Klinika „Budzik” uruchomiona przez Fundację Ewy Błaszczyk „Akogo?” działa zaledwie od pół roku, ale już wybudzono w niej czworo dzieci. To jednak za mało, aby państwo w wystarczający sposób wsparło działania jedynej tego typu kliniki w naszym kraju, która boryka się z ogromnymi problemami finansowymi. – Jak ktoś może powiedzieć ile jest warte życie dziecka... Ja nie jestem w stanie tego określić – mówi Dariusz Pawlaczyk, ojciec przebudzonego ze śpiączki Dawida.
Budżet Budzika się nie domyka. Fundacja, którą założyła Ewa Błaszczyk dołożyła do kliniki już pół miliona złotych. To jednak kropla w morzu potrzeb "Budzika", który bez wsparcia Narodowego Funduszu Zdrowia, nie przetrwa nawet do końca tego miesiąca. Jak mówi Ewa Błaszczyk (której córka Ola jest w śpiączce od 2000 roku, w którą zapadała na skutek zakrztuszenia) pieniądze z funduszu wystarczają jedynie na 2/3 wydatków Budzika.
– Brakuje między 70 a 80 tysięcy miesięcznie – mówi nam Ewa Błaszczyk. Działająca od lipca tego roku klinika została objęta kontraktem pilotażowym. Jednak kwota, jaką otrzymuje na leczenie jednego dziecka, jest znacznie mniejsza niż realne koszty ponoszone przez klinikę.– Już w czerwcu mówiliśmy, że nie wystarczy nam pieniędzy, bo mamy najcięższego pacjenta rehabilitacyjnego z możliwych – wyjaśnia.
Założycielka Fundacji "Akogo?", która prowadzi klinikę, na razie bezskutecznie stara się zwrócić uwagę na problemy finansowe Budzika. – Wysłaliśmy apel do Narodowego Funduszu Zdrowia, Ministerstwa Zdrowia, prezydenta Bronisława Komorowskiego, pani prezydentowej Anny Komorowskiej, Ewy Kopacz, Komisji Zdrowia Sejmowej, Senackiej i innych osób oraz instytucji. Nadal jednak nie rozpoczęły się żadne negocjacje. Mamy czas do 10 grudnia br., kiedy zamykane będą kwestie finansowania przez NFZ programów na rok 2014. Przedstawiony nam kontrakt na dotychczasowych warunkach, prowadzi nieuchronnie do upadku kliniki, nie możemy się na to zgodzić – zapowiada Ewa Błaszczyk.
Rodzicom brakuje słów...
– Dla nas to jest śmieszne, jak NFZ traktuje klinikę "Budzik" – mówi Dariusz Pawlaczyk, którego 13-letni syn Dawid obudził się ze śpiączki. Zapadł w nią 14 sierpnia tego roku po tym, jak został potrącony przez samochód. W wyniku wypadku usunięto mu popękaną śledzionę. Jednak 18 listopada został zakwalifikowany przez lekarzy jako "obudzony".
– To nie jest tak, że Dawid w jeden dzień otworzył oczy i się obudził. To długi proces, który polega na stopniowych zmianach na lepsze. Z każdym dniem pokazywały się nowe reakcje Dawida i nowy kontakt z nim. Widzimy postęp i wiemy, że pobyt tutaj ma sens – mówi nam pan Dariusz. I choć jego syn nadal potrzebuje wsparcia kliniki, już niedługo może wrócić do pełnej sprawności.
Historię Dawida, który jako czwarte dziecko, a pierwszy chłopiec, otworzył oczy dzięki Budzikowi, śledzi mama 15-letniej Oli. – Moja córka jest w śpiączce od blisko dziesięciu miesięcy – mówi pani Edyta Winnicka, dla której Budzik, w którym przebywa Ola stał się niemalże drugim domem. – W lutym tego roku moja córka miała wypadek... W wypadła z balkonu z trzeciego piętra. Przez 3,5 miesiąca była na wrocławskim OIOM-ie, a później trafiła do Rzeszowa. Szczęście w nieszczęściu, że w tym czasie powstał Budzik i przyjęli moją córkę – mówi Edyta Winnicka.
Jedyne takie miejsce
Rodzice zgodnie twierdzą, że w Polsce nie ma drugiego ośrodka tego typu, który równie skutecznie pomagał otwierać oczy dzieciom w śpiączce. 15-letnia Ola zaraz po wypadku trafiła do ośrodka, gdzie była tylko ogólna rehabilitacja. – Ola miała tylko godzinę ćwiczeń, a tutaj ma zajęcia przez cały dzień. Tam nie było też innych dzieci w śpiączce tylko moja Ola i Wiktoria, która się wybudziła. Nasze dzieci były inaczej traktowane, jak dziwolągi. Wszyscy na nie patrzyli, zaglądali, a tutaj wszystkie dzieciaki są takie same i nikt ich inaczej nie traktuje, a przecież one czują... słyszą... – mówi mama Oli.
A nie tylko ona czeka, aż Ola się obudzi i wróci do normalnego życia.
Dariusz Pawlaczyk nawet nie chce myśleć o tym, co by było, gdyby dochodzący dziś do siebie Dawid nie trafił do Budzika. – Gdy Dawid zaczął mówić, zeszło z nas całe to ciśnienie – wspomina. – Jesteśmy dziś bardzo szczęśliwi, ale gdyby nie Budzik, na pewno by nam się to nie udało, a przynajmniej nie w takim tempie. Jeszcze tego samego dnia, gdy pojawiliśmy się w klinice, Dawid miał pierwsze zajęcia rehabilitacyjne. Do dziś ma tak zajęty czas ćwiczeniami, że nie ma praktycznie wolnej chwili. To wszystko kosztuje, ale nie każdy to rozumie – mówi.
Urzędnicy, obudźcie się!
Ewa Błaszczyk boi się o przyszłość kliniki, która jako jedyna w kraju może pochwalić się taką skutecznością. – Mam nadzieję, że ktoś nas potraktuje poważnie i zacznie z nami rozmawiać. Ciężko mi uwierzyć w scenariusz, że taka wspaniała inicjatywa społeczna, której kibicowały wszystkie ministerstwa i instytucje utraci wsparcie. Tak niewiele brakuje, aby ta wspaniała placówka, która ma szanse się rozwijać i przynosić do nas światowe nowości, mogła przestać działać – mówi założycielka Fundacji "Akogo?".
– Czworo wybudzonych dzieci od lipca... To naprawdę nie ma sensu? – pyta oburzony ojciec Dawida. Nikt tak dobrze nie rozumie konieczności wspierania kliniki jak właśnie rodzice dzieci, które do niej trafiły. – To jest przeliczenie urzędników, nie nasze. Oni tylko potrafią sobie liczyć i nic poza tym nie zrobią. Ludzkiego życia nie da się przeliczyć na pieniądze. Jak ktoś może powiedzieć ile jest warte życie dziecka... Ja nie jestem w stanie tego określić – mówi Dariusz Pawlaczyk.
Mama 15-letniej Oli nie jest w stanie opisać tego co czuje, gdy słyszy o tym, że musiałaby zabrać swoje dziecko do domu. – Jak się patrzy na te dzieciaki w śpiączce i na rodziców, którzy są pełni nadziei, a państwo nie chce im pomóc, to po prostu słów brakuje – mówi. Co stanie się z dziećmi przebywający w klinice, jeśli nie uda się znaleźć brakujących pieniędzy? – Nie mam pojęcia co zrobię... Pewnie wezmę kredyt i będę ratowała dziecko w taki sposób, bo nie widzę innej możliwości – mówi Edyta Winnicka.
Nasz pacjent w śpiączce jest najcięższym i tym samym najdroższym pacjentem w rehabilitacji. W Polsce program rehabilitacji wycenia się w zakresie od 0,99 do 1,60 za punkt, a obecnie mamy 1 zł. Skoro pacjenci są w bardzo ciężkim stanie, to powinniśmy mieć najwyższą wycenę (tj. 1,60zł), wtedy wszystko byłoby w porządku.
Edyta Winnicka
Mama 15-letniej Oli
Lekarze nie mogą powiedzieć kiedy Ola się wybudzi. Może to nastąpić dopiero za rok, a może za chwilę...
Zosia
Wpis na Facebooku Oli, która przebywa w śpiączce
Olu ! Bez Ciebie te szkoła nie jest taka kolorowa i zwariowana Wracaj do nas . Wiem, że będzie dobrze. Pamiętaj , że możesz na nas liczyć . Wszyscy tęsknią i nauczyciele też !!! WSZYSCY SIĘ MARTWIMY . ZDROWIEJ !!!! :*****
Klaudia
Wpis na Facebooku Oli Kurczaby
Oluś śniłaś mi się dziś.. Byłaś uśmiechnięta, szczęśliwa, zdrowa, szłaś o własnych siłach.. Po prostu jak dawniej. Tęsknię bardzo i wierzę, że wyjdziesz z tego, bo jesteś silna. Kocham Cię, wracaj..
Wiktoria
Wpis na Facebooku Oli, która jest w śpiączce
Oleńko Tęsknimy mocno :** Bądź silna, bo my tu na Ciebie czekamy
Dariusz Pawlaczyk
Tata Daniela, który w listopadzie obudził się ze śpiączki.
Mam nadzieję, że Dawid wróci do stuprocentowej sprawności, a ktoś wyżej zrozumie, że to jest potrzebne i znajdą się dodatkowe pieniądze na utrzymanie tej kliniki.