Kibice Wisły Kraków przecierają oczy ze zdumienia. Bieżący sezon w wykonaniu ich zespołu jest istnym pasmem niepowodzeń. Po wczorajszej porażce z Ruchem Chorzów w półfinale Pucharu Polski, "Biała Gwiazda", praktycznie straciła szansę na grę w Europejskich Pucharach. W lidze jest dopiero ósma. Przedstawiamy pięć powodów, dla których Wisła gra ostatnio tak słabo.
Wisła Kraków najprawdopodobniej po raz drugi w XXI wieku nie zakwalifikuje się do europejskich rozgrywek. Drużyna Michała Probierza zamknęła sobie wczoraj jedną z "dróg do Europy" - odpadła z Pucharu Polski z Ruchem Chorzów. Choć zagrała z pasją i zaangażowaniem, nie zdołała wyeliminować ekipy Waldemara Fornalika, która jest rewelacją tegorocznych rozgrywek piłkarskich w Polsce.
W pierwszym meczu w Chorzowie Ruch wygrał 3:1. W rewanżu Wisła musiała zagrać odważniej i zaatakować. Po regulaminowych 90-minutach było 3:1 dla gospodarzy. Po dramatycznych karnych lepsi okazali się jednak goście.
Paradoksalnie, mimo najlepszego występu w tym sezonie, piłkarze z Krakowa, ponieśli jedną z największych porażek w sezonie. Kolejną, po odpadnięciu z eliminacji Ligi Mistrzów i z Ligi Europejskiej. Skoro nie można przez krajowy puchar, to może w lidze Wiślacy wywalczą sobie awans do Europy? Nic bardziej mylnego. Ósme miejsce i aż 14 punktów straty do liderującej Legii Warszawa. Ten sezon krakowscy działacze mogą już z góry uznać za stracony. Przyjrzyjmy się przyczynom wiślackiej klęski.
1. Płacą za grę w pucharach
Los bywa przewrotny. Sami piłkarze Wisły przyznają, że przyczyną nieudanego sezonu jest ich aktywny udział w tegorocznych rozgrywkach europejskich. Pomocnik Ivica Illiev przyznał się do tego po wczorajszym spotkaniu z Ruchem. - Sezon zaczął się dla nas całkiem nieźle, graliśmy w Lidze Europy. Tylko, że teraz płacimy za to wysoką cenę. Obecne rozgrywki są bardzo dziwne - twierdzi liev.
To smutne, że mistrz Polski nie potrafi poradzić sobie na kilku frontach i przyczyn słabej formy doszukuje się europejskich występach. Wisła płaci za to, że przez cały sezon dysponuje bardzo krótką ławkę rezerwowych. Gra kilkunastoma zawodnikami. Dlaczego? Albo kontuzje eliminują resztę drużyny, albo trenerzy nie chcą stawiać na młodzież. - Każda porażka w Europie przyczyniała się też do zwiększenia kryzysu mentalnego wśród piłkarzy, jak i w całym klubie - podkreśla z kolei trener Stefan Białas.
2. Wisła popełnia błędy Legii
Zdaniem Białasa Wisła idzie śladami warszawskiej Legii, której włodarze dwa lata temu, jeszcze przed zakończeniem sezonu, zapowiedzieli, że nie przedłużą umowy z kilkoma zawodnikami. Podobnie jest teraz w Krakowie. - Zawód piłkarza jest dośc specyficzny. Nie można na trzy miesiąc przed końcem sezonu publicznie wypowiadać umowy swoim graczom - twierdzi Białas.
Po zakończeniu rozgrywek kontrakty wygasną dziewięciu piłkarzom krakowskim. Klub zaś od dawna nie ukrywa, że większość z nich odejdzie. Powstała taka dziwna sytuacja: część zawodników musi grać wiedząc, że i tak nie zostaną z nimi przedłużone kontrakty. Nic dziwnego, że kuleje u nich motywacja. Z tymi, którym za trzy miesiące kończą się umowy, działacze rozpoczęli rozmowy tylko z bramkarzem Sergiejem Pareiką i pomocnikiem Radosławem Sobolewskim. Wisłę prawdopodobnie opuszczą David Biton, Gervasio Nunez i Junior Diaz, Tomas Jirsak, Filip Kurto, Michael Lamey i Dragan Paljić.
3. Źle zarządzany klub
Zdaniem wielu, polskie kluby od lat nie są zarządzane w profesjonalny sposób. Dotyczy to także Wisły Kraków. Publiczne informowanie piłkarzy w trakcie rozgrywek, o tym, że nie mogą liczyć na dalszą karierę w klubie, jest tego przykładem. - Sytuacja Wisły przypomina mi powtarzające się w kółko historie innych polskich drużyn - twierdzi Jan Nowicki, aktor, a prywatnie kibic "Białej Gwiazdy". - Na problemy "Białej Gwiazdy" trzeba spojrzeć szerzej. Wszystko bierze się z tego, iż nasz rodzimy futbol jest generalnie głęboko nieprofesjonalny. W ekipach brakuje przemyślanego planu działania. Nie ma stabilności, nie ma kontynuacji. Czasami myślę, że wszystko jest dziełem przypadku. To, że Ruch gra teraz dobrze - w dalszej perspektywie nie musi nic konkretnego oznaczać. Za miesiąc może prezentować się dużo gorzej. W tej samej Wiśle jeszcze jakiś czas temu cudzoziemcy grali przyzwoicie. Dziś zaś obwiniani są za głównych sprawców całego nieszczęścia klubu - przekonuje Nowicki.
4. Mniej obcokrajowców, więcej Polaków
W bieżących rozgrywkach Wisła Kraków jest wyjątkowo mało "polska". Po tym, jak kontuzji doznał Radosław Sobolewski, jedynym Polakiem, który ma pewne miejsce w składzie "Białej Gwiazdy", jest kapitan Cezary Wilk. A obok niego grają przedstawiciele prawie całego świata. Jest Kostarykanin Diaz, są Izraelczycy Melikson i Biton, są reprezentanci Estoni, Serbii i Słowenii. Każdemu trenerowi trudno ujarzmić taką swoistą "Wieżę Babel". Ponadto nie identyfikują się z nią kibice. - Fani zespołu muszą czuć więź ze swoją drużyną, z jej zawodnikami. Dlatego musi w niej grać więcej Polaków, osób z samego Krakowa. By ich krewni mogli pojawić się na trybunach. By publiczność wiedziała, komu właściwie kibicuje - wskazuje Białas.
W ostatnim czasie frekwencja na stadionie Wisły Kraków jest dramatyczna. Dość pomyśleć, iż wczorajsze spotkanie półfinałowe z Ruchem, najważniejsze w sezonie, oglądało ledwie 6 tysięcy osób. A trybuny mogą pomieścić aż 33 tysiące.
Były selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Engel zwraca też uwagę na dobór piłkarzy.
- W Wiśle od lat źle funkcjonuje polityka kadrowa. Przez lata odchodzili z niej najlepsi piłkarze. Ostatnio zaś zbyt chętnie stawiano jedynie na obcokrajowców. Niektórzy z nich okazali się przereklamowani. Jeśli chciałbym Pan dziś sprzedać część z nich, znalezienie potencjalnych kupców mogłoby okazać się niemożliwe - twierdzi Engel.
5. Praca z młodzieżą
Działacze Wisły powinni wziąć przykład z Legii i postawić na młodych zawodników. Przykłady Michała Czekaja, czy ostatnio Alana Urygi, pokazują, że zdolna krakowska młodzież potrafi zaskoczyć. - Gdyby w Wiśle bardziej stawiano na nastoletnich graczy, to być może ruszyłaby tam swoista "maszyna talentów". A tak, polscy piłkarze, mogą nie chcieć przechodzić do Białej Gwiazdy. Jaki w tym sens, skoro najprawdopodobniej nie dostaną pod Wawelem szansy na zaprezentowanie swoich możliwości - zaznacza Białas.