Tajemnica ZUS, czyli jak z emerytury wartej 8000 zł zrobić 748 zł
Bartosz Świderski
08 listopada 2013, 14:45·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 listopada 2013, 14:45
Pracujesz, więc co miesiąc płacisz obowiązkowe składki emerytalne. Jeśli zarabiasz 4000 złotych brutto, razem z pracodawcą odprowadzacie co miesiąc do ZUS ponad 1300 złotych składek. Jeśli prowadzisz działalność gospodarczą, to ubezpieczenie społeczne wynosi ponad 700 złotych, nawet jeśli nie zarobisz w danym miesiącu ani grosza. W ciągu 30 lat daje to zawrotne kwoty 468 tys. złotych w pierwszym przypadku i 252 tys. złotych w drugim. Na jak dużą emeryturę możesz liczyć, kiedy już w wieku 67 lat skończysz karierę? Może to być 748 złotych, jeśli sprawdzą się prognozy Komisji Europejskiej, ale prawdziwa odpowiedź brzmi: nikt tego nie wie.
Reklama.
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
Jeśli pracujesz, zarabiasz przytoczone 4000 zł brutto, ale nie odkładasz na czas emerytury nic ponad obowiązkowe składki ZUS, może okazać się, że po zakończeniu kariery zawodowej do dyspozycji będziesz mieć równowartość dzisiejszych 750 złotych miesięcznie. Skąd te wyliczenia?
– Podstawową miarą wydolności współczesnych systemów emerytalnych jest tzw. stopa zastąpienia, czyli stosunek pierwszej emerytury do ostatniej pobranej pensji. Obecnie wynosi ona około 50 procent – wyjaśnia Paweł Cymcyk, analityk ING TFI. Oznacza to, że świeżo upieczeni emeryci, którzy nie mają dodatkowych oszczędności, muszą przyzwyczaić się do życia zapołowę tego, co mieli do dyspozycji do tej pory – dodaje Cymcyk.
Jeśli wydaje Ci się to mało, przygotuj się na kolejny szok. Sam ZUS przewiduje, że za 30 lat stopa zastąpienia będzie wahać się między 25 a 35 procent. Natomiast najnowsze opracowanie Komisji Europejskiej Fiscal Sustainability Report wskazuje, że w 2060 roku, czyli gdy na emeryturę będą przechodzić obecni 19-latkowie, stopa zastąpienia w Polsce wyniesie 18,7 procent. Dlaczego tak mało?
W „Prognozie wpływów i wydatków Funduszu Emerytalnego do 2060 roku” ZUS przewiduje, że w ciągu pięciu dekad liczba Polaków spadnie z 38 mln do 30,6 mln. To efekt starzenia się społeczeństwa. Dlatego liczba emerytów wzrośnie o 90 procent, a liczba osób pracujących oraz dzieci i młodzieży spadnie o 40 procent. W 2007 roku na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypadały 553 osoby w wieku nieprodukcyjnym. W 2040 r. ma już ich być 778, w 2050 roku 995, a w 2060 aż 1 070!
Problem w tym, że to tylko szacunki, bardzo trudne do przewidzenia, bo na przestrzeni lat wiele może się wydarzyć. Przyszłe emerytury zależne są od tempa rozwoju gospodarczego (to wzrost PKB jest podstawą corocznej waloryzacji emerytur), sytuacji demograficznej (nikt nie jest w stanie przewidzieć, ile dzieci będzie rodziło się w Polsce za 10 lat, ilu młodych wyjedzie zagranicę, ilu imigrantów wybierze nasz kraj na nową ojczyznę). Wreszcie, jak pokazują ostatnie wydarzenia, systemy ubezpieczeń społecznych są wrażliwe na bieżące decyzje polityczne. Rozpoczynając pierwszą pracę i płacąc pierwsze składki nie mamy pewności, że program emerytalny, do którego przystępujemy na dziesięciolecia, nie zmieni się za kilka lat. Zarówno podniesienie wieku emerytalnego w 2012 roku, jak i obecnie dyskutowane ograniczenie Otwartych Funduszy Emerytalnych, to gruntowne zmiany zasad. Co byłoby niedopuszczalnym skandalem w przypadku prywatnego programu oszczędnościowego, w państwowych systemach emerytalnych jest normą.
Dlatego tak ważne jest odkładanie pieniędzy na własną rękę. Niestety wciąż ponad połowa Polaków oszczędzając na emeryturę ogranicza się wyłącznie do płacenia obowiązkowych składek. To może skończyć się dla nich finansową katastrofą.
Załóżmy, że możemy odłożyć 1300 złotych miesięcznie, czyli równowartość składek na ubezpieczenie społeczne przy zarobkach 4000 zł brutto, nie w ZUS, ale pod materacem – bez oprocentowania. Przez 30 lat uzbieralibyśmy 468 000 złotych. Jeśli ulokowalibyśmy te pieniądze w długoterminowym programie oszczędnościowym, który dawałby nam przez ten czas średnio 5 procent zysku w skali roku, po 30 latach mielibyśmy do dyspozycji ponad milion złotych!
Zamiast szacowanej emerytury w wysokości 750 złotych moglibyśmy wypłacać sobie pensję w wysokości 8000 zł miesięcznie przez 15 lat. Ponad dziesięciokrotnie więcej!
W Polsce oczekiwana długość życia wynosi 80 lat dla kobiet i 76 dla mężczyzn. Trzeba jednak pamiętać, że z każdym przeżytym rokiem nasza dalsza oczekiwana długość życia spada o niecałe 12 miesięcy na rok – to premia za przetrwanie wszelkich przeciwności losu. Dlatego szacuje się, że po osiągnięciu wieku emerytalnego w Polsce, czyli – od ubiegłego roku 67 lat, możemy spodziewać się obecnie kolejnych 15 lat życia.
Co zatem dzieje się z pieniędzmi, które wpłacamy do ZUS? Gdzie znikają? Podobnie, jak w większości współczesnych państw, polski system ubezpieczeń społecznych jest redystrybucyjny, nazywany po angielsku „pay as you go”. Oznacza to, że składki emerytalne trafiają do jednej puli, z której są wypłacane bieżące emerytury. Pieniądze pracujących Polaków trafiają do emerytów za pośrednictwem ZUS. Taki system działa od dawna w większości krajów Europy, jednak sprawdza się tylko w przypadku, gdy utrzymuje się wzrost gospodarczy i stosunek liczby osób wpłacających składki do liczby pobierających emerytury jest wysoki. Dlatego tak dużym zagrożeniem dla jego wydolności jest starzenie się społeczeństwa. Ludzie żyją coraz dłużej, a w krajach UE, w tym w Polsce, rodzi się zbyt mało dzieci. W rezultacie z każdym rokiem stosunek liczby emerytów do pracujących jest coraz większy.
– Comiesięczne składki wpłacane do ZUS, jakkolwiek wysokie by nie były, nie zapewnią dzisiejszym 20-latkom, 30-latkom czy 40-latkom stabilności finansowej na czas emerytury – mówi analityk ING TFI. – Jedynym logicznym wyjściem z sytuacji jest systematyczne oszczędzanie na własną rękę – dodaje Cymcyk.
Nawet odkładając 200 złotych miesięcznie w IKE, zapewniającym średnią stopę zwrotu w wysokości 5 procent rocznie, w ciągu 40 lat można uzbierać ponad 300 000 złotych. To kwota, która przez 15 lat pozwala wypłacać sobie rentę w wysokości 2400 złotych miesięcznie. Nie trzeba wiele.
Niniejszy materiał został przygotowany na zlecenie ING Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych S.A. i posiada charakter reklamowy. ING TFI posiada zezwolenie Komisji Nadzoru Finansowego na prowadzenie działalności. Niniejszy materiał został przygotowany przy dołożeniu należytej staranności i zgodnie z jego najlepszą wiedzą oraz przekonaniami. Wszelkie informacje zawarte w niniejszym materiale pochodzą ze źródeł własnych ING TFI lub źródeł zewnętrznych uznanych przez ING TFI za wiarygodne, lecz nie istnieje gwarancja, iż są one wyczerpujące i w pełni odzwierciedlają stan faktyczny. ING TFI nie może jednak zagwarantować poprawności i kompletności informacji zawartych w niniejszym materiale i nie ponosi żadnej odpowiedzialności za szkody powstałe w wyniku jego wykorzystania niezgodnie z jego przeznaczeniem. Wszelkie opinie i oceny wyrażane w niniejszym materiale są opiniami i ocenami ING TFI lub jej doradców będącymi wyrazem ich najlepszej wiedzy popartej informacjami z kompetentnych rynkowych źródeł, obowiązującymi w chwili jej sporządzania. Mogą one podlegać zmianie w każdym momencie, bez uprzedniego powiadomienia. Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny i został sporządzony wyłącznie dla tego celu. Niniejszy materiał nie stanowi oferty, doradztwa inwestycyjnego ani rekomendacji kupna lub sprzedaży instrumentów finansowych, ani nie zwalnia adresata z konieczności dokonania własnej oceny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych.
Szczegółowe informacje na temat „IKE Plus” oferowanego przez Fundusze Inwestycyjne ING dostępne są w regulaminie produktu na tej stronie internetowej . Więcej informacji na temat „IKE Plus” można znaleźć na stronie internetowej produktu.
Prognozowane stopy zwrotu oparte są na przedstawionych założeniach, które niekoniecznie muszą się spełnić. Zmiana sytuacji ekonomicznej lub warunków rynkowych mogą spowodować, że rzeczywiste stopy zwrotu będą niższe od prognozowanych. ING TFI, Fundusz, ING Investment Management (Europe) ani żaden inny podmiot nie udzielają żadnej gwarancji, że przedstawione prognozowane stopy zwrotu zostaną rzeczywiście osiągnięte.