"Teściowa dała mi lewatywę". Oto najbardziej nietrafione prezenty w historii Bożego Narodzenia

Ola Gersz
Kwestia prezentów na święta większości z nas spędza sen z powiek. Co? Komu? Za ile? Gdzie? Kupowanie świątecznych podarków może być prawdziwym koszmarem... tak samo, jak ich dostawanie. Spytaliśmy kilka osób o najgorsze prezenty, jakie kiedykolwiek otrzymali na Boże Narodzenie. Ich odpowiedzi mogą przyprawić o ciarki żenady i napady niekontrolowanego śmiechu.
Prezenty często są nietrafione Fot. Kadr z filmu "Kevin sam w domu"

Prezenty bardzo intymne

Fot. 123RF
Niektóre prezenty pod choinkę zadziwiają... intymnością. Jednak wcale nie mowa tu o bieliźnie czy skarpetkach, ale o rzeczach, które każdy powinien raczej kupować sam dla siebie. A jak już to robi, ukrywa je na dnie koszyka z zakupami lub składa swoje zamówienie w aptece ściszonym głosem. Jasne, ciało nie powinno być powodem do wstydu, jednak jeśli sekrety twojego organizmu poznaje cała rodzina zgromadzona na świątecznym obiedzie, to już zupełnie inny temat.

– Dostałam kiedyś od mojego brata... dezodorant do stóp. Dodam, że moje stopy wcale się nie pocą. Dlaczego mi to dał? Bynajmniej nie jako żart, uznał, że to praktyczny prezent. Od tej pory jestem znana w rodzinie, jako ta ze śmierdzącymi stopami – wspomina Ania. I dodaje, że nie pomógł fakt, gdy rok później dostała od niego... pumeks. – Ale wtedy już, mówiąc kolokwialnie, robił sobie jaja, nawiązując do tych stóp – śmieje się.


Z kolei Beata średnio wspomina Boże Narodzenie dwa lata temu, kiedy od swojej teściowej dostała... lewatywę. – Spaliłam raka, nie pytałam jej nigdy, o co jej chodziło. Lewatywa leży na dnie szafy – śmieje się. Powodów do śmiechu nie miał też Marek, który dostał od swojej cioci... golarkę do włosów w nosie. – To były pierwsze święta z moją ówczesną dziewczyną, więc chyba nie muszę mówić, że spaliłem się ze wstydu i chciałem udusić moją ciotkę – mówi.

Łatwo nie miał też ojciec Marii, który dostał od swojej wnuczki... środek do czyszczenia sztucznej szczęki. – Moja córka miała wtedy 13 lat i bardzo chciała kupić coś swojemu ukochanemu dziadziowi na święta. Uznała, że skoro dziadek nosi protezę, to to będzie idealny prezent. Niestety nie wiedziała, że sztuczne zęby to dla niego największy powód do wstydu i wie tylko o tym najbliższa rodzina... – opowiada.

Prezenty z podtekstem

Fot. 123RF
Bywają też prezenty, które aż mówią "myślę, że masz ze sobą problem", "jesteś gruba" albo... "zgiń, przepadnij". Czy taka była intencja obdarowującego? Może lepiej nie pytać.

Nie pytały chociażby Ewa, która dostała od swojej mamy zestaw płyt z ćwiczeniami Edy Chodakowskiej i Marta, której babcia podarowała książkę pod wiele mówiącym tyłem "Jak schudnąć, gdy dieta nie działa" autorstwa Anny Powierzy (czyli, nomen omen, Czesi z "Klanu"). – Ja z kolei dostałam od męża karnet na siłownię. Nigdy ani słowem się nie zająknęłam, że chciałam taki karnet, bo nie znoszę siłowni i nie lubię ćwiczyć. Źle to przyjęłam i nie odzywałam się do niego aż do Sylwestra – opowiada Ewelina.

Przytyki pod adresem wagi to nie wszystko. – Miałam 15 lat i chciałam kupić babci kwiaty. Poszłam do kwiaciarki, znalazłam przepiękny wieniec. Uznałam, że będzie ładnie wyglądać na stole. Dopiero, gdy wręczyłam babci prezent, zauważyłam, że owinięta wokół niego szarfa miała napis "Ostatnie pożegnanie"... – opowiada Janka.

Prezenty nienawistne

Fot. 123RF
Zastanawiasz się, czy ktoś cię lubi, czy może wręcz przeciwnie – nienawidzi cię z całego serca? Najłatwiej dowiesz się tego w Boże Narodzenie, kiedy odpakujesz wręczony ci przez daną osobę prezent. Świąteczny podarek naprawdę może być nośnikiem gorącej... nienawiści.

– Co roku dostaję od matki mojego męża rzecz, która nie pozostawia wątpliwości, że mnie nie znosi. Raz dostałam od niej bieliznę wyszczuplającą w XXL, a noszę rozmiar M. Innym razem zestaw kaw, a kawy nie piję od lat, o czym dobrze wie. Hitem były też święta, w które otrzymałam książkę z przepisem na potrawy mięsne, a jestem weganką. Tak, teściowa jest tego świadoma. Ona mnie naprawdę nienawidzi – opowiada Iza.

Z kolei Ala wspomina święta sprzed pięciu lat, kiedy była mocno pokłócona z siostrą. – Kiedy dała mi prezent, zrobiło mi się miło, że chce zakopać topór wojenny. Jakież było moje rozczarowanie, gdy pod warstwą czerwonego papieru znalazłam kartonowe pudełko, w którym zamiast butów znalazłam... zasuszoną kupę mojego psa i karteczkę z napisem "Nienawidzę Cię". Była wtedy nastolatką, więc już jej wybaczyłam – mówi Ala.

Prezenty z drugiej ręki

Fot. 123RF
Kto chociaż raz nie podarował komuś prezentu, który sam kiedyś od kogoś nieopatrznie otrzymał, niech pierwszy rzuci kamieniem. Spójrzmy prawdzie w oczy: to się zdarza. Jednak złota zasada brzmi taka: podaruj prezent z drugiej ręki tak, by nikt się nie dowiedział, że jest prezentem z drugiej ręki. Niestety to nie wszystkim się udaje.

– Od cioci dostałam kiedyś wyraźnie paloną już świeczkę i zestaw przeterminowanych kosmetyków. Hitem były też święta, kiedy miałam jakieś 8-9 lat. Dawno niewidziany wujek wręczył mi wielką siatkę ze słodyczami, byłam w siódmym niebie! Do czasu, kiedy dostałam... biegunki po zjedzeniu Torcika Wedlowskiego. Mama odkryła powiem, że wszystkie te rzeczy były przeterminowane i to o kilkanaście miesięcy... – mówi Ola.

Szczęście do używanych prezentów ma też Paulina, która dostała kiedyś od wyjątkowo oszczędnej siostry książkę, którą ta... podarowała jej na święta rok wcześniej. – Ogólnie moja siostra absolutnie nie umie dawać prezentów. Normą są podarki, które kiedyś dostała, a nawet które już – w przypadku ubrań – nosiła. Rzewnie wspominam Boże Narodzenie, kiedy ta sknera wręczyła mi próbki kremów i kosmetyków z Sephory. Dodam tylko, że były to próbki darmowe – śmieje się Paulina.

Prezenty bardzo niespersonalizowane

Fot. 123RF
Kolejną złotą zasadą kupowania prezentów jest ta, aby dobrze znać obdarowanego. A nawet niekoniecznie dobrze znać – wystarczy znać go w ogóle. Jeśli to ktoś obcy lub z dalszej rodziny, to jesteś usprawiedliwiony, gdy wręczysz mu nietrafiony prezent, ale jeżeli to ktoś ci bliski, to naprawdę nie ma dla ciebie żadnego usprawiedliwienia.

Jacek dostał więc od dziewczyny korki piłkarskie, mimo że rok wcześniej doznał poważnej kontuzji i nie mógł grać w piłkę nożną. Iga otrzymała od przyjaciółki zestaw soli do kąpieli, podczas gdy nie ma wanny, a Mania piłki dla psów, mimo że posiada kota. A Asia ze wstydem opowiada, jak kiedyś kupiła swojemu kuzynowi elegancką, drogą wódkę. – Kiedy ją odpakował, zrobił tylko dziwną minę, ale podziękował pod nosem i postawił ją gdzieś w kącie. Dopiero potem tata powiedział mi, że przecież kuzyn to alkoholik, który nie pije od 5 lat – opowiada Asia.

Ale wyjątkowo ciężko miała Hania. – To było kilka lat lat temu i wtedy było to bolesne, ale dziś myślę już o tym jednak z większym dystansem, bo mam dwoje zdrowych dzieci. To były smutne święta, bo w listopadzie poroniłam. Jakoś się jednak trzymałam. Do czasu. Nie wytrzymałam, gdy odpakowałam prezent od chrzestnej ze śpioszkami i grzechotkami. Chrzestna mieszkała za granicą, prezent przysłała pocztą, zanim straciłam dziecko, jednak już po wszystkim zapomniała uprzedzić, co mi sprezentowała. Uciekłam wtedy z płaczem z pokoju, wyłam cały wieczór – opowiada Hania.

Prezenty od czapy

Fot. 123RF
To kategoria przepastna jak worek Świętego Mikołaja. Prezenty zupełnie dziwaczne, przypadkowe, niezrozumiałe, których sensu trudno się domyślić, bo takowego chyba nie ma.

Sylwia dostała więc urządzenie, które ziarnuje kukurydzę, Jola wieszak na skarpetki, Ania krajalnicę do bananów, Majka kilogram pomidorów, a Wojtek znicz. Nic chyba jednak nie przebije Sandry, której babcia wręczyła kiedyś pudełko z figurkami Matki Boskiej.

– Takimi kolorowymi, jarmarcznymi. Było ich osiem. Naprawdę. Dostałam osiem Maryjek! Dodam, że nie jestem wierząca. Teraz Maryjki są modne i robią furorę, ale kilka lat temu byłam mocno zdziwiona. Ale chociaż wiem, że babcia mnie kocha, bo wręczając mi ten maryjny prezent, powiedziała: "Niech Najświętsza Panienka zawsze nad tobą czuwa". Awww, serio się wtedy wzruszyłam... – wspomina z rozrzewnieniem. Najlepsza babcia na świecie.