W Turcji otwarto internetowy sexshop przeznaczony dla muzułmanów, w którym można kupić ziołowe afrodyzjaki, olejki do masażu i wiele innych produktów. A wszystko halal. I choć dla wielu z nas "muzułmański sexshop" brzmi niemal jak oksymoron, dr Katarzyna Górak-Sosnowska przekonuje, że islam w podejściu do ludzkiej seksualności jest pod wieloma względami bardziej liberalny niż chrześcijaństwo.
– Internetowe sexshopy zazwyczaj pełne są pornograficznych zdjęć, które sprawiają, że muzułmanie czują się niekomfortowo. My na przykład nie sprzedajemy wibratorów, ponieważ są one niedozwolone przez islam – mówi cytowany przez TVN 24 Haluk Murat Demirel, turecki biznesmen, który postanowił otworzyć (jak sam twierdzi – pierwszy na świecie) internetowy sexshop zgodny z wymogami Koranu.
I choć rzeczywiście ludziom, którzy byli kiedyś w sexshopie, ten konkretny sklep musi się wydać bardzo pruderyjny, wielu i tak zdziwi zapewne fakt, że w muzułmańskiej Turcji ktoś w ogóle wpadł na taki pomysł. Islam i seks? Dla wielu są to pojęcia bardzo, bardzo odległe. A jednak.
Bo choć w sklepie Demirela wibratorów kupić nie można, są w nim dostępne afrodyzjaki, środki na potencję, lubrykanty, olejki do masażu czy nakładki wibracyjne dla mężczyzn. Oraz specjalna sekcja porad dotyczących tego, co muzułmanom wolno, a czego nie wolno robić w alkowie.
Jak tłumaczył Reutersowi Demirel, inspiracją dla jego inicjatywy były właśnie liczne wątpliwości jego religijnych znajomych, którzy zamierzali urozmaicić swoje życie seksualne, ale nie chcieli korzystać ze zbyt wulgarnej ich zdaniem oferty typowych, zachodnich sexshopów.
O komentarz w sprawie tej inicjatywy, zaskakującej dla wielu osób wychowanych w kulturze Zachodu, poprosiliśmy dr Katarzynę Górak-Sosnowską z Instytutu Filozofii, Socjologii i Socjologii Ekonomicznej SGH.
Dla wielu z nas “muzułmański sexshop” to coś na kształt oksymoronu. Czy rzeczywiście taki sklep jest czymś zaskakującym?
Katarzyna Górak-Sosnowska: Dla nas to być może oksymoron, ale przede wszystkim ze względu na perspektywę, z której patrzymy na całą sprawę. Myśląc o islamie niemal odruchowo demonizujemy tę religię, sądząc, że w sferze seksualności jest ona również bardzo rygorystyczna, o czym świadczyć ma np. zwyczaj szczelnego zakrywania ciała przez kobiety.
To nie jest rygorystyczne?
Owszem, ale pamiętajmy, że mówimy o sferze publicznej. Ten nakaz nie obowiązuje kobiet w domowym zaciszu.
Mogą więc wówczas zachowywać się swobodnie. Czy także w sferze seksualnej?
Islam, w przeciwieństwie do chrześcijaństwa, nie sprowadza seksu tylko do prokreacji. Ta sfera jest bardzo drobiazgowo opisana także w zakresie technik seksualnych. Podkreśla się np. to, że to kobieta powinna pierwsza osiągać orgazm. O owej drobiazgowości świadczą chociażby przepisy dotyczące hermafrodytów w klasycznym prawie muzułmańskim, gdzie ze szczegółami precyzowano, jak powinna wyglądać procedura określania ich płci. Przecież my, Europejczycy, byliśmy wówczas na etapie palenia czarownic na stosach! Warto też pamiętać, że pierwsze muzułmańskie opisy lesbianizmu pochodzą już z IX wieku.
Jednym słowem w sprawach seksualności religia ta bywa znacznie bardziej wrażliwa niż chrześcijaństwo.
Stosunek islamu do seksu bywa bardziej liberalny niż w przypadku chrześcijaństwa, ale trzeba podkreślić, że dotyczy to tylko małżeństw. Cudzołóstwo, podobnie jak seks grupowy czy stosunki homoseksualne są zakazane.
Ale musi pani przyznać, że z europejskiej perspektywy trudno mówić o tym, żeby dziś islam był w sferze seksualności liberalny?
Bo jego wyznawcy ze swoją seksualnością nie obnoszą się publicznie – jest ona zarezerwowana dla prywatnej sfery małżeństw. I seksualność ta często bywa bardzo wyrafinowana. Słyszał Pan kiedyś o syryjskiej bieliźnie?
Nie.
Można o niej poczytać w internecie – to całkiem odważna, a czasami nawet obsceniczna bielizna dla kobiet, powstająca w muzułmańskiej Syrii – coś, co zupełnie nie kojarzy się nam ze światem islamu.
Mówi pani o Syrii. Zastanawiam się w tym kontekście, czy pod względem liberalnego podejścia do seksu są w świecie islamskim duże różnice w zależności od kraju. Bo to chyba nie przypadek, że internetowy sexshop powstał w Turcji, a nie np. w Pakistanie?
To prawda, ale fakt ten wiązałabym raczej z innymi czynnikami społecznymi. W Turcji jest wystarczająco duża grupa docelowa dla takiego sklepu. Dostęp do internetu jest powszechny, ludzie mogą mieć na tyle wyrafinowane potrzeby, że skorzystają z jego oferty. Oba te czynniki nie występują np. w małej pakistańskiej wiosce – zresztą akurat pod tym względem wioska w Pakistanie może nie różnić się tak znacznie od jakiejś niewielkiej wsi w Polsce...
Wszystko wyprodukowane zgodnie z halal, czyli według procedur i składników dozwolonych w prawie szariatu. Znaczy to, że jeśli w skład produktu wchodzą składniki zwierzęce, np. tłuszcze, to muszą pochodzić od zwierząt zabitych w tradycyjny sposób. Nie mogą to też być tłuszcze ze świni. CZYTAJ WIĘCEJ