Rozpoczyna się nowy sezon „Gry o tron”. Wszyscy fani przygotowują się do oglądania, mało kto interesuje się grą o tron, która toczy się u nas. Choć u nas to nie gra, to zajadła walka! O tron potykać się będą dwaj giganci naszej sceny w politycznej, twórca teorii zamachu smoleńskiego Antoni Macierewicz oraz ojciec Rydzyk, aktualnie zamachu przeciwnik, który jest oczywiście ojcem tylko niektórych dzieci bożych, bo i tu nastąpił podział dusz, żeby nie powiedzieć: schizma.
Krystyna Kofta. Pisarka, felietonistka Twojego Stylu. Urodzona w czepku
Prezes Jarosław Kaczyński jest i nie jest zwolennikiem zamachu. Jest i nie jest fanem ojca Rydzyka. Jest jak ta księżniczka z „Baśni z tysiąca i jednej nocy”, która dostała zadanie: miała wystąpić nago i być ubrana, pojawiła się więc przyodziana w sieć. Miała jechać konno i iść pieszo, siadła więc na kucyku, jechała, nogami przebierając po ziemi. Tak i prezes zaplątany w sieć, siedząc na kucyku przebiera nogami i czeka co wyniknie z walki gigantów. Sam już gigantem nie jest, ale tron wciąż mu się marzy. Kombinuje, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Jednak nie zawsze tak się dzieje, chyba, że bój toczyłby się do krwi ostatniej, wtedy owszem, może zacząć grę o tron na zgliszczach. Ma słaby PR, bo jego spin doktor, miłośnik Pinocheta przeszedł do głównego rywala, Tuska z PO. Można się dziwić, że go tam wzięto, ale w trudnych czasach bierze się wszystko.
Starcia w naszej polityce przybierają na sile zawsze w okolicy rocznicy katastrofy smoleńskiej, a teraz jeszcze dodatkowo w przededniu wyborów do Parlamentu Europejskiego. Do starcia na ringu gotuje się obrońca dzieci poczętych bokser Adamek, który jako misjonarz, prowadzący krucjatę, ma nawracać unijnych niedowiarków w PE. Oddelegował go przewodniczący Ziobro. Szansę na zwycięstwo ma biedny Adamek mniej więcej taką jak w walce z Kliczką. Oglądałam tę walkę. Niestety. Bóg mi świadkiem, albo i nie, że chciałam kibicować Polakowi, mówiąc jak Gowin: Dobre bo polskie. Na ogół wybieram polskie produkty, za Biedronkami nie przepadam, zwłaszcza gdy ich macki sięgają po kino Femina. Niestety, nie dało się kibicować naszemu! Kliczko bawił się z Adamkiem jak kot z myszą, mógł go znokautować w drugiej rundzie, ale pozwolił mu powalczyć. Kliczko też bokser, ale doktor socjologii. Głowę ma 'w porzo', bo to on wygrywał przez nokaut, a nie on był nokautowany.
Chyba do startu z PiS-u, szykuje się jedna z wdów po panu Gosiewskim, nie wiem która. Tu też idzie ostra gra o tron, o spuściznę. Zażądano od pierwszej żony, by ta zrzekła się nazwiska, mimo że miała dziecko z tego małżeństwa. Czy w takim razie dziecko poczęte z tej kobiety, też ma się zrzec nazwiska ojca? Pamiętam, że były tam jakieś problemy z płaceniem alimentów, ale wszystko przykrył smoleński pył. Interesowało mnie wtedy, czy ortodoksyjny katolik może się rozwodzić i żenić ponownie? No ale to zależy od tego kim jest.
Najważniejsza będzie gra o tron główny. Czy będziemy umierać z nudów pod panowaniem PO, po raz trzeci z rzędu, czy ze śmiechu, jeśli zwycięży prezes. Boi się osamotnienia, dlatego znów miotełką z piór odkurzył ukrytego w komórce Macierewicza, dlatego wyciągnął z kącika poseł Pawłowicz, dalej zwaną profesorem. Muszą jątrzyć, obrażać, żeby elektorat nie wpadł w letarg. Jeżeli jednak nie uda się panu prezesowi pogodzić z dawnym ojcem duchowym, nie ma co marzyć o zwycięstwie.