Wielka Brytania od kilku dni żyje sprawą Ruth Iorio, która na Facebooku i Twitterze podzieliła się z całym światem swoim domowym porodem. A co o porodach domowych myślą Polacy? Dawniej w naszym kraju znaczny odsetek dzieci przychodził na świat głównie w domu, dziś wielu osobom taki pomysł nie mieści się w głowie. – Nie uznaję ciąży i porodu za chorobę, a szpital jest dla chorych – przekonuje Monika Bronicka, która zdecydowała się na poród w domu.
Od kilku dni w brytyjskich mediach głośno jest o Ruth Iorio, kobiecie, która zdecydowała się urodzić dziecko w domu. Cały przebieg porodu, łącznie ze zdjęciami (również bez cenzury), publikowała na bieżąco na Facebooku i Twitterze. Oprócz zdjęć, nie brak tam wpisów dotyczących bólu w trakcie porodu, a także zachwytu po pojawieniu się na świecie jej dziecka.
Kobieta przyznała, że zdecydowała się na poród w domu, ponieważ chciała w pełni poczuć intymny klimat tego wspaniałego wydarzenia i bliskość najbliższych jej osób. No właśnie, poród w domu. To niewątpliwie temat kontrowersyjny, sprawa uznana za nieco archaiczną, kojarząca się z dawnymi czasami, kiedy kobiety nie miały dostępu do szpitali i nowoczesnej medycyny.
Dla większości Polaków wiadomość o tym, że ktoś urodził w miejscu innym niż szpital niesie jednak posmak sensacji. Zazwyczaj dlatego, że "pewnie nie zdążyła do szpitala". Są jednak kobiety, które na takie rozwiązanie decydują się świadomie. Położne, z którymi rozmawialiśmy mówią, że w samej Warszawie jest to około 100-150 kobiet rocznie. Wielu zastanawia się pewnie, czy domowe porody są w naszym kraju całkowicie legalne. Otóż są, i to już od dawna. Obowiązujące od kwietnia 2011 roku rozporządzenie Ministra Zdrowia o tzw. standardzie okołoporodowym stwierdza, że kobieta ma prawo wyboru miejsca do porodu, i że może się on odbyć w domu.
TAK dla porodów w domu
– Myślę że domowe łóżko nie służy wyłącznie do poczęcia, ale także do urodzenia dziecka. W trakcie narodzin każda kobieta potrzebuje intymności, a o to trudno przecież w szpitalu – mówiła w "Dzień dobry TVN" Reni Jusis, piosenkarka i ekomama. Ale czy każda kobieta jest w stanie sobie na tę domową intymność pozwolić?
Okazuje się, że poród domowy nie jest rozwiązaniem dla każdego. Może go planować jedynie zdrowa kobieta, której ciąża przebiegała prawidłowo, i u której nie wystąpiły objawy wskazujące na podwyższone ryzyko zaburzeń w przebiegu porodu. Kwalifikacji do porodu dokonuje zazwyczaj położna, na podstawie wywiadu z pacjentką. Ostateczna decyzja o takim porodzie należy do lekarza.
Ile to kosztuje, jak się do tego przygotować?
Osoby decydujące się na takie rozwiązanie muszą liczyć się z tym, że za poród w domu trzeba zapłacić. Koszty te zależą od miasta, w którym mieszkamy, jednak zazwyczaj oscylują w granicach od 1000 do 2500 złotych. Cena ta obejmuje konsultacje w czasie ciąży, przyjęcie porodu przez dwie położne i konsultacje w pierwszych dniach po porodzie. Jeśli zdecydujemy się na opiekę lekarza, a nie położnej, cena może być wyższa. Czy jednak konieczna jest asysta lekarza? Położne są zdania, że niekoniecznie. Ustawa Ministerstwa Zdrowia stwierdza, że położna jest osobą wystarczająco kompetentną do samodzielnego sprawowania opieki nad kobietą w ciąży oraz do przyjmowania porodu.
"W co powinnam się zaopatrzyć, by odpowiednio przygotować siebie, dom i domowników do takiego porodu"? - to według położnych jedno z najczęściej zadawanych pytań. O komentarz w tej sprawie zapytaliśmy założycielkę domu narodzin w Warszawie, panią mgr Katarzynę Grzybowską, która już od siedmiu lat przyjmuje domowe porody – To nieprawda, że przed takim porodem musimy zaopatrzyć się w folię malarską – mówi wyraźnie rozbawiona. – Obecne przy porodzie położne (zawsze są dwie) mają przy sobie wszystkie niezbędne materiały. Można powiedzieć, że mają ze sobą blok porodowy w pigułce – dodaje.
W domu swobodnie i bezpiecznie
A co o porodzie mówią matki, które zdecydowały się na taki sposób rozwiązania ciąży? Z ich ust nie usłyszałam żadnego negatywnego komentarza, w większości chwalą sobie profesjonalizm położnych i intymną atmosferę, która towarzyszyła porodowi.
– Nie uznaję ciąży i porodu za chorobę, a szpital jest dla chorych. Stąd wziął się pomysł na rodzenie w domu,. Poza tym, jako że jestem podróżniczką i żeglarką, pierwszą połowę ciąży spędziłam na morzu żeglując zupełnie poza cywilizacją po Południowym Pacyfiku, więc po powrocie z takiego rejsu tym bardziej oczywiste było dla mnie, że zdecyduję się na poród w domu – powiedziała Monika Bronicka, mama trójki dzieci.
– Poród w domu to był dla nas naturalny wybór. Nie mogliśmy się doczekać kiedy na świat przyjdzie nasz syn. A że czekaliśmy w domu, byliśmy spokojni, czuliśmy się swobodnie i bezpiecznie. Kiedy zaczął się poród, nie musieliśmy nigdzie pędzić, niczego pakować na drogę, przedzierać się przez izby przyjęć i adaptować do szpitalnych warunków – mówi Zuzanna, mama Teofila. Położne są "pod telefonem" i w przypadku rozpoczęcia porodu przyjeżdżają do domu ciężarnej.
Czy zatem warto decydować się na ten "archaiczny" sposób rozwiązania ciąży? Jeśli kobieta jest stuprocentowo zdrowa i przekonana, że chce właśnie takiego porodu - nie powinna mieć wątpliwości. A strach? Od niego żadna z nas przecież nie ucieknie, niezależnie czy leży w domowym, czy w szpitalnym łóżku. Ginekolodzy zapewniają, że w razie komplikacji podczas porodu pacjentka natychmiast przewożona jest do szpitala i otoczona odpowiednią opieką.
Strach ma wielkie oczy. Wokół porodów domowych urosło wiele stereotypów i kontrowersji. Koleżanki straszą nas: "weź lepiej to znieczulenie, bo nie wytrzymasz bólu", "nie rodź naturalnie, zdecyduj się na cesarkę". Robią to zupełnie niepotrzebnie, bo w każdej kobiecie jest wielka siła i stuprocentowa gotowość fizyczna i psychiczna na to, by poradzić sobie zarówno z bólem towarzyszącym porodowi, jak i wszystkimi innymi okolicznościami z nim związanym.