Niepodległa, stabilna finansowa, z udziałami w Antarktydzie – tak ma wyglądać Szkocja za 2 lata zdaniem tamtejszych władz autonomicznych, które rozpoczęły negocjacje z rządem Wielkiej Brytanii w sprawie szkockiego referendum niepodległościowego.
Miałoby się ono odbyć na jesieni 2014 roku. Londyn wolałby wcześniejszą datę, gdyż liczy, że atmosfera niepewności w czasach kryzysu wpłynie na utrzymanie Unii i zniechęci do secesji.
Szkocja to największy producent ropy naftowej w Unii Europejskiej. Gdyby istniała jako samodzielny byt, zdaniem rządu w Edynburgu, byłaby państwem niezwykle bogatym i cieszącym się dostatkiem. Ponadto na mocy ustawy o szkockim samorządzie tamtejszy rząd posiada udziały w brytyjskim sektorze Antarktydy. Nie zamierza z nich zrezygnować nawet po wyjściu z Unii, mimo iż te przywileje otrzymał przypadkowo.
Największe agencje raitingowe burzą jednak szkockie marzenia. Ich zdaniem samodzielne państwo nie miałoby szans na najwyższy raiting AAA. Młody kraj, opierający się głównie na ropie, byłby bardzo podatny na wahania gospodarcze. Agencje przypominają również, że rząd w Edynburgu zapomina o zobowiązaniach wobec Londynu. Aktywa Royal Bank of Scotland i Halifax Bank of Scotland w czasie kryzysu uratowane zostały środkami z brytyjskiego budżetu.