Wywodzący się jeszcze z czasów świetności forów internetowych format sieciowej dyskusji zwany AMA święci kolejne tryumfy. Swoiste “grupowe wywiady”, w których zwykli użytkownicy internetu odpytują znane lub ciekawe osoby, stają się inspiracją dla klasycznych mediów internetowych. Czy ten świt “crowd journalismu” oznacza zmierzch dziennikarstwa, jakie znamy?
A jednak o życiowych perypetiach tego właśnie człowieka pisały kilka dni temu takie tuzy amerykańskiego dziennikarstwa, jak "Rolling Stone", "Cosmopolitan", "New York Magazine" i portale Huffington Post, Buzz Feed, Yahoo. Dlaczego tak się stało? Ponieważ swoją historią “DiphallicDude” podzielił się w serwisie Reddit, biorąc udział w “grupowym wywiadzie” zwanym Ask Me Anything.
I choć Reddit to nie serwis informacyjny, lecz portal przypominający z grubsza polski Wykop, opisana w nim historia w ciągu jednego dnia stała się nagle hitem internetu i przedmiotem uwagi mediów. Jednocześnie, coś tak niestosownego i “niepoważnego” jak difalia i wstydliwe kłopoty chorego na nią człowieka, znalazło się na stronach głównych portali całego świata. Niektórzy amerykańscy komentatorzy piszą, że w ten właśnie sposób AMA daje początek nowemu gatunkowi internetowego dziennikarstwa, w którym niepotrzebny staje się… dziennikarz.
Internetowy tłum pyta, jednostka odpowiada
O co dokładnie chodzi w AMA? To proste: Ktoś “oddaje się” do dyspozycji internautów, którzy zadają mu pytania, a on odpowiada. Ma to formę zwykłych, internetowych, tekstowych wpisów. Najczęściej bohater to anonimowa osoba, która np. ma ciekawą lub niebezpieczną pracę, choruje na rzadką chorobę lub po prostu dzięki życiowemu doświadczeniu ma coś ciekawego do opowiedzenia.
Dzięki mechanizmowi głosowania to internauci decydują o tym, które spośród licznych generowanych przez nich zapytań będą wyświetlać się najwyżej – w ten sposób “grupowa mądrość” internetowego tłumu filtruje mniej i bardziej poważne i ciekawe kwestie.
Ale także sam proces “rekrutacji” przepytywanych osób ma demokratyczną formę – dziennikarz “Mashable” przytacza kilka anonsów ludzi, którzy chcą podzielić się swoją historią. “Jestem nianią w super-bogatej chińskiej rodzinie”, “wspiąłem się na Koronę Ziemi”, “jestem gwiazdą porno”, itd. Jeśli użytkowników Reddita dana postać zainteresuje, “kopną” jej anons wraz z odpowiedziami do góry.
I jak zauważa “Mashable”, taka forma interakcji internautów z przepytywaną osobą, trudna do wyobrażenia w erze analogowej, ma ogromnie dużo zalet: poza bezpośrednim kontaktem liczy się też to, że anonimowy najczęściej rozmówca może całkiem swobodnie opowiadać na najtrudniejsze nawet pytania (dlatego też zdaniem niektórych AMA z politykami czy gwiazdami z definicji nie są tak ciekawe).
AMA made in Poland
Jeśli ktoś sądzi, że AMA jest jakimś nowym wynalazkiem zza oceanu, który na razie nad Wisłą nie ma racji bytu, oznacza to, że dawno nie był na Wykopie. Rozmowy w trybie Ask Me Anything pojawiają się tam już od dawna.
– To koncepcja przeniesiona z Reddita. Na Wykopie AMA zainicjowali sami użytkownicy – w pewnym momencie zaczęło pojawiać się coraz więcej takich znalezisk. Widząc ten trend, stworzyliśmy specjalną kategorię, a później tag, a następnie sami postanowiliśmy zorganizować sesję Ask Me Anything, którą promowaliśmy na stronie głównej Wykopu – mówi Michał Białek z Wykop.pl.
Białek tłumaczy, że widząc zainteresowanie tym tematem Wykop sam zaczął zapraszać znane osobistości, żeby jeszcze bardziej spopularyzować formułę AMA. Pierwszym zaproszonym gościem był Bohdan Smoleń.
Pracownicy serwisu pomagają też czasem weryfikować anonimowe osoby, z którymi rozmawiają internauci. Najczęściej jednak odbywa się to po prostu poprzez upublicznienie zdjęcia, które potwierdza, że osoby udzielające odpowiedzi w AMA rzeczywiście są tym, za kogo się podają: np. że chorują na jakąś chorobę czy wykonują dany zawód.
AMA kontratakuje
Zdaniem Białka popularność AMA stale rośnie. Zresztą o tym, że nie są to czcze przechwałki świadczy choćby niedawny przypadek stewardessy RyanAira, której odpowiedzi z Wykopowego AMA cytowały takie polskie portale internetowe jak Gazeta.pl czy Wp.pl. Z kolei w naTemat powoływaliśmy się na wyznania pracownicy Biedronki – również ujawnione w wywiadzie typu AMA.
Powodzenie AMA sprawiło, że Wykop przeniósł ten format z trybu tekstowego do internetowej telewizji i zrealizował kilka “odcinków” AMA we współpracy z Bankier.tv. – Dotychczas przed kamerami - i pod obstrzałem pytań internautów - gościliśmy Krzysztofa Zanussiego, Krzysztofa Hołowczyca, Tadeusza Sznuka czy Jędrka, Kapitana Zamku Chojnik – mówi Michał Kryński, redaktor prowadzący Bankier.tv.
Kryński zaznacza, że choć formuła wideo jest nieco mniej “bezpośrednia”, choćby ze względu na moderację, pozwala np. zobaczyć reakcję bohatera spotkania na konkretne pytanie. – Czy będzie to powaga i stanowczość Hołowczyca w temacie zarobków, czy wzburzenie Zanussiego spytanego o współpracę ze służbami bezpieczeństwa, niemniej gesty, ton głosu i mimikę odbieramy inaczej niż kilka linijek tekstu – zauważa.
Próby twórczego rozwijania AMA (które “Mashable” okrzyknął “nową formą mediów”) pokazują, że redakcje widzą potencjał tej formuły, a może nawet trochę się jej boją.
Bo jak słusznie pisze w portalu gigaom.com Mathew Ingram, choć Reddit (czy nasz polski Wykop) nie zastąpią dziennikarstwa śledczego czy zagranicznego, a także innych wartościowych form uprawianych np. w papierowych dziennikach, dzięki AMA mogą stać się “graczami w szerzej rozumianym dziennikarskim ekosystemie i dać lekcję tradycyjnym mediom, oczywiście, jeśli te będą chciały słuchać”.
Siła tego formatu tkwi w bezpośredniej interakcji internautów z gościem. Mogą mu oni zadawać pytania, których dziennikarzowi często zadawać nie wypada: na przykład o zarobki. Nota bene, to często jedno z pierwszych pytań, które pojawiają się w organizowanych przez nas AMA.