"Dał życie to i je zabrał". Stowarzyszenie walczące o prawa ojców broni Tomasza M.

redakcja naTemat
Za rozszerzone samobójstwo w sali zabaw odpowiedzialne są sądy, a ojciec miał prawo zabić swoje dziecko – piszą aktywiści Dzielnego Taty, organizacji, które deklaruje, że walczy o prawa ojców. Stowarzyszenie obwinia za śmierć ojca i dziecka sądy rodzinne, które często przyznają dzieci matkom.
Stowrzyszenie Dzielny Tato broni Tomasza M., który prawdopodobnie otruł siebie i dziecko w sali zabaw na Bemowie. Fot. Facebook / Tomasz M.
Tomasz M., który prawdopodobnie otruł siebie i czteroletniego syna, stał się "bohaterem" stowarzyszenia Dzielny Tato, które jest znane z walki o prawa ojców. Dzielni ojcowie deklarują , że "nie oceniają jego czynów" i oskarżają m.in. sądy rodzinne (które często przyznają prawo do opieki matkom), Zbigniewa Ziobrę i Patryka Jakiego.





Już wcześniej mogło dojść do tego, co zdarzyło się na warszawskim Bemowie. Podczas jednego z porwań M. wszedł z dzieckiem na dach budynku i groził, że zrobi sobie i synowi krzywdę.

Przypomnijmy, że do tragedii doszło w niedzielę w sali zabaw w warszawskim Bemowie
. Wszystko wskazuje na to, że 34-latek otruł siebie i swojego czteroletniego syna. Mimo podjętej reanimacji obaj zmarli. Wstępne wyniki sekcji zwłok wykazały, że doszło do niewydolności krążeniowo-oddechowej. Nie stwierdzono żadnych obrażeń zewnętrznych. Na miejscu zdarzenia znaleziono pojemniki, w których mogła znajdować się trucizna.