Woźniak-Starak wyjaśniła, dlaczego nie było jej na łódce z mężem. "Piotrek był szalony"
"Ironią losu moje życie zamieniło się ostatnio w film, w którym nikt z Was nie chciałby grać" – tak zaczyna się post, który Agnieszka Woźniak-Starak opublikowała na Instagramie w niedzielę późnym wieczorem. Gwiazda wyjaśniła, dlaczego nie było jej na łodzi z Piotrem Woźniakiem-Starakiem, a także zdementowała nieprawdziwe informacje, które krążą w mediach.
W tym kontekście skomentowała pogłoski o wezwaniu do prokuratury. "Od kilku dni czytam wszędzie, że byłam wezwana na przesłuchanie do prokuratury, że ze łzami w oczach opowiadałam o tym, że dowiedziałam się o wypadku gdy wracałam z rodzicami do Warszawy, miałam tam ponoć ważne spotkanie. Nic z tego nie jest prawdą" – podkreśliła.
Wreszcie wyjaśniła, jak wyglądała feralna noc, której zaginął jej mąż. "Jaka jest prawda?
17 sierpnia wieczorem byliśmy z moimi rodzicami na kolacji. W nocy 18 sierpnia zginął mój Mąż. 18 sierpnia to dzień urodzin mojego taty, mieliśmy spędzić go wszyscy razem. Nie zdążyliśmy. Piotrek miał na Mazurach mnóstwo znajomych, uwielbiał pływać motorówką w nocy. Ja nie, dlatego zostałam w domu i poszłam spać. Tak, był szalony i zapłacił za to najwyższą cenę" – stwierdziła.
Wreszcie Woźniak-Starak poinformowała, że nigdy nie byłą wezwana do prokuratury na przesłuchanie. "Składałam zeznania na miejscu na Fuledzie, gdzie byłam odkąd przyjechaliśmy tam razem z Piotrkiem z Sopotu. I zostałam do samego końca szukając Go ze wszystkimi, którzy przyjechali nas wesprzeć w najgorszych dniach naszego życia. Tyle" – podkreśliła i poprosiła media o niepowielanie nieprawdziwych informacji.