- Jesteście bohaterami. Wy, to najlepsze co ma Ukraina - mówiła do zebranych na kijowskim Majdanie uwolniona w sobotę Julia Tymoszenko. - Marzyłam o tym, żeby was zobaczyć. Tę siłę, która zmieniła wszystko - dodała była premier. W przeciwieństwie do Witalija Kliczki i Arsenija Jaceniuka, Tymoszenko nie szczędziła ostrych słów pod adresem reżimu i zagrzewała do dalszej nieustępliwej walki.
"Bohaterka, bohaterka" - skandowali zebrani na Majdanie, gdy na scenie pojawiła się Julia Tymoszenko. Była premier, która w sobotę opuściła mury więzienia w Charkowie szybko przeszła od podziękowań dla walczących opozycjonistów do żądań surowego ukarania dotychczasowych władz. - Janukowycza i jego ekipę trzeba przywieźć na Majdan - grzmiała.
Tymoszenko stanowczo podkreślała, iż brak rozliczenia reżimu Wiktora Janukowycza "będzie hańbą dla wszystkich Ukraińców". - W żadnym wypadku nie macie prawa opuścić Majdanu, póki nie zakończą się zmiany. Wy jesteście siłą, która nie pozwoli nikomu wycofać się - mówiła do zebranych.
Najważniejszym momentem przemówienia wzruszonej Julii Tymoszenko były jednak przeprosiny, które postanowiła złożyć w imieniu całej klasy politycznej rządzącej Ukrainą przez ostatnie lata. - Chcę prosić o wybaczenie. Proszę o wybaczenie w imieniu wszystkich polityków. Oni nie byli warci żadnej kropli krwi, którą przelaliście za Ukrainę. Chcę zrobić wszystko, byście zobaczyli innych polityków na najwyższych stanowiskach - przysięgała przed wielotysięcznym tłumem.
Janukowycz chciał uciec?
W międzyczasie potwierdziły się informacje mówiące o tym, iż ludzie dotychczasowego reżimu uciekają do Rosji. Azylu na Kremlu chcą szukać m.in. wpływowy szef charkowskiej administracji obwodowej Mychajło Dobkin i burmistrz Charkowa Hennadij Kernes. O ich wylocie do Rosji poinformowały ukraińskie służby graniczne. To one miały tymczasem uniemożliwić podobną ucieczkę samemu Wiktorowi Janukowyczowi.
- Wiktor Janukowycz próbował wejść do samolotu lecącego do Rosji, ale powstrzymali go funkcjonariusze straży granicznej - poinformował nowy spiker ukraińskiego parlamentu Ołeksandr Turczynow w rozmowie z korespondentem agencji Interfax-Ukraina.
Chaos informacyjny
Na początku dnia wydawało się, że dymisja Janukowycza jest już przesądzona. Telewizja Espreso.tv doniosła, że prezydent poinformował o rezygnacji na piśmie, a kolejni ukraińscy parlamentarzyści potwierdzali tę wiadomość. Chwilę później dementi wystosowała jednak bliska współpracowniczka prezydenta Hanna Herman.
Sam Janukowycz pojawił się na antenie telewizji UBR z nagranym wcześniej wystąpieniem. "Nie podam się do dymisji. Decyzje parlamentu są niezgodne z prawem. Niczego nie będę podpisywał" – powiedział. Rewolucję na Majdanie porównał do "faszystowskiego przewrotu", jaki miał miejsce w Niemczech lat 30. "Nie będę niczego podpisywał z bandytami, którzy terroryzują Ukrainę" – dodał.
Poskarżył się też na prześladowania jego zwolenników. Według niego szef parlamentu zrezygnował, bo został zastraszony. Sam zadeklarował, że nie boi się i nie opuści Ukrainy.
Piknik w rezydencji
Tymczasem w ciągu całego dnia opozycja z Majdanu publikuje na Twitterze kolejne zdjęcia z jego prywatnej rezydencji pod Kijowem, na teren której dostali się aktywiści i zwykli mieszkańcy stolicy. W jednej z budek strażniczych znaleziono zdjęcia Tatiany Czornowił, znanej dziennikarki, która kilka tygodni temu została brutalnie pobita. Był też spis numerów rejestracyjnych i zdjęcia samochodów, którymi mogła poruszać się kobieta. Janukowycz gromadził również dokumenty dotyczące dziennikarzy - "najbardziej niebezpiecznych jednostek".