"Super Express" pokazał, jak Dariusz K. żyje w więzieniu. Warunki są "luksusowe" jak na zakład karny

Bartosz Świderski
Były mąż Edyty Górniak Dariusz K. po śmiertelnym potrąceniu kobiety został skazany na sześć lat więzienia. Przebywa teraz w zakładzie karnym koło Łomży w Grądach-Woniecko. Miejsce pozwala mu chodzić na siłownię i realizować się jako radiowiec.
Dariusz K. ma spore możliwości samorealizacji w więzieniu. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
W więzieniu koło Łomży w Grądach-Woniecko przebywa około 200 mężczyzn, którzy po raz pierwszy odbywają karę. Ich cele są w ciągu dnia otwarte, a skazani mogą być zatrudniani poza terenem zakładu.

Dziennik wspomina też o możliwości udziału w szkoleniach czy zajęciach terapeutycznych. Więźniowie mają też własne ubrania. Najważniejsze jest jednak to, że mogą raz na dwa miesiące wychodzić na przepustkę.

"Super Express" dowiedział się, że Dariusz K. obsługuje więzienny radiowęzeł. – Czujemy się tu jak w sanatorium. Na każdym oddziale jest telefon na kartę, z którego można dzwonić, ile wlezie. Niektórzy mają w celach telewizor, a w wolnych chwilach gramy w piłkarzyki czy karty. Jak na więzienie jedzenie jest smaczne, ale czasami zimne – powiedział gazecie jeden z więźniów.


Podobne warunki przydałyby się we wszystkich polskich zakładach zamkniętych – wskazują eksperci. System penitencjarny państw skandynawskich, za sprawą którego więźniowie traktowani są jak ludzie, nie zaś jak zwierzęta, przynosi bardzo pozytywne skutki. I tak na przykład w okresie 2010–2012 odnotowano najniższy wskaźnik więźniów w państwach skandynawskich należących do UE (między 60 a 72 więźniów na 100 tys. mieszkańców).

Jak pokazują statystyki, rzadko który skandynawski więzień ponownie trafia za kratki, bo wychodzi z nich lepszy, a nie gorszy.

źródło: "Super Express"