Pierwszy polski satelita PW-Sat jest już w kosmosie. Polska nie była bliżej przestrzeni kosmicznej od 1978 roku. Czy dzisiejszy sukces naszych studentów uczyni z polski potęgę kosmiczną? - Polskie podboje kosmosu nie kończą się na Hermaszewskim - zapewnia Tomasz Zawistowski z Centrum Badań Kosmicznych.
Rakieta Vega z polskim satelitą wystartowała z Gujany Francuskiej punktualnie o godzinie 11:00. W jej wnętrzu znajdują się dwa satelity: LARES - włoskiej agencji kosmicznej i ALMASat-1 - Uniwersytetu Bolońskiego, oraz dziewięć nanosatelit stworzonych przez europejskie uniwersytety - e-St@r (Włochy), Goliat (Rumunia), MaSat-1 (Węgry), Robusta (Francja), UniCubeSat GG (Włochy), Xatcobeo (Hiszpania) i PW-Sat (Politechnika Warszawska).
Nanosatelity (CubeSat) to nowy standard, który może w przyszłości doprowadzić do wysyłania w kosmos obiektów nawet przez klasy licealne. Są to małe i lekkie obiekty (kostki o boku dziesięć centymetrów i wadze około kilograma) o ustandaryzowanej formie, w których umieszcza się na przykład aparaty pomiarowe. Oczywiście najistotniejsza jest ich niska cena i niewielkie koszty wyniesienia w kosmos (można ich wiele "upchnąć" na małej powierzchni). Ważna też jest forma, która pozwoli na unifikację ładunku - obecnie satelity są przystosowywane do konretnych rakiet co także podnosi wydatki.
Polski nanosatelita PW-Sat ma dwa podstawowe zadania. Pierwsze jest ważne z punktu widzenia Polaków, drugie może mieć wpływ na losy wszystkich mieszkańców Ziemi. Wysłanie w kosmos pierwszego polskiego satelity jest testem sprawności technologicznej i konstruktorskiej naszych studentów. Sukces misji będzie dla nich przepustką do kolejnych kosmicznych przedsięwzięć. Poza wymiarem prestiżowym, satelita ma także bardzo konkretne znaczenie dla "kosmicznej ekologii". Nasz rodzimy produkt ma wypróbować nową technologię, która służy ograniczeniu liczby kosmicznych śmieci. Do satelity został przytwierdzony swego rodzaju "ogon", który spowoduje powolne ściągnięcie go do atmosfery, w której spłonie. Ma to potrwać około roku.
PW-Sat - the first Polish satellite
Polska kilka razy przymierzała się do programu kosmicznego, ale nigdy nie doszło do realizacji planów. Najbliżej byliśmy na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy także chcieliśmy wysłać w kosmos satelitę. Niestety, był to trudny czas w historii polski, zabrakło pieniędzy i program skończył się fiaskiem. Dziś Polska stoi przed szansą zrobienia dużego kroku w stronę równie dużych, kosmicznych pieniędzy.
Donald Tusk rozpoczął w listopadzie zeszłego roku negocjacje z Europejską Agencją Kosmiczną. Wejście w jej progi będzie oznaczało dla Polski wpłatę składki w wysokości 36 mln euro rocznie. Jednak dzięki takim osiągnięciom jak to dzisiejsze, duża część składki będzie wracała z powrotem do Polski na cele przemysłu kosmicznego.
Mogłoby się wydawać, że to bez sensu, by Polska stawała w wyścigu o podbój kosmosu. Innego zdania są polscy naukowcy: Warto walczyć o kosmos. Już bierzemy udział w tym wyścigu - mówi Tomasz Zawistowski z Centrum Badań Kosmicznych. Według Zawistowskiego, polscy naukowcy, astronomowie, odkrycia planet są zauważane i doceniane na świecie. Coraz częściej nawiązywana jest współpraca międzynarodowa i to również taka, gdzie Amerykanie do nas zwracają się o pomoc. Ostatnio poprosili naukowców z Wrocławia, aby zbudowali spektrometr rentgenowski, który ma służyć do lepszego poznania słońca, zjawisk zachodzących na jego powierzchni.
Od czasu Mirosława Hermaszewskiego żaden Polak nie był w kosmosie. Dziś nawet nie ma w Polsce osoby, która byłaby gotowa ruszyć na orbitę. Przepustką do podróży kosmicznych może być wstąpienie Polski do ESA (Europejskiej Agencji Kosmicznej).
Dr Andrzej Kotarba z Centrum Badań Kosmicznych PAN nazywa dzisiejszy dzień "historycznym". Polska pierwszy raz pokazała, że jest w stanie nie tylko zaprojektować, zbudować, ale także wysłać w kosmos w pełni wartościowego satelitę. Nie jesteśmy już biednym krajem na wchodzie Europy, który nie ma pieniędzy na badania. 90 proc. wydatków "na kosmos" to inwestycje biznesowe. Zaledwie 10 proc. pieniędzy służy celom naukowym. Można więc przypuszczać, że w przyszłości także Polska będzie czerpała "kosmiczne zyski". Jeśli w najbliższym czasie uda nam się wysłać w kosmos kolejne satelity, nie będziemy musieli płacić za korzystanie z zagranicznych, a nawet pobierać opłaty od innych państw.
Rakieta Vega, która wysłała dziś polskiego satelitę w kosmos, to przede wszystkim system, który ma zrewolucjonizować przenoszenie obiektów na orbitę okołoziemską. Firma Arianespace, która będzie obsługiwać loty w tym systemie, jest pierwszą komercyjną firmą zajmującą się transportem na orbitę. Posiada około 50 procent tego rynku.
Dzisiejszy start Vegi, był próbą generalną, która powiodła się w stuprocentach. Jest potwierdzeniem, że przy dzisiejszych nowoczesnych technologiach, możemy taniej i efektywniej zdobywać wiedzę, której na Ziemi zdobyć niesposób.
W tym roku do PW-Sat może dołączyć Lem, a następnie Heweliusz - satelity budowane m.in. przez PAN.