Rajd Dakar jak zwykle już dał się we znaki kierowcom. Choć rywalizacja trwa dopiero na pierwszych i teoretycznie dość łatwych etapach, wypadków, awarii i błędów nie uniknął prawie nikt z ponad czterystu zawodników. Jednak nie raz jeszcze szczęście i pech będą grały im na nosie, bo do mety w chilijskim Valparaíso jeszcze setki kilometrów. Do mety w Valparaíso? W Chile!?
To zdziwienie wśród kibiców jest ostatnimi czasy równie typowe dla Dakaru, co zaskakujące zwroty akcji na trasie, którą podążają zawodnicy z całego świata. Już po raz szósty ścigają się oni bowiem po piaskach Ameryki Południowej,by dotrzeć do mety w chilijskim kurorcie zamiast rywalizować o to, kto pierwszy pojawi się w legendarnej dla motorsportu stolicy Senegalu.
Gdy coraz rzadziej mówi się o zagrożeniu terroryzmem (lub do niego przywykliśmy...), gdzieś w zapomnienie odeszły powody, dla których Dakar musiał emigrować z Afryki aż za ocean. Tymczasem przedłużająca się przygoda najtrudniejszego rajdu świata z Ameryką Południową dobitnie pokazuje, że na świecie pokój to dla wielu wciąż marzenie. Marzeniem organizatorów i uczestników Dakaru z pewnością byłby też powrót na legendarną trasę, ale od 2008 roku jest tam raczej tylko bardziej niebezpiecznie.
Terroryści i kobiety...
Bo kto dziś pamięta, że właśnie sześć lat temu po raz pierwszy w historii odwołano Rajd Dakar? Gdy wszyscy czekali już gotowi na starcie, organizatorzy poinformowali, że rajd nie odbędzie się ze względu na obawy o bezpieczeństwo uczestników. Wszystko przez rosnące napięcie w Mauretanii, na terytorium której miało odbyć się aż osiem etapów i dzień serwisowy. Uznano, że to zbyt dobra okazja dla islamskich terrorystów, którzy wcześniej dali znać, że biorą Dakar na celownik.
Rok później nikt nie chciał już ryzykować powtórki tej sytuacji. Najlepszych specjalistów od rajdów terenowych zaproszono więc na drugi koniec świata. Gościnę zaproponowały właśnie Argentyna i Chile, które należą do najbardziej stabilnych państw Ameryki Południowej. W roku 2012 jako gospodarz Rajdu Dakar zadebiutowało także Peru. Przed rokiem zmieniono nawet start z argentyńskiego Buenos Aires na peruwiańską stolicę Limę. W roku 2014 linię startu wymalowano znowu w innym miejscu. Kierowcy i motocykliści ścigają się z Rosario w Argentynie do wspomnianego Valparaíso.
Wbrew legendzie Dakaru, tego typu zmiany nie są dla rutynowanych uczestników tej imprezy wielkim zaskoczeniem. Choć utarło się, że rajd przebiega na trasie Paryż-Dakar, ostatni raz taki przebieg miał aż trzynaście lat temu. W 2001 roku po raz ostatni dakarowcy wystartowali ze stolicy Francji i kilkanaście dni później pojawili się w Senegalu. Wówczas najszybciej tę tradycyjną trasę za kierownicą mitsubishi pokonała po raz pierwszy kobieta - Jutta Kleinschmidt. I niektórzy twierdzą, że właśnie wtedy nastąpił dakarowy koniec świata.
Jutta Kleinschmidt wygrywa Dakar 2001
Pierwsza wygrana kobiety zapoczątkowała rewolucyjne zmiany.
Koniec francuskiej legendy
Z pewnością zaczęło się jednak majstrowanie organizatorów z mapą rajdu. Rok później start przenieśli do Arras i Dakar przez kilka dni najpierw przemierzył praktycznie całą Francję, a później dodatkowo zawitał w Madrycie. W kolejnym roku zawodnicy ustawili się na start w Marsylii i zmagania zakończyli już w egipskim Szarm el-Szejk. Już wtedy pojawiło się zagrożenie terrorystyczne. Między Libią a Egiptem pod ciężarówką serwisową zespołu KTM wybuchła mina. Nikt na szczęście nie zginął, ale organizatorzy nie chcieli dalej ryzykować.
Przez kilka następnych lat trasę układano znowu w diametralnie różny sposób i rywalizacja do mety w Dakarze rozpoczynała się kolejno w Clermont-Ferrand, Barcelonie, a na koniec w Lizbonie. Jednak przed przenosinami do Ameryki Południowej i meta Rajdu Dakar nie zawsze była ulokowana w Dakarze. Już w 2000 roku rywalizacja musiała zakończyć się już w Kairze ze względu na działania terrorystów, ale bywało, iż zmiana punktu docelowego była po prostu wynikiem fantazji organizatorów.
Dakar lubi zmiany
W roku 1992 Gilbert Sabine przekonał uczestników, by zmierzyli się na mocno wydłużonej trasie. Rajd Dakar po raz pierwszy ominął wówczas... Dakar i przez całą Afrykę popędził aż do Kapsztadu w Republice Południowej Afryki. Na tak wymagającej trasie swój chrzest bojowy w motorsporcie miała wówczas technologia GPS, która dziś jest nieodłącznym elementem rajdów terenowych.
Paryż - Dakar - Paryż
Wyjątkowa trasa rajdu z 1994...
Dwa lata później szefostwo nad Rajdem Dakar objął niezwykle ambitny Jean-Claude Morellet. Przekonany o wyższości francuskich kierowców w rajdach terenowych postanowił sprawić, by zwycięstwem mogli cieszyć się oni wśród rodzimych kibiców. Jedyny raz w historii rajd przebiegał więc po katorżniczej dla ludzi i maszyn trasie Paryż - Dakar - Paryż. Droga powrotna na Stary Kontynent była tak trudna, że z 259 uczestników wróciło tylko 114. Z jednym z wydmowych etapów bezskutecznie mierzyły się z nim jedynie dwa auta, pozostali ominęli punkt kontrolny.
Jak widać, na trasie Dakaru nie ma więc rzeczy niemożliwych. Nic dziwnego, że nie brakuje zatem kibiców sportów motorowych, którzy mają nadzieję, że kolejne przenosiny najtrudniejszej imprezy rajdowej świata wcale nie będą powrotem do Afryki, a raczej ewolucją w kierunku rywalizacji w warunkach ekstremalnie... mroźnych.