Prawda w MSZ nie był nawet pół godziny. Ujawnił kulisy rozmowy w resorcie

Łukasz Grzegorczyk
Marek Prawda po nagłej wizycie w MSZ przekazał, że rozmowa w ministerstwie była "rzeczowa i normalna". Przedstawiciel Komisji Europejskiej w Polsce był pilnie wezwany na spotkanie w resorcie. Chodziło o wypowiedzi rzecznika KE, który wyraził zaniepokojenie sytuacją w Polsce w kwestii praworządności.
Marek Prawda stwierdził, że rozmowa w MSZ była "rzeczowa i normalna". Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Marek Prawda był wezwany do MSZ na godzinę 10:00. Rozmowa zakończyła się po niecałych 30 minutach. Polityk przekazał dziennikarzom kilka szczegółów. – Takie wezwanie należy do repertuaru szczerych kontaktów. Rozmowa była rzeczowa i normalna. Przed każdą wizytą należy unikać oświadczeń i gestów, które mogłyby zaszkodzić. Myślę, że obie strony to rozumieją – mówił Prawda.

Przedstawiciel KE w Polsce przypomniał, że unijna instytucja "jest ogromnie zaniepokojona wszystkim, co dzieje się w zakresie praworządności". – Musi reagować na zagrożenia, jakie wynikają dla sędziów. Ma dobrze znane stanowisko, które przedstawiłem ministrowi – tłumaczył.


Prawda przypomniał też, że lada dzień do Polski przyjedzie wiceszefowa KE do spraw praworządności Věra Jourová. Program jej wizyty nie jest jeszcze znany, ale ma spotkać się z przedstawicielami ministerstwa sprawiedliwości oraz marszałkami Sejmu i Senatu.

Wezwanie Prawdy do MSZ oburzyło m.in. Donalda Tuska. Były premier stwierdził, że "dla PiS samo nazwisko ambasadora jest już prowokacją i brutalną ingerencją Unii w wewnętrzne sprawy Polski".