Dziwny trend dotarł do Polski. Bilety na... trening z kozami wyprzedały się błyskawicznie

Katarzyna Michalik
Joga to ćwiczenia, które chyba najczęściej zyskują nowe odmiany i trudno je wszystkie spamiętać. Po śmiechojodze, bikram jodze czy ćwiczeniach z winem bądź piwem przyszedł czas na goat yoge, czyli trening z... kozami. Ten dziwaczny trend niemal od roku podbija USA, a teraz trafił do Polski.
Goat yoga brzmi absurdalnie, a jednak ludzie ją pokochali. Można jej spróbować również w Polsce Fot. Instagram/ goattobezen, prone.pigeon
Pozycja pies z głową w dół ( i kozą na plecach)
Kiedy kilka miesięcy temu pisałam o "pijanej jodze" , wydawało mi się, że to pomysł dość dziwny, żeby nie powiedzieć bezsensowny. Ale kieliszek wina połączony z ćwiczeniami przestaje szokować, kiedy usłyszy się o jodze z... kozami. A konkretnie małymi kózkami, które w trakcie treningu od czasu do czasu mogą wskoczyć nam na plecy. Po co?

Kozy przebywają z uczestnikami zajęć i już sam ten fakt okazuje się dla niektórych wyjątkowo relaksujący. Dodatkowa możliwość dotknięcia małej kózki jest rozczulająca i sprawia, że na twarzach ćwiczących pojawia się mimowolny uśmiech.


Sam pomysł był dość nowatorski i eksperymentalny, jednak w Stanach spodobał się tak bardzo, że zajęcia cieszą się ogromną popularnością.
We wrześniu "goat yogi" będzie można spróbować również w Polsce, a konkretnie w schronisku w Korabiewicach.

Trening poprowadzą dwie doświadczone instruktorki, a wspomagać je będzie 40 małych kózek, które będą kręcić się między ćwiczącymi. Bilety na pierwsze zajęcia zostały wykupione błyskawicznie, ale schronisko zapowiedziało już możliwość kolejnych wydarzeń.
Ten, kto obawia się, że zajęcia to miła rzecz dla człowieka, ale niekoniecznie dla kozy, jest w błędzie. W całym przedsięwzięciu chodzi przede wszystkim o wsparcie schroniska, które utrzymywane jest wyłącznie z datków i darowizn oraz oczywiście o dobrą zabawę.

– Kozy są oswojone, towarzystwo ludzi nie jest dla nich stresujące. Cały dochód z wydarzenia przeznaczamy na zapewnienie im pokarmu na zimę – tłumaczy Marta Karczewska, instruktorka jogi ze studia Stan Skupienia. – Żartobliwie mówiąc, kozy są na nieco innym poziomie zaawansowania praktyki. Będą raczej uczestniczyć niż ćwiczyć, no chyba, że same zechcą – dodaje.

Karczewska nie wyklucza, że zwierzaki będą zainteresowane matami do jogi i z chęcią będą na nie wchodziły, bo są z natury bardzo towarzyskie. Zajęcia, poza regularnymi ćwiczeniami i relaksem, na pewno zapewnią uczestnikom dużo śmiechu.