Ma zasadę. Prof. Matczak o tym, dlaczego nie będzie komentował utworu syna
Po tym, jak profesor Marcin Matczak wrzucił do sieci zdjęcie z synem-raperem, aż zaroiło się od krytycznych komentarzy. Internauci złośliwie wytykają, że mecenas nie rozumie tekstu piosenek i że źle wychował dziecko. Sam Matczak nie chce sprawy komentować. "Mata" o relacjach z ojcem opowiedział w internetowym programie Cmg.pl.
Profesor Marcin Matczak powiedział nam, że ma z synem zasadę, że nie komentuje tego, co on robi. I podkreśla, że "to się samo broni".
Mata: tata wymyślił mi ksywę
Mata o relacjach z ojcem opowiedział dziennikarzowi Cgm.pl we wrześniu. 19-latek przyznał, że na początku rodzice byli zaniepokojeni tym, co robi.
– Zwłaszcza mama, co też wybrzmiewa całkiem dosadnie w refrenie "Biblioteki". Była presja, że jednak mam być lekarzem, profesorem. Ja chciałem być raperem, muzykiem – mówił Mata.
I dodał, że ojciec zawsze go wspierał. – Ogólnie nasza relacja w zakresie mojej muzyki jest bardzo bliska – przyznał Mata.
Przytoczył też historię o tym, jak powstał jego pseudonim. Wymyślił go profesor Matczak.
– Na wakacjach w 2012 roku powiedziałem tacie, że zawsze chciałem mieć pseudonim, i że nie mogę go wymyślić, co było dosyć żałosne. Tata mi powiedział, że najlepszy pseudonim, najbardziej naturalny, jest od nazwiska. On grał dużo w szachy. Ma na nazwisko Matczak i miał ksywę "Matszach". Epicki pseudonim. Myśleliśmy nad ksywą. Mata – mama mówiła, że chyba zwariowaliśmy, że będą mnie przezywali "mata-szmata" – mówił raper.