Po tym serialu będziecie bać się ludzi. "Outsider" to najlepsze, co spotkało fanów Stephena Kinga

Zuzanna Tomaszewicz
Adaptacji powieści Stephena Kinga jest aż nadto. "Outsider" jednak wyróżnia się z tłumu, dając widzom grozę o jakiej ci nawet nie śnili. Mamy w nim bowiem morderstwo, które z pozoru nie skrywa żadnej tajemnicy. Zabójca zostaje momentalnie zdemaskowany, choć zapewnia, że jest niewinny i nie wie, o co chodzi. Na tym nie kończy się śledztwo. Okazuje się, że w momencie popełniania zbrodni morderca był widziany w dwóch różnych miejscach.
Serial zaczyna się jak typowy kryminał, a potem zamienia się w istny horror. Fot. kadr z serialu "Outsider" (2020)
Wszystko zaczyna się od brutalnego zabójstwa Franka Petersona. Zwłoki dziecka znajduje w lesie pies - ciało chłopca wygląda, jakby zostało rozszarpane przez potężne zwierzę. Mieszkańcy miasteczka Cherokee są w szoku, gdy aresztowany zostaje trener lokalnej drużyny baseballowej i przykładny obywatel Terry Maitland. Mężczyzna zapewnia, że nie ma związku ze zbrodnią. Świadkowie twierdzą jednak, że widzieli go, jak wychodzi tego dnia z lasu.

Sprawa wydaje się banalna, ale policjanci odkrywają fakty, które wskazują, że nie mają oni do czynienia z typowym morderstwem. Rozwiązania zaczynają szukać w podaniach dotyczących legend ludowych.
Serial - jak zresztą na adaptację twórczości Stephena Kinga przystało - dotyczy też zjawisk paranormalnych, chociaż nie ma w nim mowy o żadnych kosmitach, ani o duchach. W grę wchodzą zaś prastare legendy i pytanie o to, czy w ogóle warto w nie wierzyć.


Znany pod wieloma imionami
Twórcy serialu pochylili się nad ciekawym tematem dotyczącym tego, jakie są wspólne cechy wszystkich wierzeń ludowym. Jedna z głównych postaci "Outsidera", która jest prywatnym detektywem, przypadkiem dowiaduje się w czasie trwającego śledztwa o istnieniu hiszpańskiego demona El Coco - w innych kulturach znanego jako Boogeyman, Babuk i Czarna Annis.

Wszystkie wymienione wyżej mityczne stworzenia łączy to samo - każdym z nich straszono niegrzeczne dzieci. W meksykańskich wierzeniach demona tego nazywano nawet "pożeraczem niemowląt". Tym sposobem fabuła "Outsidera" nabiera zupełnie nowego obrotu. Widz z początku nastawiony jest na zwykły kryminał, aż tu nagle w tle pojawia się wątek potwora. Nie ma on jednak rogów, ani ostrych szponów. Jest on raczej zakapturzonym, szarym człowiekiem, który obserwuje wydarzenia gdzieś z boku. Staje się on "everymanem", którego pojawienie się wzbudza o wiele większy strach niż sama wizja piekła.

Stephen King chwali
"Outsider" to nie tylko trzymająca w napięciu historia, ale także niezwykły hołd oddany twórczości Stephena Kinga. HBO nie wypuściło jeszcze wszystkich odcinków serialu, ale fani już teraz liczą na mocne zakończenie, bo - jak sami twierdzą - większość adaptacji powieści pisarza miała z tym problem.

Autor, choć nie należy do największych serialowych entuzjastów, chwali najnowszą produkcję. Dał również pozwolenie stacji HBO, aby ta zmieniła nieco fabułę jego książki. Wiadomo, że finał "Outsidera" ma być sporym zaskoczeniem dla fanów. O zwycięstwie dobra nad złem raczej możemy zapomnieć. Serial już okrzyknięto potencjalnym kandydatem na zdobycie wszystkich najważniejszych nagród telewizyjnych. Najwięcej pochwał kierowanych jest do odtwórców głównych ról, czyli do Bena Mendelsohna ("Rogue One"), Cynthii Erivo ("Harriet") oraz Jasona Batemana ("Ozark").