Jeden z czołowych dziennikarzy "GW" Wojciech Orliński twierdzi, że "to, co wyłoniło się z internetu, jest straszne". To jego zdanie o znanych blogerach, którzy chociażby uczestniczą w kampaniach reklamowych. "Kim są twarze, które się wyłoniły z tego świata? (...) To jakiś Kominek, Segritta, Fashionelka, Kasia Tusk" – mówi Orliński. Segritta odpowiada: - Orliński mnie zauważył, mogę umrzeć.
Wojciech Orliński pracuje w "Wyborczej" od 1997 roku – i jako dziennikarz zajmuje się kulturą masową. Prowadzi też bloga. Teraz, w wywiadzie dla portalu TOK FM, Orliński ostro ocenia jakość internetowego dziennikarstwa i blogerów.
Wojciech Orliński o blogerach
Fragment wywiadu dla TOK FM; 5 grudnia 2013
W jednym z tekstów napisał pan: "Z internetowym dziennikarstwem stykam się wyłącznie jako czytelnik. I jako czytelnik mam o nim opinię, która nie nadaje się do druku". Nasz rozmowa nie będzie wydrukowana, więc może powiedzieć pan coś więcej.
WO: Gdybym powiedział, że w internecie nie pojawiły się żadne znane twarze, powiedziałbym nieprawdę. Ale kim są twarze, które się wyłoniły z tego świata? Widzimy je teraz na billboardach z kampanią telefonu komórkowego. To jakiś Kominek, Segritta, Fashionelka, Kasia Tusk. To, co się wyłoniło z internetu, jest straszne.
Ale to nie są dziennikarze.
- No właśnie. A gdzie są ci znani dziennikarze internetowi? Nigdzie. (...)
Dalej dziennikarz "GW" narzeka na poziom dziennikarstwa internetowego, stwierdzając między innymi, że "w internecie nie urodziło się nic nowego". - A to, co jest nowe, to nie jest dziennikarstwo. W klasycznym modelu dziennikarstwo było wehikułem dla przekazu reklamowego. Kiedy przekaz reklamowy dociera do ludzi inaczej, dziennikarz jest niepotrzebny. To nas czeka – prognozuje Orliński.
Postanowiliśmy spytać o to Segrittę i Kominka, których dziennikarz "GW" wymienia w swoim tekście. Oboje podchodzą do sprawy ze sporym dystansem. Segritta na moje pytanie zaczyna się śmiać. - Jestem wzruszona, że Wojciech Orliński mnie zauważył. Po to od ośmiu lat bloguję. Teraz już mogę umrzeć – mówi nam wciąż ze śmiechem blogerka.
Jak podkreśla, wypowiedź Orlińskiego to hejt, z którym nie ma sensu poważnie dyskutować. - Komentowanie tego na serio byłoby wchodzeniem w jakiś złośliwy dyskurs kto jest od kogo lepszy, a nie chcę tego robić. Można to obśmiać albo zignorować – podkreśla Segritta.
Także Kominek nie podchodzi do sprawy ze zbytnią powagą. Na słowa Orlińskiego odpowiada krótko: - Nie wypada mi nie zgodzić się z opinią Orlińskiego, że jestem skuteczniejszy od "Gazety Wyborczej". Dziękuję za ten komplement. Natomiast nie zgodzę się, że Fashionelka, Segritta i Kasia są straszne. Tylko moja morda straszy. One są przecież fajne – mówi nam Tomek Tomczyk.
Odnośnie zaś anonimowych dziennikarzy w internecie, mogę dodać tylko coś od siebie: Panie Redaktorze, czy naprawdę fejm jest taki ważny? Dla mnie nie – moje teksty i tak codziennie docierają do tysięcy osób, setki użytkowników je komentują, mogę dyskutować, na bieżąco wyciągać wnioski i poprawiać swoją pracę, również dzięki Czytelnikom. To, że z tych tysięcy moje nazwisko zapamięta może 10 osób, nie ma dla mnie zbyt wielkiego znaczenia. W gazecie bez pomocy internetu nigdy dziennikarz by się nie dowiedział, czy faktycznie wykonał dobrą robotę, czy tylko wypełnił miejsce na papierze.