Violetta Villas umierała w agonii kilkanaście godzin. Ujawniono kulisy śmierci artystki
"Gazeta Wyborcza" ujawniła wstrząsające kulisy śmierci Violetty Villas. O tym, przez co przechodziła, można dowiedzieć się z akt sprawy jej opiekunki. Okazuje się, że artystka umierała w cierpieniach kilkanaście godzin.
"Gazeta Wyborcza" dotarła do akt sprawy, w których można dowiedzieć się, jak okropne były ostatnie lata życia Villas. Artystka była coraz bardziej schorowana i pozostawała pod wpływem Elżbiety B. Jedna z sąsiadek zeznała, że Villas żyła w strasznych warunkach. – Miała spuchnięte nogi, była schorowana. Snuła się po pokojach – mówiła.
Gdy lekarz pogotowia przyjechał 5 grudnia 2011 r. do domu, w którym artystka zmarła, napisał: "W pomieszczeniu było zimno i brudno, czuć było zapach moczu. Zmarła leżała w pozycji nienaturalnej na baczność. Była brudna". Zgon artystki zgłosiła Elżbieta B., ale policjanci nie mogli jej wtedy przesłuchać, ponieważ kobieta była pijana. Miała ponad trzy promile alkoholu we krwi.
Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że śmierć Violetty Villas poprzedziła co najmniej kilkunastogodzinna agonia. Była odwodniona, cierpiała na uogólnioną miażdżycę, marskość wątroby z niewielką żółtaczką i powiększoną śledzionę, na płacie potylicznym prawej półkuli mózgu miała dużą jamę udarową.
źródło: "Gazeta Wyborcza"