Gdy rozpoczyna się „House”, rzeczywisty świat przestaje dla ciebie istnieć? Odliczasz dni do nowego sezonu „Gry o tron”? Najnowsze seriale telewizyjne to dużo więcej niż tylko dobra telewizja. Mamy na ich punkcie prawdziwą obsesję! Co czyni je tak wciągającymi czy wręcz – uzależniającymi?
Reklama.
W wolnym czasie preferujemy szybkie sceny
Wielu z nas z pewnością udało się zauważyć, że większość seriali bazuje na szybkich zmianach scen lub twarzy bohaterów widocznych na ekranie. Jak podaje Robert Kubey, psycholog i pracownik naukowy Uniwersytetu Rutgers w New Jersey, ma to na celu utrzymanie nas przy odbiorniku. W sytuacji takiej mówimy o szybkich cięciach lub szybkim montażu. Okazuje się, że zabieg ten jest szczególnie atrakcyjny dla telewidza, który w konsekwencji spędza przed ekranem dużo więcej czasu, niż zamierzał.
Taktykę tę wykorzystują także twórcy reklam. Jeżeli choć na chwilę odwrócisz uwagę od ekranu, na pewno coś przeoczysz. Zdaniem psychologa, zachowanie to wpisane jest w ludzką biologię – znane jest pod nazwą reakcji orientacyjnej. Jest to umiejętność odpowiadania na pojawiający się w naszym otoczeniu ruch. Reakcja orientacyjna stymulowana jest szybko zmieniającymi się scenami serialu – jesteśmy tak pochłonięci akcją, że odwrócenie wzroku często sprawia nam niemalże fizyczną trudność.
Zainteresowanie kontrolowane
Badacze z Uniwersytetu Princeton odkryli, że im lepiej reżyser kontroluje to, co pojawia się w poszczególnych scenach, tym bardziej wciągają one widzów. Psycholog Uri Hasson za pomocą rezonansu magnetycznego przyjrzał się mózgom uczestników badania, którzy oglądali urywki produkcji „Dobry, zły i brzydki”, „Pohamuj entuzjazm”, „Bang! You’re Dead” Alfreda Hitchcocka oraz materiał ukazujący Washington Square Park w Nowym Jorku. Celem badania było określenie, które sceny przyciągały największą uwagę oglądających.
Badacze zauważyli, że im bardziej reżyser kontrolował daną scenę, tym bardziej wydawała się ona wciągająca i angażująca. Na przykład, każdy kadr filmu Alfreda Hitchcocka był zaplanowany i intencjonalny. Dokładnie określił on, na co powinien patrzeć widz i większość z nich rzeczywiście skupiała uwagę na wskazanym punkcie. Podobna strategia stosowana jest przez wielu twórców seriali telewizyjnych.
Najbardziej oczywistym i prawdopodobnie najczęściej wykorzystywanym zabiegiem jest jednak pozostawianie telewidza w niepewności. W ostatniej scenie odcinka lub, co gorsza, sezonu, głównego bohatera spotyka przeważnie coś niezwykłego, niewyjaśnionego lub strasznego, a aby poznać jego dalsze losy, trzeba ponownie włączyć telewizor. Zdaniem Kubeya, w wielu serialach taktyka ta stosowana jest nawet przed przerwą reklamową i zapewnić ma, że w międzyczasie widz nie zmieni kanału.
W serialach pociąga nas seks i przemoc
Człowiek został zaprogramowany w taki sposób, że reaguje na seks i agresję – i jedno, i drugie konieczne jest bowiem do przetrwania. Jednak z tych dwóch rzeczy zdecydowanie bardziej pociąga nas pierwsza. Telewidz pragnie przekonać się, czy serialowa para w końcu skonsumuje związek, przez co trudno jest mu oderwać się od kanapy. Seks jest dla nas atrakcyjny, ponieważ w ten sposób prokreujemy i nawet samo oglądanie gorących scen sprawia nam przyjemność.
Przemoc, z drugiej strony, dla wielu z nas nie jest atrakcyjnym widokiem. Dlaczego więc brutalne i niebezpieczne sceny kuszą tak wielu fanów seriali? W jednym z ostatnich badań, przeprowadzonym przez specjalistów z Uniwersytetu w Augsburgu i Uniwersytetu Wisconsin-Madison, ujawniono, że ludzie chętniej oglądają krwawe lub brutalne sceny, jeżeli mają one sens – na przykład służą zemście lub wymierzeniu sprawiedliwości. Jak podkreśla autorka badania, Anne Bartsch, być może przemoc, którą można wytłumaczyć, wywołuje uczucie empatii w stosunku do ofiar, podziw dla odważnych czynów czy autorefleksję na temat gwałtownych impulsów. Inni badacze wskazują, że podczas gdy przemoc niekoniecznie nas pociąga, podobnie jak w przypadku scen erotycznych, przyjemność sprawiają nam oczekiwanie, emocje i napięcie.