196 [url=http://shutr.bz/1dpPc8B]książek[/url] w 365 dni - z takim zadaniem zmierzyła się brytyjska pisarka Ann Morgan
196 [url=http://shutr.bz/1dpPc8B]książek[/url] w 365 dni - z takim zadaniem zmierzyła się brytyjska pisarka Ann Morgan fot. shutterstock.com
Reklama.
W czasach kiedy przeczytanie jednej pozycji rocznie dla wielu jest progiem niemożliwym do przeskoczenia, osiągnięcie Brytyjki wydaje się nieprawdopodobne. Jak przyznaje pisarka, samo pochłanianie lektur nie było najtrudniejszym zadaniem. Jeszcze trudniejsze okazało się znalezienie angielskojęzycznych wersji książek z odległych zakątków ziemi.
Jak urozmaicić swoje życie?
Kolekcja książek Morgan, oprócz kilku indyjskich powieści oraz dziwnych książek australijskich i południowoafrykańskich, składa się głównie z tytułów literatury brytyjskiej i amerykańskiej. Chociaż uważała się za osobę kosmopolityczną, to czuła, że czegoś jej brakuje. Z tej potrzeby zrodził się pomysł przeczytania po jednej książce z całego świata (195 państw uznawanych przez ONZ oraz były członek ONZ - Tajwan). A wszystko to w czasie jednego roku. Wyzwanie Morgan zaczęła realizować na początku 2012 roku.
- Wiedziałam, że jest to mało prawdopodobne, aby znaleźć publikacje z prawie 200 krajów na półkach mojej lokalnej księgarni. Postanowiłam zapytać czytelników z całego świata o pomoc. Założyłam bloga o nazwie „Przeczytać świat w 365 dni”, na którym każdy mógł zgłosić swoje propozycje książek do przeczytania - pisze Morgan na stronie BBC. Warunek był jeden: książki muszą posiadać swój angielski odpowiednik.
Reakcja internautów przerosła jej najśmielsze oczekiwania. Pisarka otrzymywała mnóstwo odpowiedzi. Zgłaszali się również wolontariusze, który zaczęli poszukiwać tytułów z najmniej dostępnych krajów. - Kilku pisarzy, jak Ak Welsapar z Turkmenistanu czy Juan David Morgan z Panamy, wysłali mi niepublikowane tłumaczenia swoich powieści - wyjaśnia Morgan.
English, please
Jedynie 4,5 proc. dzieł literackich publikowanych w Wielkiej Brytanii to tłumaczenia. Jak podkreśla pisarka, najgorzej było z powieściami w krajach francusko- i portugalskojęzycznych. W przypadku Mozambiku, Gwinei czy Madagaskaru, Brytyjska musiała polega jedynie na niepublikowanych rękopisach. Jeszcze gorzej było z dziełami z Wysp św. Tomasza w Zatoce Gwinejskiej, gdzie angielski egzemplarz dostarczyli wolontariusze, którzy ochoczo zabrali się do tłumaczenia. - Na wyspach Marshalla znaczniej łatwiej było uzyskać zgodę lokalnego szamana na wysłuchanie miejscowych opowiadań, niż zdobyć ją na piśmie - dodaje pisarka.
Szczęście jednak jej sprzyjało. Choć w połowie 2011 r. powstało nowe państwo - Sudan Południowy. W kraju, który stał na skraju ubóstwa i miał za sobą wieloletnie doświadczenia wojny domowej, ciężko było oczekiwać, że znajdzie się tam chociaż jedna miejscowa książka. Z pomocą przyszła jednak pisarka Julia Duany, która specjalnie na tę okazję napisała powieść dla Ann Morgan.
Otwarty umysł
Co na tym przedsięwzięciu zyskała Brytyjka, oprócz nieprzespanego roku i zrealizowania swojego niezwykłego wyzwania? - Wysiłek był tego wart - triumfalnie podkreśla Morgan. Jak tłumaczy, dzięki temu poznawała świat patrząc na niego nie swoimi oczami, ale oczami tych ludzi, którzy opisywali go w swoich dziełach.
- Dzięki utalentowanym pisarzom mogłam zasmakować czegoś, czego zwykli podróżnicy rzadko są w stanie doświadczyć - podkreśla. Morgan dodaje również, że to doświadczenie zmieniło jej sposób myślenia i postrzegania świata. - To wspólne zaangażowanie wielu ludzi uświadomiło mi, że nie jestem osamotniona na świecie, że jestem częścią wielkiej sieci, która rozciąga się na cały świat - powiedziała pisarka.

Źródło: BBC