W Wenezueli wrze. Ludzie wychodzą na ulice, a lider opozycji ogłosił się nowym prezydentem
Wenezuelczycy mają dość. Zmęczeni dyktaturą Nicolasa Maduro i permanentnym kryzysem w państwie masowo wychodzą na ulicę. A lider wenezuelskiej opozycji ogłosił się w środę tymczasowym prezydentem Wenezueli. Poparł go Donald Trump.
Parlament w Caracas – kontrolowany przez opozycję – to zaprzysiężenie unieważnił. Co więcej, przegłosowano ustawę, w której znalazł się zapis, że Maduro to w rzeczywistości dyktator i uzurpator.
Od tego momentu Wenezuelczycy powiedzieli głośne "nie" prezydentowi, który doprowadził do gospodarczej i politycznej ruiny ich kraju. Doszło nawet do próby puczu wojskowego – jak podaje agencja AP, zbuntowała się jedna z jednostek w Gwardii Narodowej.
Siły prezydenckie ogłosiły jednak, że stłumiły rebelię, aresztowano 27 osób. W odpowiedzi parlament w środę wezwał ludzi, aby wyszli na ulicę.