"Gdy widzi się taką małą dziewczynkę, to serce pęka". To on wyłowił 11-latkę w Darłowie

Mateusz Marchwicki
Tragedia w Darłowie, gdy troje dzieci spadły z falochronu i utonęły w morzu wstrząsnęła całą Polską. Teraz przed siłą żywiołu jakim jest morze ostrzega Andrzej Stępkowski, szef WOPR Powiatu Sławieńskiego, który wyłowił ciało 11-letniej dziewczynki.
Wstrząsające słowa ratownika, który wydobył ciało dziewczynki. Fot. facebook.com/Paweł Breszka
Z szefem ratowników rozmawiał "Dziennik Bałtycki". Stępowski przyznaje, że mimo wyuczonego już automatyzmu, wyciągane zwłok dziecka zawsze wywołuje skrajne emocje.

– W pewnym momencie włącza się tzw. automatyzm. Jednak, gdy widzi się taką małą dziewczynkę, to serce pęka. Takim poszukiwaniom towarzyszy też myśl, że trzeba znaleźć daną osobę, aby jej bliscy mieli szansę na ostatnie pożegnanie z nią. Takie akcje pamięta się latami – powiedział.
Ratownik potwierdził także, że dzieci nie powinny w ogóle znaleźć się w okolicach głazów narzutowych przy falochronie. – Tam fale bardzo mocno uderzają o głazy i się od nich odbijają, czy też cofają, powodując silny i bardzo mocny prąd wsteczny. Ten prąd musiał zabrać dwójkę dzieci w morze – stwierdził szef miejscowego WOPR-u.


W rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" wytłumaczył też, jak działają prądy wsteczne, które są bardzo niebezpieczne dla każdego, kto wejdzie do morza i nie zachowa podstawowych zasad bezpieczeństwa.

Andrzej Stępowski wspomniał także o zachowaniu turystów, którzy nagminnie lekceważą czerwone flagi i skaczą do wody z falochronów i drewnianych słupów, które w połączeniu z falami i prądami są śmiertelnymi pułapkami.

źródło: dziennikbałtycki.pl

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej