Jeden z najgroźniejszych członków łódzkiego gangu zwanego "Ośmiornicą" robi pompki, gimnastykuje się przed telewizorem i w samej bieliźnie przechadza się po celi. Taki obraz pokazał film z celi dla niebezpiecznych przestępców w areszcie śledczym w Piotrkowie Trybunalskim, który dwa lata temu wyciekł do sieci. Jak dziś wygląda codzienny żywot przestępców skazanych na pobyt w specjalnych więziennych oddziałach dla "niebezpiecznych"? Czy rzeczywiście status "N" czyni ich pobyt za kratkami bardziej dotkliwym?
"Otwierają i wchodzę na dziedziniec więzienny. Jasno, bo świecą lampy rtęciowe. Idziemy do właściwego budynku. Duży, z czerwonej cegły i bardzo stary" - tak zaczął się pobyt w więzieniu Aleksandra Gawronika, byłego senatora, a w 1990 najbogatszego człowieka w Polsce. Gawronik w 2004 roku został skazany na osiem lat więzienia za oszustwa celne i podatkowe. Po wyjściu zza krat wydał książkę zatytułowaną "Tam", będącą jego więziennym pamiętnikiem. I choć nie siedział w oddziale dla niebezpiecznych, na kartach swojej książki dostarcza wielu obserwacji o codziennym życiu przestępców niechlubnej kategorii "N".
"Rygory wobec nich są brutalne. Argumenty tylko siłowe - zupełnie niepotrzebnie, bo wywołują furię. Może i o to chodzi? Gdy w końcu skopią człowieka, to im ulży i nie będą zawracali głowy podwyżkami" - pisze. Więzienna przemoc to z pewnością coś, co wyróżnia niebezpiecznych więźniów na tle wszystkich lokatorów polskich zakładów karnych. Ale czy rzeczywiście ich żywot jest tak ciężki, jak można sobie wyobrazić oglądając amerykańskie dokumenty o najniebezpieczniejszych skazańcach?
Jak zostać "niebezpiecznym"
O tym, kto zostaje więźniem kategorii "N", decyduje kodeks karny wykonawczy. Przepisami kodeksu posiłkuje się zaś specjalna komisja penitencjarna, która ostatecznie decyduje o skierowaniu konkretnego więźnia do oddziału dla niebezpiecznych. I tutaj pojawia się pierwszy mit o więźniach kategorii "N". Nie zostają nimi bowiem tylko seryjni mordercy, gangsterzy czy gwałciciele. - Za niebezpiecznych uznawani są także ci, których zachowanie w trakcie pobytu w zakładzie karnym stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa zakładu - mówi naTemat kpt. Tomasz Wacławek, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie.
Zdarza się, że "N" zostaje więzień skazany za drobną kradzież, który na przykład notorycznie wdaje się w bójki. - Ostatnimi czasy mieliśmy też inne przypadki. Paru osadzonych próbowało wzniecić niepokój, czyli organizowało zbiorowe wystąpienie w zakładzie karnym - ujawnia mjr Michał Niedbała z zakładu karnego w Sztumie, jednego z szesnastu w Polsce, które mają u siebie specjalny oddział dla niebezpiecznych.
Słowem - nie zawsze powszechne wyobrażenie "niebezpiecznego" zgadza się z tym, co rzeczywiście ma na sumieniu.
Luksus jednoosobowej celi
Z pozoru może się też wydawać, że rezydowanie w oddziale dla niebezpiecznych to w więziennej rzeczywistości piekło, od którego skazańcy bronią się rękami i nogami. Czy rzeczywiście? - Oni żyją sobie właściwie tak, jak pozostali skazani. Niejednokrotnie uważają nawet, że pobyt tam jest zdecydowanie wygodniejszy. Na zwykłych oddziałach cele są wieloosobowe i przeludnione. Wiadomo, że gdzie wiele charakterów, tam dochodzi do wielu nieporozumień - zaznacza mjr Michał Niedbała.
W oddziałach dla "N" więźniowie mieszkają najczęściej w celach jedno lub dwuosobowych. - Zasady bytowe nie różnią się niczym od warunków, jakie mają inni. Obostrzenia dotyczą stałego wyposażenia cel. Łóżka, krzesła, szafki są na stale przytwierdzone do podłoża - dodaje Niedbała.
"Wąziutka - 119 cm, krótka - 360 cm, z pancernym kloszem na żarówce" - tak zapamiętał swoją celę były senator Aleksander Gawronik, który był "zwykłym więźniem". Z punktu widzenia powszechnych narzekań na zatłoczone więzienne klitki, niewątpliwie jednoosobowe cele dla "N" można uznać za spory luksus.
Żywot niebezpiecznego
Życie codzienne skazanych w czerwonych kostiumach (oznaczają: "uwaga, jestem niebezpieczny") także nie różni się dramatycznie od żywotu innych osadzonych. Pobudka o 5:00, apel, śniadanie, spacery, sale widzeń, zajęcia sportowe, obiad - to wspólne elementy więziennego dnia.
Gdzie są różnice? - Ze względów bezpieczeństwa niebezpieczni nie mogą wykonywać pewnych prac, nie mogą uczyć się w szkole, nie mogą przebywać razem z innymi więźniami, nie mogą pracować poza oddziałem, który nie jest wyposażony w dodatkowe zabezpieczenia. Inne są procedury związane z poruszaniem się, konwojowaniem, wyposażenia - wylicza kpt. Tomasz Wacławek z Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie. Ale czy na przykład indywidualny tok nauczania "N" zamiast nauki w większej grupie można uznać za represję?
Wygląda na to, że w standardach resocjalizacji niebezpiecznych więźniów zbliżamy się do Norwegii. Przy okazji sprawy mordercy Breivika zobaczyliśmy, jak wyglądają cele w więzieniu Halden, gdzie wyroki odsiadują skazańcy kategorii "N". Nie tylko więźniowie chcieliby się tam przeprowadzić.