"Zachowywała się prowokacyjnie". Już wiadomo, kto stoi za protestem pod TVP, gdzie zaatakowano Ogórek

Mateusz Marchwicki
Atak na Magdalenę Ogórek, do którego doszło pod budynkiem TVP, wciąż nie schodzi z listy najgorętszych tematów. Podstawowym pytaniem jest to, kto zainicjował wydarzenia w centrum miasta, które zdaniem niektórych przerodziły się w fizyczny atak na dziennikarkę. Główna pomysłodawczyni właśnie się znalazła – podaje Wirtualna Polska.
Historii ataku na Magdalenę Ogórek pod budynkiem TVP ciąg dalszy. Fot. Adrianna Bochenek / Agencja Gazeta
Pierwszy protest przed budynkiem TVP, do którego doszło zaraz po śmierci Pawła Adamowicza, został zorganizowany m.in. przez środowiska Kultury Niepodległej, Racjonalnej Polski czy Tu Wolna jest Warszawa. Organizatorzy apelowali wtedy o "spokój" na wiecu. Podkreślali, że chcą uniknąć nienawistnych haseł, okrzyków i gwizdów.

Jednak osoby odpowiedzialne za pierwszy protest odcinają się od tego, co wydarzyło się w sobotę, gdy grupa protestujących otoczyła Magdalenę Ogórek, przyklejano na jej samochód kartki z hasłami oraz wykrzykiwano w jej stronę agresywne okrzyki.



Od organizacji sobotniej manifestacji odciął się również Komitet Obrony Demokracji. Jednak wśród manifestujących osób byli działacze KOD. Jak mówi Piotr Łopaciuk, protesty przed TVP zapoczątkowała Elżbieta Podleśna, która codziennie z kartką "Twoja wina" manifestowała przed siedzibą telewizji. Ten sobotni protest miał być jej ostatnim.

Aktywistka zabrała głos w sprawie sobotnich wydarzeń. "Tak, 'napadliśmy' na Magdalenę Ogórek. Odprowadziliśmy ją do samochodu. Pokazywaliśmy jej kartki z hasłami. Obkleiliśmy jej samochód łatwo usuwalnymi nalepkami. Kilkoro z nas siadło na ziemi, by dłużej musiała patrzeć na napisy" – napisała Podleśna na Facebooku.

"Nie wiem, czym różni się Ogórek od Ziemca, Kuchcińskiego czy Kaczyńskiego. Nie wiem, w czym polityczka i dziennikarka opresyjnego medium jest różna od agresywnego policjanta. Nie, nie mam wyrzutów sumienia. Bo jedyne, co mam do dyspozycji, to mój głos, moje ciało i moja niezgoda. Nie mam kamer ani szpalt, którymi mogłabym docierać do ludzi" – dodała.


Jak utrzymują uczestnicy sobotniego protestu, ten niczym nie różnił się od pozostałych, do których dochodzi od dwóch tygodni. Twierdzą także, że nie doszło do fizycznego ataku na Ogórek.

Maciej Bajkowski z Ogólnopolskiej Komisji Porozumiewawczej mówił z kolei o prowokacjach ze strony Magdaleny Ogórek. – Zachowywała się prowokacyjnie – uśmieszki, buziaczki, machanie ręką, to ludzie się zdenerwowali i za nią poszli. Nikt jej tam palcem nie tknął, nikt jej nie opluł, nikt samochodu nie porysował – mówił.

– Gdyby pani Ogórek spuściła głowę i przeszła sobie spokojnie nikt by za nią nie poleciał. Ale prowokowała, więc było więcej tych prowokacji ze strony pikietujących – podsumował.

źródło: wp.pl