"Rzuciły się sobie do gardeł". 10 koszmarnych zachowań z wieczorów panieńskich

Ola Gersz
Ten wieczór przyszła panna młoda ma pamiętać do końca. I często pamięta. Ale to wcale nie zawsze jest dobre wspomnienie. Koszmarów na wieczorach panieńskich jest bowiem sporo. I lepiej ich unikać – dla dobra i przyszłej żony, i jej przyjaciółek.
Wieczory panieńskie to zwykle dobra zabawa, ale czasem to koszmar Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Przyjaciółki i dobra zabawa – brzmi jak marzenie. Co więc może pójść na wieczorze panieńskim nie tak? Niestety dużo rzeczy.

Wiele z nich można było jednak uniknąć. Bo czy tort w kształcie penisa jest naprawdę konieczny? Czy 500 zł składkowego to trochę niezbyt wiele?

Zapytałam o to kobiety, które na wieczorach panieński bawiły się nie raz. To one radzą, jakich 10 rzeczy powinno się na pewno unikać.

Dla przestrogi.

Pannę młodą warto pilnować

Alkohol mieszka w głowach, a alkoholu na panieńskim jest co nie miara. Dziewczyny, jak to dziewczyny, powinny więc trzymać się razem i wzajemnie się pilnować. I trzymać sobie nawzajem włosy nad sedesami.


To tyczy się też panny młodej. Lepiej nie spuszczać z niej oka i dbać o to, żeby nie zrobiła nic, czego mogłaby potem żałować.

Ania: "Kilka lat temu byłam na panieńskim, którego motywem przewodnim był »rajd po klubach«. W którymś z kolei okazało się, że nie ma z nami przyszłej panny młodej. Uprzedzając pytania — tak, ślub się odbył. Jedna myślała, że poszła do baru, druga, że do kibelka... Poszła w tango z jakimś nowo poznanym facetem. Tydzień przed własnym ślubem. Legenda głosi, że się przyznała przyszłemu mężowi. On się podobno średnio przejął."

Zabawa zabawą, ale może lepiej nie iść w tango

Związane z punktem poprzednim, ale tyczy się wszystkich uczestniczek. Przyjęło się, że skoro to "ostatnia noc wolności", to można szaleć. Jasne, alkohol, taniec, śmieszne gry, czemu nie?

Ale czy faceci muszą się w tę dobrą zabawę wliczać?

Ola: "Najgorsze są nawalone laski w klubie i ich głupie zabawy w stylu pocałuj nieznajomego".

Ewa: "Koszmarem są pijane dziewczyny, które przed wejściem do klubu kleją się do wszystkich facetów, jakich spotkają. Na czele z przyszłą panną młodą.... Nie rozumiem mody na panieńskie z serii »to ostatni taki wieczór, trzeba się wyszaleć«".

Magda: "Dla mnie niewypałem jest kopiowanie standardowych panieńskich. Nie chcę nikogo urazić, ale dla mnie clubbing w jednym z »modnych« miejsc wyjazdowych jest poniżej mojego poziomu. Denerwuje mnie to hasło: »ostatnia taka noc – musisz się wyszaleć za resztę życia«. Jak któraś z dziewczyn tak myśli, to od razu mam wrażenie, że wychodzi za tyrana, który ją zamknie w klatce, a nie za przyjaciela".

Kasia: "To słynne hasło »za granicą się nie liczy« jest najbardziej wkurzające. Dużo dziewczyn wyjeżdża na wieczór panieński poza granicę Polski i tam »idzie na całość«. Bo przecież się nie liczy. W stylu »co zdarzyło się w Vegas, zostaje w Vegas«".

Striptizera można sobie darować

Wynajmowanie na wieczory panieńskie striptizerów i tancerzy jest coraz mniej popularne. Panny młode często po prostu takiej "przygody" nie chcą, czasami nie wyrażają na to zgody ich narzeczeni, a czasem wątpliwości mają goście.

I chyba mają rację. Bo to potrafi być jeden wielki niewypał, jak pokazuje chociażby film "Ostra noc" ze Scarlett Johansson, w którym spotkanie ze striptizerem skończyło się bardzo źle.

Gosia: "Na jednym z wieczorów panieńskich striptizer nie chciał zdjąć majtek, obecne na wieczorze pijane prawniczki wdały się z nim w awanturę. Krzyczały, że «była umowa!«. Biedna panna młoda siedziała zapomniana za stołem".

Tatiana: "To brzmi jak z filmu, ale u mojej koleżanki striptizer podczas tańca poślizgnął się na wylanym szampanie i... złamał nogę. Musiałyśmy go wieźć na ostry dyżur, panna młoda była wściekła".

Lepiej trzymać nerwy na wodzy

Bardzo często jest tak, że kiedy chcemy, żeby było idealnie, jest zupełnie odwrotnie. Czyli nagle wszystko się sypie i dobra impreza zamienia się w koszmar.

Na przyjęciach często puszczają hamulce i na światło dzienne wychodzą konflikty lub żale. Wtedy wystarczy jedna mała iskra, żeby zapłonął wielki ogień. Ogień złości.

Basia: "Na wieczorze panieńskim mojej siostry, który organizowałam, w pewnym momencie dwie dziewczyny zaczęły się bić. Nie wiadomo w sumie nawet o co poszło. Moja siostra próbowała je rozdzielić i niechcący dostała z bara. Przez to na ślubie miała wielką śliwę pod okiem, do dzisiaj nie może tego wybaczyć tym dziewczynom".

Kinga: "Do końca życia nie zapomnę, kiedy poszłam na jeden z wieczorów panieńskich i zupełnie obce sobie dziewczyny prawie rzuciły się sobie do gardeł. Poszło o drinka, chociaż już wcześniej – w wiadomościach wymienianych na specjalnie stworzonej grupie na FB – sytuacja między nimi była napięta. Kłóciły się o najdrobniejszy szczegół, nieistotne detale.

Wracając do drinka, w dzień imprezy jedna bardzo krytykowała druga. Padały ostre słowa. Kiedy Pani X idzie do toalety, dosiada się pani Y. I wypowiada się w podobnym tonie, co wcześniej tamta: »jak ona się ubrała, nie chciała się zrzucić na prezent, alkohol, a teraz pierwsza do picia«. Próbuję łagodzić. Ale już widzę, że sprawa jest przegrana.

Ostatecznie przekonuję się o tym, kiedy idziemy do baru zamówić super dobre i piękne drinki. W międzyczasie udaję się do toalety, kiedy wracam, widzę, że nie ma mojego drinka. Idę po następnego, ale zauważa to X, ostentacyjnym ruchem zabiera alkohol sprzed nosa Y i podsuwa mi szklankę mówiąc: »Ty zapłaciłaś, ona nie, to Twój drink«. Y płonie ze złości i opuszcza nas na pewien czas. X ma dziką satysfakcję, a przyszła panna młoda łzy w oczach. Inne uczestniczki imprezy są wściekłe na ten konflikt.

Y uważa także, że w wybranym przez pannę młoda jest nuda i chce nas zabrać w lepsze tango. Ale już w tym momencie gwiazda wieczoru jest tak upojona i bawi się tak dobrze, ze nie ma szans na opuszczenie lokalu.

To jedna z wielu – ostatecznie zawsze przykrych – historii z wieczorów panieńskich. Te zostają zapamiętane jako jedne z gorszych – a nie, jak być powinno, najlepszych – imprez przed zamążpójściem".

Z budżetem nie trzeba aż tak szaleć

Wszystko kosztuje, wiadomo. A wieczór wypełniony atrakcjami kosztuje szczególnie dużo. Niektóre świadkowe, które organizują panieński, wcale się nie patyczkują: limuzyna, kurs tańca, impreza w najmodniejszym klubie. Albo wyjazd na weekend do spa - nie jest to najtańsza opcja.

Składki na wieczór panieński od osoby często są tak wygórowane, że po prostu nie wszystkich na to stać. Cena może stać się też zarzewiem konfliktu (patrz punkt wcześniej).

Julia: "Często już przed wieczorem panieńskim zaczynają się koszmary. Czasem okazuje się, że składka na wieczór to nawet 500 zł od osoby. Wieczór może i staje się całym weekendem, ale to jednak dodatkowy wydatek przed weselem, na które też trochę kasy idzie".

Aneta: "500 to ostatnio standard, ale ostatnio słyszałam propozycję, żeby złożyć się po... 1200 zł. Plus alkohol dla panny młodej".

Marta: "Dla mnie kilkaset złotych to zdecydowana przesada. Samej byłoby mi aż głupio sugerować swoim gościom taki wydatek przed ślubem. Byłam też na panieńskim, gdzie składka wynosiła 20 - 40 zł. Panna młoda zrobiła jedzenie, każdy przynosił swoje alkohole (chociaż też zapewniała). Później wyszłyśmy do klubu, gdzie każda dziewczyna płaciła za siebie. Bawiłam się świetnie, dla mnie to było wyjście idealne".

Może odpuścić sobie tort w kształcie penisa?

Striptizer i tort-penis – jeszcze do niedawna były to obowiązkowe punkty wieczorów panieńskich. Już nie. Teraz to już bardziej obciach.

Oczywiście chętne na motywy falliczne na imprezie panieńskiej nadal są.

Teresa: "Najgorsze są słomki w kształcie penisa i darcie mordy z dachu wynajętej limuzyny. I torty. Obrzydliwość".

Agnieszka: "Obrzydliwe torty i obrzydliwe słomki – najgorsza rzecz, jaka może zdarzyć się na wieczorze panieńskim".

Szpilki być może warto sobie odpuścić

Albo wziąć buty na zmianę. Szpilki są efektowne i uwielbiane przez wiele kobiet, ale na imprezach – w tym na wieczorach panieńskich – są po prostu niepraktyczne.

Bo można po prostu wywinąć orła. I jest niewygodnie.

Zuza: "Byłam już w życiu na kilku panieńskich i nigdy nie brałam szpilek, ale ewentualnie buty na małym obcasie lub sandałki. Ledwo na nich chodzę, a kiedy się napiję, to już kroczę w nich jak dinozaur".

Tosia: "Dziewczyny, które przewracają się na wielkich szpilach, to główny motyw chyba wszystkich wieczorów panieńskich. Koszmar".

Beata: "Zawsze weź płaskie buty na zmianę – i na wieczór panieński, i na wesele. To złota zasada".

Może by tak się... uciszyć?

Alkohol, poczucie wolności i zabawa robią swoje. Ludzie zaczynają wrzeszczeć, krzyczeć i śpiewać na całe gardło. Oczywiście nic w tym złego, w końcu to impreza.

Chyba, że jesteś w miejscu publicznym. Wtedy warto szanować innych ludzi i po prostu... przestać się drzeć.

Gosia: "Najgorsze jest to, że w większości przypadków uczestniczki wieczorów panieńskich nie mają zahamowań – piją wódkę albo wino z gwinta na ulicy, krzyczą albo piszczą na całe gardło. Czy koniecznie podczas takich panieńskich trzeba zachowywać się nieprzyzwoicie? Pamiętajmy, że nadal są to miejsca publiczne, mieszkają tam inni ludzie".

Paulina: "Nie ma nic gorszego, niż wrzaski z otwartego dachu limuzyny. Gdy mijam taki samochód, nóż mi się w kieszeni otwiera".

Warto przemyśleć listę gości

Niektóre kobiety zapraszają tylko najbliższe przyjaciółki, inne robią imprezy na dziesiątki osób. Co oznacza wtedy, że na taki wieczór zawitają też osoby, które nie znają się najlepiej – w tym z panną młodą.

A to może się odbić na atmosferze.

Ewelina: "Wieczory panieńskie zawsze kończą się jakimś dramatem. Byłam na kilku i po tych imprezach zdecydowałam, ze absolutnie nie chce mieć swojego własnego. Lepiej zabrać najbliższe przyjaciółki, nie użerać się z dalekim kuzynostwem, dziewczynami kolegów przyszłego męża czy jakimiś innymi mało ważnymi w moim życiu osobami".

Jola: "Raz organizowałam panieński i musiałam zaprosić koleżanki panny młodej, których nie zaprosiła na ślub. Trzy czwarte zaproszonych nie przyszło, a po godzinie zostało nas może 5 osób".

Świadkową należy wybrać mądrze

To punkt ważny, bo to świadkowa organizuje wieczór panieński. Jeśli to nasza bliska przyjaciółka lub siostra, to oczywiście jej ufamy. Ale powierzanie tej roli osobie dalszej może się wiązać z problemami.

Nie mówiąc już o tym, że taka świadkowa może nie do końca wiedzieć, co pannie młodej się spodoba, a co nie. Co oznacza pomysły nietrafione.

Angelika: "Organizowałam panieński dziewczynie, której świadkową nie chciałam być. W ogóle nie chciałam iść na panieński, ale też nie chciałam jej zrobić przykrości. Ogólnie, nie wdając się w szczegóły, wyszło to bardzo słabo".

Joanna: "Byłam raz na wieczorze panieńskim, na której świadkowa i panna młoda średnio się znały, To była świadkowa "na zastępstwo", więc trochę nie było innego wyjścia. Ale generalnie ta dziewczyna z nikim się nie konsultowała, wszystko robiła sama i wyszedł straszny niewypał. Na przykład zamówiła striptizera, podczas gdy panna młoda go nie chciała, albo zamówiła mięsne burgery i pieczone kurczaki (tematem wieczoru była Ameryka), mimo że ta byłą wegetarianką".

Jak więc widać, warto myśleć. Nawet na panieńskiej imprezie.