eksperci proponowali wprowadzenie dodatkowych przęseł, by umocnić przeprawę, Witecki i jego pracownicy je odrzucali. Natomiast winę za usterki przypisane firmie budującej most.
Pomimo sporów Alpine Bau podpisało z GDDKiA kolejny kontrakt, na prace korekcyjne na moście nad Mszaną. Jednak wg ustaleń Reutersa firma już znalazła się w sytuacji patowej. Jeśli jej dyrektorzy odmówiliby podpisania nowej umowy nie otrzymaliby swoich należności za wcześniej wykonane roboty.
Komisja Europejska przyjrzy się problemom
Problemy Alpine Bau wynikały z faktu, że GDDKiA nie tylko nie wypłacała im pieniędzy za wykonaną pracę, ale także pobrała z banku ich gwarancje finansowe. Tymczasem agencja rządowa twierdziła, że okazali wyrozumiałość dla problemów austriackiej spółki i czasami przed terminem wypłacali im pieniądze z kontraktu.
Jednak Alpine to tylko jedna z wielu firm, które zostały zniszczone przez polskie drogi. W sądach zostały złożone dokumenty dzięki którym zagraniczne konsorcja chcą odzyskać od rządu zaległe 2,35 miliarda euro za wykonaną pracę. W roszczeniach wspierają ich rządy Francji, Niemiec, Irlandii, Holandii oraz Portugalii, które wysłały oficjalne pismo do wicepremiera Janusza Piechocińskiego prosząc go o interwencję.
Komisja Europejska przygląda się całej tej sytuacji. Nie podano szczegółów, jak będzie ź przebiegało śledztwo, jednak wg informatorów sprawdzane będą skargi wykonawców na GDDKiA. Natomiast most w Mszanej wciąż czeka na otwarcie.