Wszyscy kojarzymy go z roli ojca w serialu "Alf". Po walce z chorobą w wieku 75 lat zmarł Max Wright
"Alf" to jeden z najpopularniejszych seriali z przełomu lat 80. i 90. w naszym kraju. Losy rodzinki, do której dołączył włochaty kosmita, śledziły tysiące Polaków. Max Wright, aktor grający jednego z głównych bohaterów, zmarł w środę we własnym domu.
Aktor w Polsce był znany głównie z serialu "Alf", który parodiował "E.T." Stevena Spielberga. Na dachu domu należącego do granego przez niego Williego Tannera rozbił się statek kosmiczny Gordona Shumwaya, czyli A.L.F.-a z planety Melmac. Włochaty przybysz ostrzył sobie pazurki na kota Tannerów (mruczki to jego ulubiony posiłek), co powodowało szereg zabawnych sytuacji.
Kilka lat był bohaterem skandalu obyczajowego, który kłócił się z rolą ojca w "Alfie". "The National Enquirer" opublikował w 2012 roku zdjęcia, na których widać było, jak Wright pali crack i spotyka się z przypadkowo poznanymi mężczyznami na seks.
– Jego życie wymknęło się spod kontroli. Nie przejmował się niczym, nawet tym, że może być narażony na AIDS. Spotykaliśmy się dwa razy w tygodniu, wybieraliśmy bezdomnych mężczyzn, zabieraliśmy do siebie do domu i płaciliśmy im 100 dolarów za seks bez zabezpieczeń. Max zgodził się nawet żebym filmował, jak zabawia się nimi. Oczywiście, wszyscy byliśmy w tym czasie na haju – opowiadał jeden z jego kochanków.